Asfaltowy debiut Adriana Chwietczuka

416

Adrian Chwietczuk kontynuuje przygotowania do rozpoczęcia rajdowego sezonu. W miniony weekend 28-letni olsztynianin, wraz z Marcinem Hinzem, rywalizował w 4. Ireco Motorsport Rally. Dla tego duetu inauguracyjna runda MRF Tarmac Masters była pierwszym startem Skodą Fabią R5 Evo na klasycznych asfaltowych trasach.

Adrian Chwietczuk to olszyński kierowca rajdowy, który w ubiegłym sezonie „reaktywował” swoją sportową karierę i rozpoczął starty Skodą Fabią R5. Rajdówki zaliczane do tej kategorii, to najszybsze i najbardziej zaawansowane konstrukcje dopuszczone do startów w Polsce.

Pierwszym rajdem, w którym Chwietczuk pojechał Fabią R5, była warszawska Barbórka 2019 – specyficzna, prestiżowa impreza, tradycyjnie kończąca rajdowy sezon w Polsce. Po zmianach w rajdowych kalendarzach wywołanych pandemią COVID-19, Chwietczuk i Hinz wykorzystali pierwszą okazję, by wrócić na odcinki specjalne. Był nią 4. Ireco Motorsport Rally, czyli zawody otwierające tegoroczne zmagania w ramach MRF Tarmac Masters. Wspomniany cykl to zawody niższej rangi niż rundy mistrzostw kraju, lecz cieszące się ciągle rosnącą popularnością. Na inaugurację organizatorzy przyjęli blisko 150 zgłoszeń, w tym aż siedem załóg w samochodach klasy R5 z zawodnikami stanowiącymi czołówkę RSMP.

Adrian Chwietczuk i Marcin Hinz przejechali dobre zawody, prezentując równe i obiecujące tempo, choć pierwszy raz startowali Fabią R5 na takich odcinkach specjalnych. Organizatorzy przygotowali dwie próby sportowe, a w harmonogramie przewidziano trzy przejazdy każdej z nich. Warunki w okolicach Nowej Rudy zmieniały się z przejazdu na przejazd, co dla Chwietczuka i Hinza stanowiło próbę, z której wyszli obronną ręką i ani razu nie zanotowali gorszego czasu niż szósty. Co ważne, po pokonaniu pięciu prób sportowych ich strata do poprzedzającej załogi była relatywnie niewielka (13,9 s). W nieoficjalnej klasyfikacji generalnej olsztynianin był piątym najszybszym kierowcą zawodów.

Przed przystąpieniem do pierwszych w sezonie zawodów zespół trenował zarówno na mazurskich szutrach, jak również na najtrudniejszych asfaltowych trasach w kraju. Nawinięte na koła cenne kilometry testowe spowodowały, że Adrian i Marcin wyjechali z Dolnego Śląska w dobrych nastrojach, zajmując 5. miejsce w mocnej stawce, ale także z głową pełną nowych danych do analizy. Już na początku sierpnia olsztyński duet dołączy do stawki mistrzostw Polski podczas pierwszej rundy RSMP – Rajdu Rzeszowskiego.

Adrian Chwietczuk:
– Zakładaliśmy, że naszym pierwszym tegorocznym startem będzie Rajd Polski, w którym chcieliśmy zacząć naszą przygodę z mistrzostwami kraju. W rajdach, jak w życiu, trzeba podejmować decyzje w zależności od warunków. Dlatego po odwołaniu Rajdu Polski zdecydowaliśmy się na asfaltowy trening podczas pierwszej rundy MRF Tarmac Masters. Do Nowej Rudy przyjechaliśmy przede wszystkim, by zbierać wiedzę i zrozumieć jak najwięcej kwestii związanych z jazdą samochodem klasy R5 na klasycznych asfaltowych oesach. Z jednej strony jestem zadowolony z tego rajdu, bo moja strata do liderów była dużo mniejsza niż zakładałem. Z drugiej strony po drodze popełniłem kilka błędów. Gdyby nie one, to różnica jaka dzieliła nas od czołówki byłaby mniejsza. Mam zatem i satysfakcję i sportowy niedosyt, bo wymagam od siebie więcej. Cieszę się z tego, że daleko lataliśmy na hopach i daliśmy kibicom trochę radości, bo bez nich ten sport, by nie istniał. To niesamowite, że na Dolnym Śląsku spotykaliśmy kibiców z Olsztyna. Dziękuję Hołowczyc Racing za opiekę i wiedzę, a Eurosol Racing za przygotowanie samochodu. Ukłony także dla Maćka Szczepaniaka, Łukasza Szterlei, Maćka Krzyszychy oraz naszego inżyniera Mirka, którzy byli naszymi aniołami stróżami, dając nam tak ważną pewność w aucie. Teraz pracujemy nad tym, by zadebiutować w RSMP podczas Rajdu Rzeszowskiego pokazując na Podkarpaciu lepsze tempo oraz nowe barwy samochodu.

Marcin Hinz:
– Pierwszy start w prawdziwym rajdzie autem klasy R5 przyniósł nam mnóstwo frajdy. Jazda Fabią R5 po trudnych, krętych odcinkach 4. Rally Ireco Motorsport to czysta przyjemność. Szkoda dwóch odwołanych odcinków, gdzie moglibyśmy jeszcze bardziej „rozwinąć skrzydła”, ale i tak mamy powody do zadowolenia. Dziękuje wszystkim którzy dołożyli swoją cegiełkę, abym mógł jak najlepiej wykonać swoją pracę. Dziękuje kibicom za świetny doping!

inf.pras.