Charles Leclerc poprosił fanów o uszanowanie prywatności. Okazało się, że jego adres domowy został upubliczniony, a pod domem kierowcy F1 pojawiało się wiele postronnych osób.
Charles Leclerc wystosował ważny komunikat dla swoich fanów za pośrednictwem mediów społecznościowych. Monakijczyk chce, żeby kibice powstrzymali się przed odwiedzinami pod jego adresem domowym. Kilka tygodni temu lokalizacja wypłynęła w sieci.
Zobacz: Charles Leclerc ściga złodziei swoim Ferrari. Jest nagranie w sieci
Monakijczyk udostępni wiadomość za pośrednictwem oficjalnego konta na Instagramie. Wyjaśnił w swoim komunikacie, że coraz więcej fanów pojawia się w okolicy mieszkania, a ci bardziej natarczywi potrafią dzwonić domofonem i prosić o zdjęcia. Kierowca poprosił fanów o uszanowanie jego prywatności, przypominając, że istnieje granica, której nie powinno się przekraczać.
– W ostatnich miesiącach mój adres domowy wypłynął w sieci. To sprawiło, że coraz więcej osób zbiera się pod moim mieszkaniem, dzwoni domofonem i prosi o zdjęcia lub autografy. – poinformował kierowca Ferrari.
Zobacz: Charles Leclerc okradziony przez… fanów! Stracił zegarek za 320 tys. dolarów
– Zawsze cieszę się z zainteresowania fanów i doceniam ich wsparcie, ale proszę o uszanowanie mojej prywatności i powstrzymanie się przed przychodzeniem pod mój dom. Jeśli spotkacie mnie na ulicy lub na torze, zawsze znajduję czas, żeby się zatrzymać. Jednak nie możecie oczekiwać, że zejdę na dół, gdy odwiedzacie okolicę mojego domu. – dodał Charles Leclerc.
Więcej informacji ze świata motorsportu znajdziesz na stronie głównej rallyandrace.pl
W dalszej części komunikatu poinformował jeszcze raz, że docenia wsparcie, ale są pewne granice, których nie należy przekraczać. Na koniec życzył wszystkim radosnych świat wielkanocnych.