Christian Horner zaniepokojony przeciekami z FIA

fot. redbull.com

Saga trwa, a temat przekroczenia limitów budżetowych w świecie F1 ciągnie się jak brazylijska telenowela… Po wykryciu nieprawidłowości w rozliczeniach, FIA ukarała stajnię Red Bulla i wydawało się, że temat przycichnie. Oliwy do ognia dolewa jednak sam szef drużyny z Milton Keynes, który domaga się wyjaśnień. Według Christiana Hornera, przecieki decyzji FIA były conajmniej niepokojące…

W skrócie, Red Bull przekroczył ustalony przez FIA limit wydatków w sezonie 2021. Kwota niecałych 2 milionów dolarów nie wydaje się być „game changerem”, który zadecydował o kształcie zeszłorocznej tabeli, jednak rywale ekipy Christiana Hornera od razu przeszli do medialnej ofensywy. Po długich pertraktacjach, Red Bull przyznał się do winy, akceptując karę 7 milionów dolarów i skrócenie dostępnego czasu w tunelu aerodynamicznym o 10%.

Gdy wydawało się, że tę aferę mamy już za sobą i możemy…. szykować się na następne, Christian Horner wytoczył kolejne działa, szukając swego rodzaju vendetty. Szef „byków” wyraził swoje zaniepokojenie faktem, że doszło do przecieków, które realnie uderzyły w wizerunek jego drużyny. Horner czeka na wyjaśnienia, dlaczego o niepotwierdzonych jeszcze plotkach tak prędko dowiedział się cały padok i opinia publiczna świata F1:

„Oskarżenia, które kierowano pod naszym adresem już w Singapurze, były naprawdę niepokojące. Dla każdego z nas, naszych partnerów, osób zaangażowanych w rozwój Red Bulla. Każda forma wycieku informacji jest niezwykle niepokojąca. Oczekujemy więc, że uda się wyjaśnić te kwestie. Trudno, ten błąd bierzemy na siebie. Prawdopodobnie doszło do pomyłki w rozliczeniu, ale nie ma mowy o premedytacji i celowym oszustwie, a tak przecież twierdzono. Nie uważam, że mamy tu za co przepraszać. Przyjęliśmy ciosy, gdy publicznie nas atakowano. Wygwizdywano naszych kierowców, a niepotwierdzone zarzuty dokonały znaczących szkód na reputacji marki Red Bull. To musi się skończyć”.