23. Rajd Rzeszowski – relacja

23. Rajd Rzeszowski już za nami. Mieliśmy okazję obserwować doskonałą walkę między czołowymi polskimi zawodnikami, a także mnóstwo zwrotów akcji. Nie obyło się również bez spektakularnych wypadków…

Zacznijmy jednak od początku. Od pierwszych odcinków tempo dyktowali Maciej Rzeźnik i miejscowy matador, Grzegorz Grzyb. Pierwszy oes padł łupem Rzeźnika, zaś kolejny Grzyba i to właśnie ten drugi objął prowadzenie w rajdzie po pierwszej pętli. 3. i 4. pozycję okupowali kolejno Tomasz Kuchar i Maciej Oleksowicz. Zdecydowany faworyt i lider tabeli RSMP, Wojciech Chuchała, wypadł nieco gorzej i uplasował się na 5. miejscu. Pierwszą szóstkę zamykał Łukasz Habaj, startujący po raz pierwszy autem klasy R5. Na drugim oesie mieliśmy również okazję oglądać spektakularny dzwon Tomasza Kasperczyka. Na szczęście zawodnikowi Fiesty nic się nie stało. Auto nie nadawało się jednak do kontynuowania rywalizacji.

Druga pętla to kolejny przejazd tych samych odcinków – Gdowej i Lubenii. Tym razem jednak dała o sobie znać pogoda. Zawodnicy mieli nie lada zagwozdkę z doborem opon. Na trzecim, jeszcze suchym oesie najszybciej pojechał Grzegorz Grzyb, tuż za nim na mecie zameldował się Chuchała, a pierwszą trójkę zamknął Habaj. 4. próba to już inna historia, bowiem zaczęło padać i to mocno. Pierwszą ofiarą trudnych warunków padł Łukasz Habaj. Kierowca na dohamowaniu wpadł w sporą kałużę i łapiąc aquaplaning opuścił drogę. Niestety samochód nie nadawał się do dalszej jazdy. – Na czwartym odcinku dnia, gdy diametralnie zmieniły się warunki i suchy asfalt zamienił się w mokry, wpadliśmy w ulewę. Miałem dobre opony na ten oes i wiedząc, że konkurenci mieli gorzej dobrane ogumienie chciałem zaatakować. To przyczyniło się do tego, że opuściliśmy drogę na 10-11 kilometrze odcinka. Wpadliśmy w wodną pułapkę na hamowaniu. Pojawił się aquaplaning. Próbowałem się ratować przez dwa kolejne zakręty, ale nie udało się. Mam za małe doświadczenie w tym samochodzie, w tak trudnych warunkach. – mówił Habaj. Kolejnym pechowcem zaś okazał się Grzegorz Dul, który dachował. Niekwestionowanym zwycięzcą drugiego przejazdu Lubenii został Maciej Rzeźnik, który aż o 10 sekund wyprzedził Kuchara i o 14 sekund Oleksowicza. Grzyb zameldował się na 4 miejscu zaś popularny Siemanko odnotował dopiero 8. czas. Ci ostatni jechali na twardym slicku, stąd spora strata.

Po drugiej pętli pierwsza piątka przedstawiała się następująco: 1. Rzeźnik, 2. Grzyb, 3. Kuchar, 4. Oleksowicz, 5. Chuchała. Ostatni 5. oes nie przyniósł w zasadzie żadnych zmian i w takiej kolejności kierowcy zakończyli pierwszy dzień Rajdu Rzeszowskiego.

Drugi dzień rozpoczął się pechem Grzegorza Grzyba. Już na 1. próbie i 6. w całym rajdzie, kilkaset metrów przed metą wypadł z trasy i uszkodził chłodnicę. Stracił około minutę czasu i niestety mógł pożegnać się z walką o zwycięstwo w rajdzie. Przebudzenie zaś zaliczył Wojtek Chuchała, który odnotował zwycięstwo oesowe. Łukasz Habaj po wczorajszym pechu i niesamowitej pomocy ze strony Macieja Oleksowicza, który pożyczył kierowcy eSKY.pl części do odbudowy samochodu, znalazł się na 2. pozycji. 3. czas ustanowił Rzeźnik, który umocnił się na pozycji lidera.

7. odcinek to niestety koniec jazdy dla Chuchały. Dachowanie dosyć skutecznie wykluczyło go z dalszej walki. Poza rajdem znalazł się także Grzegorz Grzyb, którego awaria chłodnicy okazała się poważniejsza niż wstępnie przypuszczano. Tomasz Kuchar złapał kapcia, tracąc 3. pozycję na rzecz Oleksowicza. Zwycięzcą 7. oesu został Łukasz Habaj, wygrywając po raz pierwszy w Fieście R5.

Druga pętla rozpoczęła się od kontrataku Kuchara. Wrocławianin był szybszy od Oleksowicza o 3 sekundy, powracając na 2. miejsce w generalce. Kolejnym wygranym odcinkiem specjalnym mógł się popisać Habaj. Maciej Rzeźnik pewnie prowadził w rajdzie. Na 9. oesie Oleksowicz dostał karę 10 sekund za zbyt późny wyjazd ze strefy serwisowej, co spowodowało, że Kuchar mógł się czuć dużo bezpieczniej na drugim stopniu podium. Mimo to podrażniony karą zawodnik Inter Cars Castrol TRW zdołał wygrać 9. próbę. Drugi był Tomasz Kuchar, trzeci, rewelacyjnie jadący, Łukasz Habaj.

10. odcinek rajdu, to kolejne zwycięstwo Habaja, który stał się niekwestionowanym królem soboty. Zdecydowanie było widać, że kierowca dużo lepiej dogaduje się z nowym autem i gdyby nie wypadek pierwszego dnia, kto wie…

Kontrolując tempo, zwycięstwo do mety po 11. oesach dowiózł Maciek Rzeźnik, który pojechał naprawdę znakomity rajd. Drugie miejsce przypadło Tomkowi Kucharowi, a trzecią lokatą musiał się zadowolić Maciek Oleksowicz:

Cieszę się podwójnie, ponieważ po raz pierwszy wygrałem rajd zaliczany do mistrzostw Polski, i dodatkowo stało się to na moim terenie. O naszym sukcesie zadecydowały głównie piątkowe odcinki. W sobotę nie ryzykowaliśmy, tylko staraliśmy się kontrolować sytuację – powiedział Rzeźnik.

Mamy drugie miejsce w Rajdzie Rzeszowskim z niewielką stratą do zwycięzcy w jego „domowym” rajdzie. Dla mnie to drugie podium tutaj w Rzeszowie. Poprzednio wygrałem 15 lat temu. Rajd Rzeszowski kojarzy mi się zawsze ze świetną organizacją i wyjątkowymi odcinkami specjalnymi, więc to dzisiejsze drugie miejsce smakuje wyjątkowo– podkreślał Kuchar.

Bardzo cieszymy się z podium. To dla nas bardzo dobry początek drugiej połowy sezonu, bo dzięki temu znowu liczymy się w walce o podium Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski – powiedział Oleksowicz.

Bardzo dobrą i metodyczną jazdą popisał się zawodnik Subaru Poland Rally Team, Dominik Butvilas, który ukończył rajd na bardzo wysokim, czwartym miejscu.

Oto klasyfikacja generalna po przejechaniu ostatniego oesu:

www.rajd.rzeszow.pl

Podsumowując, 23. Rajd Rzeszowski był jedną z najbardziej emocjonujących rund RSMP w tym roku. Nie brakowało zaciętej rywalizacji, zmiennych warunków pogodowych i widowiskowych wypadków. Mieliśmy również okazję zobaczyć za sprawą Maćka Oleksowicza, że zasada fair play nadal jest obecna i ma się dobrze. Oby więcej takich rajdów!

 

Tekst: Patryk Brogowski

Fot. Maciej Niechwiadowicz