Ekstremalne auto GT3 z DRS – tak mogła wyglądać przyszłość ścigania

Fot. Mercedes-Benz

Po upadku grup Class One i GTE, organizatorzy zarówno DTM jak i 24 godzin Le Mans dążyli do stworzenia nowej klasy dla zmodyfikowanych samochodów GT3. Choć nigdy do tego nie doszło, mamy okazję przekonać się, jak takie auta mogłyby wyglądać.

Idea stojąca za pomysłami ITR i ACO była prosta – chcieli, aby ich serie wciąż wyróżniały się na tle niezliczonych mistrzostw GT3, bez konieczności tworzenia do tego celu zupełnie innych samochodów.

DTM było pierwsze ze swoim pomysłem, chcąc wprowadzić na rynek specyfikację GT Plus. W stosunku do normalnych aut GT3, samochody DTM miały być mocniejsze – mówiono o liczbie przekraczającej 600 koni mechanicznych – oraz miały mieć dodatkowy system push-to-pass, zastępujący obecny w Class One DRS.

Co więcej, stojący wtedy na czele DTM Gerhard Berger chciał pozostania przy startach zatrzymanych – to był główny powód, dla którego producenci sprzeciwili się pomysłowi. Aby umożliwić autom GT3 ostry start z miejsca, konieczne było opracowanie nowego sprzęgła, co było zupełnie nieopłacalne z punktu widzenia sprzedaży tylko kilku takich komponentów rocznie na potrzeby jednej serii. Warto tu zaznaczyć, że seria znana obecnie jako GT World Challenge America próbowała swego czasu startów zatrzymanych ze zwykłymi samochodami GT3, które jednak często nie ruszały się z miejsca. Po kilku poważnych karambolach, spowodowanych takimi sytuacjami, pomysł porzucono raz na zawsze.

Dla porównania, ACO chciało odróżnić samochody uczestniczące w 24 godzinach Le Mans jedynie wizualnie, poprzez obowiązkowy pakiet aerodynamiczny, który będzie kosztował nie więcej niż 100 tysięcy euro. Pomysł nazwany GT3 Premium został lepiej odebrany przez producentów, lecz powodował swoje problemy – sceptycznie podchodzono przede wszystkim do założenia, że zmiana wyglądu aut nie miałaby mieć wpływu na jego osiągi. Choć rynek dla GT3 Premium miał być większy – te auta miały być dopuszczone też chociażby w Europejskiej Serii Le Mans – ACO w końcu musiało przyznać, że nie uda im się przeforsować wśród producentów i zespołów stworzenia kolejnej specyfikacji samochodów dla własnej zachcianki.

Gdy wydawało się, że temat jest dawno zamknięty, Mercedes-AMG niespodziewanie pokazał światu własną interpretację pomysłu zmodyfikowanej maszyny GT3, budując samochód przeznaczony specjalnie do bicia rekordów toru.

Pierwsza próba poprawienia dotychczasowego rekordu odbędzie się w ten weekend na australijskim torze Bathurst, po czym producent spróbuje podbić tory Imola i Nürburgring Nordschleife, a także trasę Festiwalu Szybkości Goodwood.

Aby zbudować maszynę do bicia rekordów, Mercedes-AMG przede wszystkim wymontował zwężkę, pozwalając rozwinąć 6,2-litrowemu wolnossącemu V8 pełną moc 650 koni mechanicznych. Hamulce zmieniono ze stalowych na węglowe, a aerodynamika została dopracowana – zmodyfikowano nieco przód auta, po bokach pojawiły się dokładki progów, a tylne skrzydło wyposażono w mechanizm DRS, wzięty prosto z samochodu Class One. Fani głośnych samochodów będą zachwyceni tym, że auto ma prostą rurę wydechową.

Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata motorsportu obserwuj serwis RALLY and RACE w Wiadomościach Google.