Burza piaskowa na Fenix Rally 2022

16 marca odbył się czwarty etap Fenix Rally, podczas którego zawodnicy pokonali kolejną pętlę z miasta Duz. Po drodze uczestnicy zmagali się z burzą piaskową. Zespół Proxcars TME Rally Team ukończył dzisiejszą rywalizację w czołówce, pomimo wymuszonego postoju.

Trasa dwóch odcinków specjalnych wiodła wokół jeziora Wielki Szott, a lotny serwis po SS6 odbył się w jednej z lokacji wykorzystanych podczas kręcenia czwartego epizodu Gwiezdnych Wojen – „Nowej Nadziei”.

W czasie rywalizacji na szóstym odcinku specjalnym, zawodnicy poruszali się głównie po piasku – za to na odcinku siódmym właściwie wyłącznie po twardym podłożu.

Największym problemem podczas dzisiejszej rywalizacji była burza piaskowa, którzy przeszkadzała nie tyle zawodnikom, co chociażby mechanikom, którzy w tych warunkach, w goglach, musieli pracować nad maszynami.

Magda Zając i Jacek Czachor z zespołu Proxcars TME Rally Team etap ukończyli na jedenastej pozycji w klasie Open, radząc sobie z wysokim poziomem trudności szóstego odcinka specjalnego.

Pierwszy odcinek był zaskakująco trudny. Myślałem, że będą małe wydmy –  i były, ale bardzo miękkie i z uskokami. Musieliśmy cały czas jechać na reduktorze. Dodatkowo, trochę nagrzał nam się silnik, więc musieliśmy się zatrzymać. Być może to wskaźnik źle pokazał nam temperaturę, ale zrobiliśmy cztery minuty postoju, żeby ochłodzić samochód. Potem zaczęliśmy gonić pojazdy, które nas wyprzedziły, a na dziewięćdziesiątym kilometrze zaczęła się straszna zamieć. Można powiedzieć, że była to lekka burza piaskowa, bo nie było widać prawie niczego. Trzeba było bardzo uważać. Tak dojechaliśmy do mety tego odcinka, która była w miejscu, gdzie kręcili „Star Wars”. Na serwisie współczułem naszym mechanikom, bo była taka zamieć, że trudno było nawet otworzyć drzwi od samochodu. Dali radę, pracowali w goglach, a samochód na drugi odcinek był sprawny. Ten już był łatwiejszy, trzeba było tylko uważać na masę trzech wykrzykników, czyli tych oznaczających zwalnianie praktycznie do zera. Trasa była dosyć dobrze opisana, więc nie było źle – powiedział pilot załogi, Jacek Czachor.

Ostatecznie poszło nam nieźle, choć było bardzo nerwowo. Baliśmy się, że są problemy z chłodzeniem silnika, a tutaj liczy się każda sekunda, gdyż różnice w czasach między załogami są minimalne. Burza piaskowa była bardzo malownicza i wbrew obawom nie przeszkadzała w jeździe. Niestety tego samego nie mogą powiedzieć mechanicy pracujący na lotnym serwisie w bardzo trudnych warunkach. Jednak kolejny odcinek poszedł nam dość dobrze, a kolejnego dnia rywalizacji już nie możemy się doczekać – stwierdziła Magda Zając.

Rajd w Tunezji dalej jest dominowany przez Urvo Mannamę i Risto Lepika, którzy ponownie zanotowali najlepszy rezultat w klasie Open, jak i ogólnie w kategorii samochodów.

Etap piąty to droga do oazy Kasr Ghilan, podczas której na uczestników ponownie oczekują dwa odcinki specjalne, ósmy oraz dziewiąty. Podczas tego pierwszego mierzyć będą się z wydmami jak i twardym terenem a w czasie drugiego już głównie z piaskiem.