24h Le Mans: spokojna noc biało-czerwonych, dramat Toyoty

24h
fot. Inter Europol Competition - oficjalny profil Facebook

Oczywiście, jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie, by w ogóle myśleć o otwarciu szampana, ale tabela 24h Le Mans prezentuje się… wybornie! Noc na Circuit de la Sarthe okazała się łaskawa dla biało-czerwonych. Ekipa Inter Europol Competition przewodzi stawce LMP2, a drugą pozycję piastuje zespół WRT z Robertem Kubicą. Po wygraną w maratonie pędzi Ferrari 499P #51, z wyścigu odpadła… Toyota #7.

Kiedy Circuit de la Sarthe spowił już mrok a Słońce ostatecznie schowało się za horyzont, do głosu po raz kolejny doszła kapryśna pogoda. Region Pays de la Loire nawiedziło istne oberwanie chmury, które zamieniło nitkę toru w… asfaltowe lodowisko. Kamery oficjalnej transmisji pokazywały chaotyczne manewry i liczne kraksy, zawodnicy nie mogli poradzić sobie z wodą spływającą po szykanach. Tempo wyraźnie spadło, pojawiły się żółte flagi…

Z gry odpadła fabryczna drużyna Porsche Penske Motorsport. Matthieu Jaminet zatrzymał maszynę #75 na poboczu, według nieoficjalnych wieści prototyp z Zuffenhausen przestał pompować paliwo do komory spalania… Po północy doszło do kolejnej roszady w stawce. Alessandro Pier Guidi próbował uniknąć kolizji i wypadł z trasy na szykanie Daytona. Jego Ferrari 599P #51 utknęło w żwirowej pułapce, wymagana była pomoc obsługi toru. Dość nieoczekiwanie, pałeczkę lidera przejął Peugeot #94. Chwilę później rozegrał się dramat stajni Gazoo Racing. W wyniku kraksy rywalizację zakończyła Toyota GR 010 Hybrid #7.

Toyota nie zgarnie dubletu

Kamui Kobayashi zwolnił na wirażu „Tertre Rouge” – porządkowi wywiesili tam żółte flagi. Niestety, w tył jego samochodu wbili się Memo Rojas z Alpine #35 i Louis Prette w Ferrari #66. Oponenci roztrzaskali tylne poszycie Toyoty, niszcząc ogumienie i elementy napędu. Tym samym japoński koncern stracił szansę na następny dublet w Le Mans i podtrzymanie całkowitej dominacji na torze Circuit de la Sarthe. Wypadek wywołał kolejną neutralizację.

Zgodnie z przewidywaniami, nie był to koniec emocji. Spore kłopoty miał Antonio Fuoco w hypercarze Ferrari #50. 27-latek z Cariati musiał zjechać do boksu z powodu uszkodzonej chłodnicy. Chwilowy awans na pozycję lidera nie pomógł wspomnianemu już Peugeotowi. Gustavo Menezes wbił się w bandę na zakręcie „Hunaudieres”. Amerykanin zdołał jednak dotoczyć się do alei serwisowej, lecz naprawa jego „lwa” trwała około dwadzieścia minut.

Prowadzące AF Corse poczuło na plecach oddech rozdrażnionej Toyoty oraz całego zespołu Gazoo Racing. Brendon Hartley i Ryo Hirakawa przypomnieli kibicom jak monstrualna jest konstrukcja GR 010, samochód #8 prezentował doskonałe tempo. Hartley skorzystał też z nieco odmiennej strategi. Nie zmienił opon, troszcząc się o założony już komplet „czarnego złota”. Ferrari wróciło na szczyt tuż po wschodzie Słońca wykorzystując pomyłkę Hirakawy, który zjechał do serwisu na zmianę przedniego pakietu aero i naprawę ułamanego „nosa”.

Za Ferrari #51 i Toyotą #8 plasują się dwie maszyny Cadillaca. Niestety, egzemplarz #02 ma już jedno okrążenie straty, zaś #03 traci do swojego brata prawie trzy minuty. Czołową piątkę 24h Le Mans 2023 zamyka zespół Peugeot TotalEnergies #94, tracąc aż trzy „kółka”.

fot. Inter Europol Competition – oficjalny profil Facebook

„Turbo-piekarze” w komfortowej pozycji

Tak jak wspomnieliśmy we wstępie, na razie jest zdecydowanie za wcześnie by świętować sukces polskiego zespołu. Niemniej jednak, Inter Europol Competition radzi sobie wręcz… wyśmienicie! Polska drużyna jedzie pewnie, unika problemów i spokojnie realizuje obraną strategię. Ekipa z Małopola prowadzi przez znaczną część maratonu, kontrolując tempo. O poranku doszło do biało-czerwonej wojny domowej, kiedy Robert Kubica stoczył pojedynek z Kubą Śmiechowskim, wyprzedzając rodaka. Złudzeń nie pozostawił jednak Albert Costa, który wypracował bezpieczną przewagę i przywrócił IEC na fotel liderów w kategorii LMP2.

Jak na razie Inter Europol prowadzi z przewagą ponad dwóch minut nad Team WRT. Około 12:30 do prototypu #41 zasiadł Robert Kubica, który zapewne rzuci się w pogoń za żółto-zieloną Orecą. Patrząc na statystyki, „Piekarze” pokonali 275 okrążeń oraz 29 pit-stopów.

24h
fot. 24 Heures du Mans – oficjalny profil Facebook

Najsłynniejszy maraton na świecie!

24h Le Mans to impreza na wskroś szczególna. Pozycja obowiązkowa w kalendarzu każdego fana wyścigów, każdego sympatyka motorsportu. Jedna z niewielu imprez, którą bez cienia wątpliwości nazwać możemy… legendarną. I choć sympatycy wyścigów długodystansowych od lat spierają się, czy miano najtrudniejszych zawodów na świecie powinno przypadać 24h Le Mans czy 24h Nurburgring, to wszyscy pozostają zgodni – rywalizacja na torze Circuit de la Sarthe jest tą królewską, najważniejszą. Po prostu, to wyścigowa wisienka na torcie. 91. edycja maratonu zyskuje na znaczeniu – obchodzimy bowiem… stuletnią rocznicę Le Mans!

Oczywiście, francuską batalię oglądać można w zaciszu własnych czterech kątów. Z pomocą przychodzi oficjalna transmisja FIA WEC z angielskim i francuskim komentarzem. Konieczna jest rejestracja oraz wykupienie odpowiedniego pakietu na jeden wyścig lub całą kampanię. Widz otrzymuje dostęp do relacji na żywo, interaktywnej mapy toru, kilkunastu onboardów.  Na szczęście nie zabraknie też polskojęzycznej transmisji na Eurosport 1 oraz Eurosport 2. Ci, którzy nie mają dostępu do obu tych kanałów mogą skorzystać z usług Eurosport Player.

Oficjalną klasyfikację wraz z podziałem na konkretne klasy znajdziecie na stronie wyścigu. Po więcej informacji ze świata wyścigów długodystanwoych zapraszamy na rallyandrace.pl.

W Rally and Race cenimy sobie zdanie naszych czytelników. Zachęcamy Was do wyrażania własnych opinii i dyskusji w mediach społecznościowych. Jesteśmy też otwarci na wymianę argumentów. Wspólnie budujmy i wspierajmy społeczność kibiców oraz polski motorsport!