DAKAR 2022: Sanders i Terranova najszybsi, polskie zwycięstwo w Rijadzie!

Etap 6 zakończył pierwszą część rozgrywki w 44. edycji Rajdu Dakar. Przed zawodnikami dzień odpoczynku, ale nie każdy będzie mógł się zrelaksować w Rijadzie, bo na piątkowym etapie kolejni zawodnicy odpadli z już nieco przerzedzonej stawki. Na pewno na solidny odpoczynek zasłużyli zwycięzcy 6. etapu, Daniel Sanders i załoga Orlando Terranova / Dani Oliveras, a także Marek Goczał i Łukasz Łaskawiec, którzy ponownie triumfowali w kategorii SSV.

W centrum uwagi

Na ostatnim etapie przed dniem odpoczynku kategorie FIA i FIM zamieniły się odcinkami specjalnymi, pokonywanymi dzień wcześniej w rejonie Rijadu. Załogi samochodów miały łatwiejsze zadanie, bo napotkały ślady zostawione przez motocykle i quady. Natomiast dla czołowych motocyklistów, przyzwyczajonych do otwierania trasy, jazda po śladach aut była koszmarem. Trasa dla pojazdów FIM była miejscami dosłownie rozjechana dzień wcześniej przez samochody i ciężarówki, na domiar złego nocny deszcz zalał koleiny, a trasa była miejscami nieprzejezdna. Zmusiło to organizatorów do zatrzymania etapu dla kategorii FIM na 101. kilometrze. W ten sposób motocykliści i quadowcy mogli cieszyć się zasłużonym odpoczynkiem już wczesnym popołudniem. Skrócenie odcinka specjalnego było błogosławieństwem dla niektórych zawodników, jak Joan Barreda, który wyruszył na trasę obolały po upadku w czwartek. W kategorii samochodów, na 348-kilometrowym odcinku na wschód od stolicy Arabii Saudyjskiej, rozegranym w całości, zabłysnęli Orlando Terranova i Mattias Ekström. Polscy zawodnicy także dobrze sobie poradzili z piątkowym oesem, notując awanse lub przynajmniej utrzymując swoje pozycje. Jednak przede wszystkim znów mogliśmy się cieszyć z etapowego zwycięstwa w kategorii SSV.

#221 Terranova Orlando (arg), Oliveras Carreras Daniel (spa), Bahrain Raid Xtreme, BRX Prodrive Hunter T1+, Auto FIA T1/T2, action during the Stage 5 of the Dakar Rally 2022 around Riyadh, on January 6th 2022 in Riyadh, Saudi Arabia – Photo Florent Gooden / DPPI

 

Dzień w skrócie

Daniel Sanders wyraźnie ma ochotę na zwycięstwo w Dakarze 2022. Pokazał to na dwóch pierwszych oesach, które padły jego łupem, a po kolejnych, mniej udanych, znów królował na 6. etapie. Dzięki temu awansował na podium w generalce. Jest obecnie trzeci i traci tylko 5 minut 35 sekund do lidera Sama Sunderlanda, drugiego na piątek. Na drugim miejscu utrzymuje się Matthias Walkner, który przyjechał na metę etapu z 3. czasem. Kolejne awanse zanotowali polscy motocykliści. Maciej Giemza (Orlen Team) ukończył etap na 18. pozycji, a w klasyfikacji motocyklistów znalazł się na 30 miejscu. Konrad Dąbrowski (Duust Rally Team) z 31. czasem odcinka awansował na 33. lokatę w „generalce”.

Dramat przeżył Manuel Andujar, który po wywrotce nie ukończył odcinka, tracąc nadzieję na kolejny wygrany Dakar. Trzecie miejsce w klasyfikacji rajdu przejął Aleksandr Maksimow, najszybszy w piątek. Alexandre Giroud, tym razem drugi na odcinku, umocnił się na prowadzeniu w kategorii quadów z niespełna 5-minutową przewagą nad drugim w stawce Pablo Copettim. Tę trójkę goni Kamil Wiśniewski (Orlen Team), który awansował na czwarte miejsce, notując szósty czas etapie.

Seth Quintero wciąż nie ma dość etapowych zwycięstw. W piątek sięgnął po szóstą wygraną w tej edycji Dakaru. W klasyfikacji pojazdów T3 pozycji lidera nie oddaje jednak Francisco Lopez Contardo, zaś drugi jest nadal Sebastian Eriksson. Zajmujący dotąd 3 miejsce w „generalce” Philippe Pinchedez doznał urazu pleców i choć dotarł do mety etapu, rajd się dla niego zakończył. Na najniższy stopień podium wskoczyła Cristina Gutierrez.

Marek Goczał i Łukasz Łaskawiec (Cobant Energylandia Rally Team) w pięknym stylu wygrali 6. etap, nie oddając prowadzenia od początku do końca odcinka specjalnego. To już trzeci wygrany odcinek, ale na półmetku rajdu wciąż są na 6 miejscu. Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk ukończyli etap z szóstym czasem, który jednak dał im awans na 3 miejsce w klasyfikacji T4, gdzie przewodzi Rodrigo Luppi de Oliveira przed Austinem Jonesem. Aron Domżała i Maciej Marton zajęli na etapie 7 miejsce, a w „generalce” znajdują się na 26. pozycji.

Po swoje pierwsze w tej edycji rajdu i 15. w karierze etapowe zwycięstwo sięgnął Orlando Terranova, jadący BRX Hunterem przygotowanym przez Prodrive. Podium dla zespołu Audi Sport wywalczył Mattias Ekström, kończąc etap na 2. miejscu. Z 3. czasem finiszował Yazeed Al-Rajhi. Saudyjczyk awansował na drugą pozycję w klasyfikacji samochodów, po problemach Sebastiena Loeba, który spadł na 3. lokatę. Kuba Przygoński i Timo Gottschalk (Orlen Team) cieszyli się przez chwilę z awansu na 5. Miejsce, po zakończonym z 16. czasem piątkowym etapie, jednak sędziowie anulowali 5-godzinną karę dla Giniela de Villiers za incydent z motocyklistą. Kierowca z RPA znalazł się na 4. pozycji w klasyfikacji, a Przygoński na 6. miejscu.

W kategorii ciężarówek całe etapowe podium zajęły załogi Kamaza, a drugi dzień z rzędu triumfował Andriej Karginow, szybszy o 9 sekund od Dmitrija Sotnikowa i o 45 sekund od Eduarda Nikołajewa. Liderem jest nadal Sotnikow. Czwartą pozycję utrzymuje Janus van Kasteren z polskim mechanikiem Darkiem Rodewaldem – 8. czas na szóstym etapie. Na 28. miejscu w klasyfikacji etapu znalazł się natomiast Tomas Vratny, nawigowany przez Bartłomieja Bobę.

Ciekawostka dnia

Dążąc do technologicznej rewolucji w Dakarze, Audi podjęło wielkie ryzyko. Zwroty akcji, jakie napotkały 3 pojazdy RS Q e-tron w pierwszej połowie rajdu mogły przyprawić szefa projektu, Svena Quandta o zawroty głowy. Z Peterhanselem wypadającym z gry z powodów mechanicznych i Sainzem tracącym szansę na dobry rezultat w wyniku błędów nawigacyjnych, nadzieje na zwycięstwo prysły, ale trzech wirtuozów kierownicy dostarczyło Quandtowi także sporo pozytywnych emocji. „El Matador” wygrał 3. etap i było to pierwsze w historii Dakaru zwycięstwo etapowe dla pojazdu z napędem alternatywnym. W piątek przyszedł czas na Mattiasa Ekströma. Były mistrz DTM i rallycrossowy mistrz świata uzyskał 2. czas na odcinku specjalnym wokół Rijadu, ulegając jedynie Orlando Terranovie.

 

Dramat dnia

W Dakarze wszystko może się zmienić w ciągu kilku sekund i taką gorzką lekcję Manuel Andujar otrzymał zaledwie po 11 kilometrach piątkowego odcinka specjalnego. Ubiegłoroczny triumfator rajdu wjechał w koleinę pozostawioną przez jedno z aut lub ciężarówek, jadących tą trasą dzień wcześniej i spadł z quada. Nawet zaciskając zęby po kontuzji i mimo najsilniejszej woli nie da się nic zrobić, kiedy pojazd jest uszkodzony, a jego naprawa jest niemożliwa. Po 3 zwycięstwach etapowych Andujar został zmuszony spakować się i wracać do domu. Rajdy terenowe nie wybaczają błędów i nie oszczędzają nikogo, nawet najlepszych.

 

Wypowiedzi dnia

Maciej Giemza (Orlen Team):Dzisiejszy odcinek został skrócony po 100. kilometrze, na którym było tankowanie. Bardzo się z tego cieszę – byłem jedną z osób, które uświadomiły organizatorom, że trasa jest niebezpieczna po wczorajszym przejeździe samochodów i ciężarówek. Możemy trochę odpocząć psychicznie, a jazda przez 400 kilometrów w takich dziurach na pewno nie skończyłaby się dobrze dla wielu zawodników. Pierwszy tydzień ścigania określiłbym jako słodko-gorzki. Dwa etapy poszły średnio, natomiast na pozostałych było dobrze. Ten pierwszy etap, na którym straciłem najwięcej czasu, napsuł mi trochę krwi, ale teraz już nie mogę z tym nic zrobić. Szukaliśmy waypointa wspólnie z czterema różnymi zwycięzcami Dakaru, więc można powiedzieć, że nie tylko ja miałem problemy. Na innych odcinkach wszystko zagrało i jestem przekonany, że w przyszłym tygodniu będzie podobnie albo nawet lepiej.”

Konrad Dąbrowski (DUUST Rally Team): „Prędkość jazdy dzisiaj pozwalała mi na osiągnięcie dużo lepszego wyniku, ale popełniłem prosty błąd, który kosztował mnie trochę czasu, a nie byłem już w stanie go nadrobić, bo etap został odwołany na 100 kilometrze. Mimo tego, uważam, że bardzo dobrze, że zatrzymali wyścig, bo ściganie się na odcinku, który przejechały wcześniej samochody i ciężarówki rajdowe, było co najmniej niebezpieczne. Dojechaliśmy do dnia przerwy, a po nim jeszcze tydzień ścigania.”

Kamil Wiśniewski (Orlen Team):Dzisiejszy odcinek został przerwany. Krótko po starcie otrzymaliśmy informację, że na trasie jest wypadek. Roadbook miał się nijak z trasą – wszędzie były koleiny i dziury wyryte przez samochody oraz ciężarówki. Było bardzo niebezpiecznie, więc dobrze, że skrócono ten odcinek. W trakcie całego tygodnia jechało mi się dobrze, oprócz czwartego dnia, kiedy miałem problemy z elektryką w quadzie i dwie przebite opony. Wtedy straciłem najwięcej czasu. Dzisiaj od samego początku, gdy tylko zauważyłem, że roadbook nie zgrywa się z trasą, jechałem bardzo uważnie, żeby nie uderzyć w jakiś kamień i nie uszkodzić quada. Na początku rajdu, przez pierwsze 2-3 dni trzymałem się z czołówką, więc jestem zadowolony.”

Kuba Przygoński (Orlen Team): „Jesteśmy zadowoleni z dzisiejszego odcinka. W jednym miejscu była bardzo trudna nawigacja. Na szczęście razem z Timo – w przeciwieństwie do czterech samochodów, które były przed nami – od razu znaleźliśmy właściwą drogę. Na początku zyskaliśmy przez to trochę czasu, później otwieraliśmy trasę. Niestety, nasz samochód stracił trochę mocy. W końcówce etapu jechaliśmy razem Nasserem Al-Attiyah i Sebastienem Loebem po wydmach. To był prawdziwy motocross do mety. Odcinek zaliczamy do udanych.”

Marek Goczał (Cobant  Energylandia Rally Team): „Cisnęliśmy naprawdę mocno. Mamy bardzo dużą stratę z pierwszego dnia i to jest już nie do odrobienia, ale możemy przynajmniej codziennie wygrywać etapy! Taki jest plan i będziemy atakować. Nie mamy innego wyjścia, tylko cisnąć cały czas, do samego końca, jeśli tylko szczęście pozwoli, bo jesteśmy dobrze przygotowani do tego rajdu. Odrobiliśmy zadanie domowe, zrobiliśmy ponad 30 tysięcy kilometrów przed rajdem, przetestowaliśmy zawieszenia, opony. Naprawdę zrobiliśmy kawał dobrej roboty.”

Szymon Gospodarczyk, pilot Michała Goczała (Cobant Energylandia Rally Team): „Jesteśmy zadowoleni ze swojego dzisiejszego tempa, jednak niezadowoleni z zachowania innych zawodników na trasie, które pozbawiło nas szans na lepszy wynik. Początek był bardzo szybki na płaskim piaszczystym terenie przeplatany z sekcjami kamieni. Przed jednym głazem nie wyhamowaliśmy i uderzyliśmy go przodem tak, że aż nas zatrzymało, cofnęliśmy i pojechaliśmy dalej, na szczęście samochód nie ucierpiał. Później teren był bardzo niebezpieczny, z lewej strony była przepaść, a z prawej dziury wymyte przez deszcz. Dobrze, że nikt nie jechał przed nami, bo w kurzu łatwo było wpaść w przepaść. Dalej jechaliśmy trochę bezpieczniej wyprzedzając kilka samochodów z klasy T3. Na tankowaniu byliśmy na dobrej pozycji, bo kilka can-amow miało kapcie, niektórzy nie mieli już zapasowych kół. Niestety na 190 km dogoniliśmy Baciuskę, który nas blokował przez około 90 kilometrów. Nie reagował na sygnał sentinela, bardzo się kurzyło, a obok drogi były wielkie głazy, więc nie dało się iść obok trasy. Był zdecydowanie wolniejszy i mocno nas blokował. Męczyliśmy się, aż teren trochę się zmienił- z wielkich głazów zrobiły się mniejsze kamienie. Poszliśmy lewą i ich wyprzedziliśmy. Chwile później dogoniliśmy Jonesa. Po jednym sygnale z sentinela od razu zjechał i puścił nas przodem. Niestety na tych kamieniach złapaliśmy wolnego kapcia i na kilometrze 280 musieliśmy się zatrzymać żeby zmienić przebite koło. Teren był miękki, najpierw zapadł się podnośnik, później jak już zdjąłem koło to auto spadło z podnośnika. Michał podniósł kolejny raz i dokończyliśmy wymianę. Dalsza cześć oesu to wydmy, które szły nam bardzo dobrze, były trudne i bardzo wysokie z miękkim piachem. Tam standardowo wyprzedziły nas Kamazy, a chwilę później była meta. Dzisiaj na trasie było dużo kibiców, bo w Arabii piątek jest dniem wolnym od pracy. Na mecie wymieniłem kilka słów z zawodnikami, którzy blokowali nas przez około 90 km trasy. Właśnie się dowiedziałem, że puścili to w litewskich wiadomościach w TV.”

Mat. pras. ASO, AM

Fot. Orlen Team, ASO, Cobant Energylandia Rally Team