Mistrzostwo Polski obronione!

Rajd Świdnicki, zwykle inaugurujący krajowe zmagania w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski, tym razem zwieńczył zmagania najlepszych kierowców w naszym kraju. Dzień przed rozpoczęciem świdnickiego klasyka, organizatorzy Rajdu Koszyc na Słowacji poinformowali o odwołaniu swojej imprezy. Tym samym walka o mistrzowskie tytuły rozegrała się na klasycznych odcinkach w Górach Sowich.

Zmiana daty rajdu zaowocowała również zmienną pogodą, która nadała dramaturgii całej rywalizacji. Kluczowy okazał się dobór opon w niedzielny poranek, kiedy to już po wyjeździe załóg z serwisu niebo się otworzyło i zamieniło górskie drogi w płynące rzeki. Michał i Jacek Pryczek, pomimo nietrafienia z doborem opon, zwolnili w odpowiednim momencie i bezpiecznie dowieźli do mety zwycięstwo w klasie HR2, przypieczętowując tym samym tytuł Mistrzów Polski, oraz drugie miejsce marki Subaru w klasyfikacji zespołów producenckich!

Rajd rozpoczął się w piątkowe popołudnie od widowiskowego prologu po ulicach Świdnicy, po którym zawodnicy mieli zmierzyć się z kultową Michałkową. Tu po raz pierwszy dała o sobie znać październikowa pogoda – porywisty wiatr przewrócił na drogę drzewo, na które najechała jedna z załóg. Oes został odwołany, a zawodnicy po wieczornym serwisie ponownie zmierzyli się z próbą w Świdnicy, tym razem po ciemku. Oba przejazdy tego krótkiego odcinka padły łupem załogi Subaru Historic Rally Team, która po pierwszym dniu skróconej rywalizacji miała pół minuty przewagi nad rywalami.

Prawdziwa rozgrywka, z elementami oponiarskiej strategii miała miejsce w niedzielny poranek. O ile większość załóg pierwszą próbę zdążyła przejechać po suchym, o tyle na najdłuższym w rajdzie odcinku prowadzącym z Jawornika do Kamionek przewagę mieli ci, którzy zaryzykowali i wyjechali z serwisu na oponach deszczowych. Niebieskie Subaru w barwach 555 zostało na oponach typu slick, a strata na mecie sięgnęła blisko 30 sekund. W tym momencie do rodzinnego duetu Pryczków los się uśmiechnął i po raz kolejny odcinek prowadzący z Walimia do Michałkowej został przerwany. Druga pętla nie przyniosła już takich dramatów i po zapisaniu na swoje konto wszystkich trzech odcinków, Michał i Jacek Pryczek z przewagą blisko 4 minut mogli w Świdnicy świętować nie tylko zwycięstwo w 48. Rajdzie Świdnickim-Krause, ale także obronę tytułu Mistrzów Polski w klasie HR2.

Michał Pryczek: Przed rajdem mówiliśmy, że październikowy Świdnicki będzie podobny do kwietniowego, a pogoda odegra kluczową rolę. Tak też się stało, jednak było zdecydowanie ciężej niż zwykle, ponieważ średnio trafiliśmy z oponami, więc walka była głównie o to, aby utrzymać się na drodze. Nie było walki z czasem, ale też nie miała ona większego sensu w naszej sytuacji, gdzie musieliśmy po prostu być na mecie, aby obronić tytuł. Na pierwszym przejeździe odcinka Jawornik-Kamionki drogą płynęła rzeka, a my podróżowaliśmy sobie wesoło na miękkim slicku, więc o żadnej przyczepności nie było mowy, straciliśmy tam sporo czasu. Niestety nie dane było nam pojeździć po Michałkowej. Tuż przed naszym startem odcinek został przerwany zarówno w sobotę, jak i w niedzielę, ale rozsądnie rzec ujmując, było to dla nas korzystne, ponieważ zmniejszało się ryzyko popełnienia błędu. Troszkę szkoda jednak tego, że nie pojeździliśmy za dużo po patelniach walimskich, a ten fragment za każdym razem, już od odcinka testowego, staraliśmy się przejeżdżać typowo pod kibiców. Uważamy, że rajdy powinny być organizowane właśnie dla nich, ponieważ jazda samemu dla siebie nie do końca jest tym, o co w rajdach chodzi. Zawsze jest miło, gdy ci kibice reagują żywiołowo na nasze przejazdy, przyjdą na strefę serwisową porozmawiać, czy przybić piątkę.

Choć rajdów w tym sezonie było mniej, nie uważamy, aby przebyta droga do tytułu Mistrzów Polski była łatwiejsza. Zawsze wkładamy taki sam wysiłek w każdy sezon i każdy start, nie tylko my jako załoga, ale również mechanicy i cały zespół. Powiedziałbym, że było nawet ciężej z powodu mniejszej ilości rajdów, ponieważ trzeba było je wszystkie ukończyć, nie pozwalając sobie na najmniejszy błąd. Jedna niedojechana runda równała się z niezdobyciem tytułu mistrzowskiego, więc wszystko musiało zagrać idealnie na każdym rajdzie. Nam się ta sztuka udała i możemy świętować drugi tytuł Mistrzów Polski w karierze.

Jacek Pryczek: Jesienna pogoda na zakończenie sezonu sprawiła, że zebraliśmy trochę nowych doświadczeń w kwestii doboru opon. W niedzielę rano aura sprawiła nam oponiarską ruletkę, jak się okazało nie zjedliśmy jeszcze wszystkich rozumów w tym temacie i jest nad czym pracować. Potrenowaliśmy na mokrym, chociaż wolelibyśmy to robić w czasie testów, a nie podczas rajdu, który decydował o mistrzowskich tytułach. Mamy więc nad czym pracować w przyszłości, zarówno jeśli chodzi o jazdę po mokrym, jak i strategię w doborze opon. Świdnicki zawsze był wymagającym rajdem i tak też było tym razem, co nie oznacza, że go nie lubimy. Wręcz przeciwnie, uważamy, że są tutaj jedne z najtrudniejszych, ale i najpiękniejszych odcinków w naszym kraju. Tym razem jednak musieliśmy odpuścić jazdę na 100% i trochę kalkulować, ograniczając ryzyko. Jak się okazało, pomogły nam w tym incydenty rajdowe, przez które przejechaliśmy tylko siedem, a nie dziewięć odcinków specjalnych. Cieszymy się z każdego przejechanego kilometra rajdowego, ale w sytuacji odwołania Rajdu Koszyc trzeba było po prostu być na mecie. Przy trasie zebrała się duża ilość kibiców, więc postanowiliśmy dla nich włączyć tryb efektownej jazdy po walimskich patelniach. 🙂 Magia, która się unosi w tym miejscu była, jest i pozostanie chyba tak długo, jak długo będą organizowane rajdy samochodowe.

Ten sezon był inny niż pozostałe. Jeden błąd oznaczał utratę szansy na obronę tytułu, ale my na szczęście go nie popełniliśmy ani razu. Niezależnie jednak od tego, z ilu rajdów składa się sezon, zawsze wkładamy taki sam wysiłek i cały zespół pod wodzą Marka Kluszczyńskiego dba o to, aby samochód był super przygotowany. Zawsze dopinamy wszystko na ostatni guzik, więc pod względem organizacyjnym ten sezon i tytuł wymagał takiego samego wysiłku, jak każdy inny.

Partnerami zespołu Subaru Historic Rally Team są: Pro Rally School, MTS Subaru Dzierżoniów, Race Day, Steelum, AutoRacing.pl, SPRT Garage, Block Motorsp

inf.pras.