Elfyn Evans wygrywa poranny maraton

fot. wrc.com

Toyota nie ma sobie równych na porannej pętli Rajdu Portugalii! Evans zwiększył przewagę nad Rovanperą, a na prowizoryczne podium wbił się Takamoto Katsuta. Polacy są w grze, choć Marczyk i Gospodarczyk stracili fotel lidera w Junior WRC2.

Portugalia przywitała nas dziś piękną pogodą, nie ma jednak chwili na rozczulanie się nad zaletami krajobrazu i walorami tamtejszej przyrody. Jeśli spodziewaliście się, że wczorajszy, morderczy etap zakończył trudy i znoje stawki WRC na szutrze, jesteście w błędzie. Sobota to najdłuższa część tryptyku czwartej rundy mistrzostw świata. Zawodnicy muszą pokonać przeszło sto sześćdziesiąt kilometrów w trybie bojowym, w tym istny maraton „Amarante” o długości blisko czterdziestu kilometrów. Na szczęście, pętle przedziela powrót do serwisu.

Poranek stał pod znakiem całkowitej dominacji Toyoty. Kierowcy Gazoo Racing WRT wygrali wszystkie odcinki specjalne, zdobywając rajdowe hat-tricki na dwóch z trzech rozegranych do tej pory prób! Liderem pozostaje Elfyn Evans, który czuje na plecach oddech swojego zespołowego partnera, Kalle Rovanpery. Wielkie problemy miały legendy mistrzostw świata. Sebastien Loeb walczy z usterką silnika i dosłownie wlecze się po drodze. Sebastien Ogier wypadł z trasy i kolejny raz pożegnał się z walką o najwyższe laury na zachodzie Europy…

fot. wrc.com

Les Misérables

Sobotnią rywalizację otworzyła kultowa próba „Vieira do Minho”. Poranny hat-trick ustrzelił zespół Toyoty, oes padł łupem Evansa, który o włos pokonał Kalle Rovanperę. Trzeci rezultat zanotował Takamoto Katsuta (jedenaście sekund straty). Kosztownego „kapcia” złapał Gus Greensmith, Brytyjczyk spadł na ósmą lokatę w grupie Rally1. Genialną dyspozycję Yarisów potwierdzono też na OS11. Tym razem najszybszy był lider pucharu świata, Evans stracił do zespołowego kolegi około pięciu sekund. Prawdziwy dramat rozegrał się w tyle stawki WRC.

Loeb walczył z uszkodzonym silnikiem, snując się po trasie. Francuz narzekał, że jego Puma ma mniej więcej sto koni mechanicznych mocy, a zatrzymanie i procedura restartu… nic nie wskórały. Jeszcze większego pecha miał jego rodak. Ogier najpierw otrzymał srogą karę za spóźnienie na PKC, potem wpadł do rowu i kolejny raz pożegnał się z rywalizacją w rajdzie.

Wisienką na torcie tej pętli był maraton „Amarante”, bardzo zróżnicowany oes o zmiennej wysokości, z licznymi nawrotami i ciasnymi łukami. Zgodnie z oczekiwaniami, była to arena wielu niepowodzeń. Głównie w szeregach M-Sportu. Loeb ostatecznie zrezygnował z jazdy, Fourmaux złapał kapcia i musiał zatrzymać się na zmianę koła. Wracając na trasę mocno przyblokował swojego partnera, Craiga Breena, Irlandczyk jechał w strugach kurzu. Ogier powrócił do walki, ale tuż po starcie zatrzymał się, aby przepuścić rywali i nie sprawiać im kłopotu. Obiecujące tempo pokazały ekipy Hyundaia, lecz Toyota była bezkonkurencyjna. Raz jeszcze na szczyt tablicy wyników wspiął się faworyt do wiktorii, Walijczyk Elfyn Evans.

fot. Kajetan Kajetanowicz – oficjalny profil Facebook

Biało-czerwona sobota

Zanim na dobre rozpoczęła się batalia w WRC2, obie nasze załogi awansowały już o jedno oczko. Andreas Mikkelsen wycofał się z rywalizacji przez usterkę silnika. Norweg zapowiadał wczoraj powrót o poranku, ale mechanicy TokSport WRT nie byli w stanie zreperować auta. Kajetan Kajetanowicz oraz Maciej Szczepaniak uzyskali trzeci rezultat na OS9 i zmniejszyli o połowę stratę do Solberga. Szwed otrzymał aż dwadzieścia sekund kary za spóźnienie. Słabiej poradził sobie Miko Marczyk pilotowany przez Szymona Gospodarczyka. Duet Orlen Teamu utrzymał piątą lokatę w WRC2 i fotel lidera w Junior WRC2, ale Chris Ingram zbliżył się na grubość lakieru. Mistrzowie Polski mieli zaledwie… jedną dziesiątą sekundy zapasu.

Niestety, Ingram był też wyraźnie szybszy na OS11, spychając Mikołaja na szóste miejsce i odbierając mu berło lidera w juniorskiej kategorii WRC2. Kajetanowicz kolejny raz wykręcił trzeci wynik, nie udało mu się jednak zbliżyć do podium. Gwiazdą „Cabeceiras de Basto” był Oliver Solberg. Szwed był najszybszy zapisał na swoje konto pierwsze, oesowe zwycięstwo.

„Amarante” nie przyniósł spektakularnych przetasowań i nic nie zmieniło się w tabeli WRC2.

fot. wrc.com

Czas na serwis

Przed nami chwila przerwy i moment na zmycie z twarzy lepkiego piachu i portugalskiego kurzu. Do rywalizacji powrócimy dopiero o 15:38 („Vieira do Minho 2”). Sobotni etap raz jeszcze zwieńczy typowo widowiskowy oes, tym razem będzie to uliczne „SSS Porto-Foz”. Po wyjeździe z parku maszyn zawodnicy będą mieli do pokonania cztery odcinki specjalne. Wybór opon kolejny raz może zadecydować o sukcesie – spodziewamy się opadów deszczu.

Wszystkie informacje o Rajdzie Portugalii i tabelę wyników znajdziecie na stronie turnieju.