Drift Trophy wjedzie na „Jastrząb”

545

Najmłodsza ogólnopolska seria driftingowa coraz bardziej się rozpędza. Nie zdążyły jeszcze na dobre opaść emocje po zakończeniu drugiego sezonu ligi, a organizatorzy już ogłosili ambitne plany na kolejny sezon. Tegoroczny cykl zyskał status Driftingowego Pucharu Polski i będzie odbywał się wyłącznie na cieszących się renomą torach, w tym na kapitalnym Autodromie Jastrząb.

Na mocy porozumienia, które zawarli organizatorzy ligi z Polską Federacją Driftingu, w ramach tegorocznego cyklu Drift Trophy będzie odbywał się puchar kraju pod auspicjami PFD, który nosi nazwę Driftingowy Puchar Polski „Drift Trophy”.

Zanim drifterzy przystąpią do ligowej rywalizacji, to najpierw czeka ich ostre przetarcie w ramach zawodów Drift Trophy Challenge, będących jednocześnie rundą zerową (techniczno-treningową) Driftingowego Pucharu Polski. Wydarzenie odbędzie się 18. kwietnia odbędzie się na Torze Jastrząb.

Niewątpliwie jest to jeden z absolutnie najlepszych i najnowocześniejszych tego typu obiektów w naszym kraju – mówi Tomasz Niejadlik, dyrektor cyklu Drift Trophy. – Dodatkowego smaczku tutaj nadaje fakt, że będą to pierwsze od pięciu lat oficjalne zmagania drifterów w tym wyjątkowym miejscu! Ostatnimi zawodami, które odbyły się na „Jastrzębiu”, była runda Drift Masters GP w maju 2015 roku. Na co dzień funkcjonuje w tym miejscu bardzo prężnie działający ośrodek doskonalenia techniki jazdy, jednak jego kierownictwo to osoby, które także kochają i cenią motorsport. Podobnie jak my uważają, że młodzi ludzie powinni szlifować swoje umiejętności w zakresie sportowej jazdy w bezpiecznych, torowych warunkach i przy odpowiednim zabezpieczeniu, a nie podczas nielegalnych przejażdżek po ulicach, czy jakiś ogólnodostępnych placach, stąd otwierają się też na takie inicjatywy jak nasza. Tor Jastrząb ma kapitalną infrastrukturę, która daje bardzo duże możliwości także pasjonatom driftingu. My postaramy się to jak najlepiej wykorzystać, ażeby w tym miejscu przygotować naprawdę udaną i bezpieczną imprezę.

Liga i jednodniowe challenge

Wydarzenie otwierające sezon odbędzie się pod hasłem Drift Trophy Challenge. Jest to nowy projekt organizatorów ligi. DTC to jednodniowe zawody poprzedzone sporą ilością jazd treningowych, które nie będą wchodziły w zakres ligi (nie będzie za nie przyznawanych punktów do klasyfikacji generalnych serii Drift Trophy, itd.). Druga odsłona DTC w sezonie 2020 odbędzie się w toruńskim MotoParku 11. listopada. Ma to być jednocześnie czwarta edycja Driftingowego Pucharu Niepodległości.

Docelowo Drift Trophy Challenge jest projektem stworzonym z myślą o miejscach, które mają potencjał, a w których zawody driftingowe jeszcze nigdy nie gościły, bądź odbywały się dawno temu – podkreśla Tomasz Niejadlik. – Chcemy przy pomocy tego projektu badać kolejne miejscówki, ale też poznawać lokalne środowiska w różnych częściach Polski, które jeszcze nie miały okazji poznać nas i naszej ligi.

Trzeci sezon ligi Drift Trophy zostanie formalnie zainaugurowany w dniach 20-21. czerwca w toruńskim MotoParku. Druga runda cyklu również zagości na obiekcie przy ul. Łukasiewicza. Będzie to w ostatni weekend lipca. Dwie pierwsze odsłony przyszłorocznej serii złożą się na dodatkowy mini-cykl o Puchar Toru Toruń.

W ramach trzeciej rundy DT2020, która zaplanowana jest w dniach 19-20. września, drifterzy po raz kolejny zagoszczą na Torze Jastrząb, tym razem, ażeby wziąć udział już w dwudniowych, ligowych zawodach. Organizatorzy liczą na naprawdę wysoką frekwencję zawodników w tym terminie. Finał przyszłorocznej serii odbędzie się w październiku w jednym z najbardziej kultowych miejsc dla całego polskiego driftingu – na torze w Motoparku Koszalin.

Thriller na zakończenie sezonu

Rywalizacja w ramach ligi od początku jej istnienia odbywa się w dwóch klasach – Street i Trophy. Street została stworzona głównie z myślą o początkujących zawodnikach, stawiających pierwsze kroki w tej odmianie motorsportu. W drugiej z klas nie brakuje zarówno „młodych wilków”, jak i bardzo doświadczonych oraz utytułowanych zawodników, znanych person driftingowego światka. Mistrzami tegorocznego sezonu zostali prezentujący się bardzo dobrze w trakcie wszystkich rund cyklu Krystian Burtniak (Street) i Mikołaj Zakrzewski (Trophy), choć walka o końcowe tytuły, która rozegrała się w trakcie listopadowej rundy w Toruniu, momentami przeradzała się w prawdziwy thriller. Huśtawka emocji była niemal równie duża jak na zakończenie sezonu 2018, kiedy to o tytułach zadecydowały ostatnie przejazdy w zawodach.

Do niespotykanych rozstrzygnięć doszło już w trakcie kwalifikacji. Niemalże bezbłędnie jeżdżący przez cały sezon i pewnie liderujący w klasie Trophy Zakrzewski w „kwali” uzyskał dopiero siedemnasty rezultat. Po trzech odsłonach tegorocznej ligi wydawało się, że runda w Toruniu będzie dla kierowcy Toyoty Soarer czystą formalności, w trakcie której przy dużej przewadze punktowej nad rywalami bez problemu postawi on kropkę nad „i”. Po sesji kwalifikacyjnej sytuacja bardzo się skomplikowała, bowiem Zakrzewski już na etapie TOP 16 wpadł na Pawła Korpulińskiego, czyli na faworyta całych zawodów, który gościnnie pojawił się na finałowej rundzie Drift Trophy, ażeby zakończyć jakże udany dla niego sezon. Przypomnijmy, kierowca charakterystycznego driftowozu zbudowanego na bazie BMW 1M, to zawodnik wysokiego, europejskiego formatu, który w tym roku wywalczył m.in. wicemistrzostwo świata Gymkhana GRiD w klasie aut z tylnym napędem i driftingowe mistrzostwo Danii, a także stanął na podium rundy Mistrzostw Europy Drift Masters, która w sierpniu odbyła się w niemieckim Ferropolis.

Zakrzewski mistrzem, Krawczyk o włos przed Szymańskim

Korpuliński od samego początku listopadowych zawodów w Toruniu radził sobie doprawdy kapitalnie. Znakomitą formę prezentował już w trakcie sesji treningowych. Potwierdził ją podczas kwalifikacji, które pewnie wygrał ze świetną notą – 97,5 pkt. Druga pozycja Sebastiana Szymańskiego w „kwali”, za którą reprezentant Aforti Yujin Drift Team otrzymał dodatkowy bonus punktowy, dawała mu jeszcze szansę na wyprzedzenie w końcowym rozrachunku Zakrzewskiego i sięgnięcie po mistrzowski tytuł. Dotychczasowy lider generalki musiał pokonać Korpulińskiego, ażeby zapewnić sobie mistrzostwo. Pierwszy przejazd tej pary doprowadził licznie zgromadzoną publikę niemalże do stanu wrzenia. Był to pokaz driftingu na najwyższym poziomie. W drugim przejeździe Paweł Korpuliński popełnił błąd, który zadecydował o awansie Mikołaja Zakrzewskiego do TOP 8 i tym samym o przypieczętowaniu przez niego mistrzowskiego tytułu. Pierwszym wicemistrzem Drift Trophy 2019 w klasie Trophy został ubiegłoroczny czempion, obrońca tytułu – Mateusz Krawczyk. Kierowca charakterystycznego Mercedesa 190 z silnikiem AMG w końcowym zestawieniu pokonał Sebastiana Szymańskiego o zaledwie… 0,5 punktu (w lidze Drift Trophy różnica jednego miejsca podczas rywalizacji od poziomu TOP 32 to jeden punkt, pół punktu to bonus przyznawany za trzecie miejsce w kwalifikacjach – przyp. red.)! Zespołowy kolega Zakrzewskiego z Aforti Yujin Drift Team pogrzebał swoje szanse na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej, nieoczekiwanie przegrywając pojedynek na etapie TOP 16 z jednym z objawień tegorocznego sezonu – Hubertem Eitner, przy jednoczesnym awansie Krawczyka do ćwierćfinału po jego triumfie nad bardzo dobrze spisującym się przez cały weekend, piątym w kwalifikacjach – Dominikiem Flakiem. Do końca walczył też depczący w generalce po piętach Krawczykowi i Szymańskiemu Krystian Cybulski, który także awansował do TOP 8 po zwycięstwie nad zawodnikiem, w którym wielu upatrywało „czarnego konia” tych zawodów, Wojciechem Ratajczakiem. Marsz „Cybula” zakończył lokalny drifter, doskonale znający każdy metr toruńskiego toru – Arkadiusz Hinc. Torunianin z kolei pogromcę znalazł dopiero w TOP 4 w osobie Jana Sobierajskiego. W Finale A spotkało się dwóch zespołowych kolegów z Aforti Yujin Drift Team, gdyż do najlepszej dwójki awansował także Mikołaj Zakrzewski. Nowy mistrz ligi, mając już zapewniony triumf w klasyfikacji generalnej, pojechał na dużym luzie, po raz kolejny prezentując mistrzowski poziom driftingu i tym samym pieczętując triumf w ostatnich zawodach sezonu. Na najniższym stopniu podium tej rundy stanął Arkadiusz Hinc, który zwyciężył w walce o trzecie miejsce z mającym kłopoty techniczne Łukaszem Smolińskim. Torunianin tego dnia na „pudle” stanął aż dwukrotnie, gdyż triumfował w pucharowej klasie E30 Trophy. Drugie miejsce w tym zestawieniu zajął Dawid Grykałowski, a trzecie – ubiegłoroczny wicemistrz całej serii, Piotr Stańczak. W generalce klasy aut zbudowanych na bazie BMW E30 zwyciężył Marek Matuszewski, przed Piotrami – Wcisło i Stańczakiem. Trzecim wicemistrzem tego pucharu został Artur Kotarski.

Rollercoaster w klasie Street

Duże przetasowania po ostatniej rundzie sezonu nastąpiły też w klasie Street. Po trzech odsłonach cyklu dosyć zdecydowanie prowadziła Sylwia Lempkowska, która zwyciężyła w Toruniu i na lotnisku Broczyno koło Czaplinka oraz zajęła drugą lokatę w Koszalinie. Sympatyczna zawodniczka podczas finałowej rundy wypadła jednak nieco gorzej i tym samym zajmując w zawodach dziewiąte miejsce, spadła na drugą pozycję w klasyfikacji generalnej „streetów”.

Chyba za bardzo spięłam się przed tymi ostatnimi przejazdami i po prostu nie udało mi się udźwignąć tej presji, która ciąży na osobie lidera – stwierdza Sylwia Lempkowska. – Mimo wszystko jestem z tego sezonu bardzo zadowolona – wygrana w dwóch rundach, jedno drugie miejsce, tytuł wicemistrzowski w klasie Street i pierwsze miejsce w kategorii kobiet, to zdecydowanie więcej niż liczyłam przed sezonem.

Mistrzem klasy Street został bardzo równy w całym sezonie Krystian Burtniak, który końcowy triumf zapewnił sobie wygraną w ostatniej rundzie tegorocznego cyklu. Trzecia lokata w sezonie przypadła ostatecznie Emilowi Dziedzinie, który wykorzystał nieobecność w Toruniu Michała Dębskiego i zajmując tym razem piąte miejsce, wysforował się przed niego w klasyfikacji generalnej. Przed nastolatka w generalce wskoczył ostatecznie także Tomasz Krzyżanowski. Włocławianin miał bardzo udaną drugą połowę sezonu – w Koszalinie triumfował, za co otrzymał m.in. voucher na szkolenie u boku legendy polskiego driftingu Macieja Polody, z kolei w toruńskim MotoParku stanął na drugim stopniu podium. Trzecie miejsce w zawodach kończących sezon w klasie Street zajął Wojciech Zborowski, czwarty był Kamil Uryszek.

W klasie pań, czyli Drift Trophy Girls, po raz kolejny zwyciężyła Sylwia Lempkowska, druga była Martyna Wyszyńska. Identyczna kolejność wyszła w klasyfikacji rocznej. Trzecią lokatę w generalce DTG zajęła Aneta Kolary, a czwartą – Wiktoria Jurczewska.

Setka na starcie

Do rywalizacji w trakcie całego sezonu 2019 zgłosiło się w sumie 102 zawodników, 100 z nich pojawiło się przynajmniej na jednej z rund, 95 z nich sklasyfikowano. Organizatorzy mają głęboką nadzieję, że sezon 2020 będzie jeszcze bardziej spektakularny i w tegorocznej rywalizacji weźmie udział jeszcze większa grupa zawodników.

Tekst: Motorsport Trophy

Zdjęcia: Julia Truszczyńska

inf.pras.