Ferrari upokorzone, Verstappen królem Węgier!

fot. F1 - oficjalny profil Twitter

„Grande strategia” znów dała o sobie znać. Max Verstappen wygrywa Grand Prix Węgier przebijając się z… dziesiątej pozycji! Podium uzupełnili piekielnie szybki Lewis Hamilton oraz George Russell, który długo bronił się przed rywalami. Istny blamaż zaliczyła stajnia Ferrari. Scuderia przegrała wyścig na własne życzenie i powoli żegna się z ewentualną batalią o upragnione, mistrzowskie tytuły w F1…

To miało być deszczowe Grand Prix Węgier, w którym karty rozdawać miała pogoda, trup miał ścielić się gęsto a wyścig obfitować w spektakularne zwroty akcji oraz przetasowania. Cóż, mimo tego, że przemoczeni byli wyłącznie zawodnicy skąpani prysznicem na podium, emocji i dramaturgii nie brakowało. Max Verstappen dokonał kolejnego cudu, i triumfował na Hungaroringu mimo startu z odległej, dziesiątej pozycji. Drugą lokatę wywalczył Lewis Hamilton. Brytyjczyk zaprezentował nam dziś swoje klasyczne „hammertime” i ponownie wlał nadzieje w serca kibiców Mercedesa. Podium uzupełnił drugi podopieczny Toto Wolffa, George Russell. Sensacyjny zwycięzca sobotnich kwalifikacji dwoił się, troił i długo trzymał za sobą o wiele szybszych rywali, ale ostatecznie musiał uznać wyższość oponentów oraz swojego zespołowego kolegi. A co z Ferrari? Ten temat najchętniej okrylibyśmy… całunem wiecznego milczenia. Scuderia po raz kolejny przegrywa wyścig tylko na własne życzenie.

fot. formula1.com

Sabotaż we włoskim stylu

Miłe złego początki… Początek wyścigu zapowiadał, że wygłodniałe psy pościgowe z okolic Maranello szybko rzucą się na osamotnionego Russella, by wyrwać prowadzenie tuż przed oczekiwaną ulewą. Nie doszło ani do deszczu, ani do szybkiej egzekucji. Świeży nabytek stajni z Brackley bronił się umiejętnie, świetny start zaliczył też Lewis Hamilton, który po kilku sekundach znalazł się za Lando Norrisem. Genialnie radził sobie także aktualny lider tabeli. Gdy Hamilton próbował zabrać się za kierowcę McLarena, Holender siedział mu już na ogonie. W międzyczasie bolidy Ferrari były już niezwykle blisko Russella. Mniej więcej wtedy rozpoczął się dramat zespołu z Maranello. Upokorzenie podzielone na kilka aktów.

Sainz zjechał do boksu, zaliczył fatalny pit stop i powrócił na tor za Oconem. I choć na 31 okrążeniu Leclerc wyprzedził George’a, to niezwykle szybko padł ofiarą taktycznej pułapki inżynierów Red Bulla. Verstappen czuł, że ciężko będzie mu wyprzedzić Sainza i Russella. Dlatego odwiedził swoich inżynierów i… spróbował podciąć rywali. Mercedes i Ferrari nie czekali na rozwój sytuacji. Jednak z czerwonego garażu wyjęto twardą mieszankę, która kompletnie nie sprawdzała się na Węgrzech. Max wykorzystał niedogrzane gumy Ferrari i szybko rozprawił się z Charlesem. Urzędujący czempion popełnił błąd, obrócił się chwilę później, ale mimo tego kolejny raz zostawił w tyle podopiecznego Mattia Binotto. Obywatel Monako był bez szans na twardej oponie, która nie mogła wejść w optymalne okno pracy.

Na 54 kółku Russel rozprawił się z Charlesem i wszyscy wiedzieli już, iż stajnia z Maranello dokonała istnego sabotażu. Chwilę później zrezygnowani inżynierowie Scuderii ściągnęli Leclerca po softy. Max Verstappen pędził po kolejny triumf, ale gwiazdą końcówki wyścigu był Lewis Hamilton. Brytyjczyk pędził jak w transie, notując co chwilę najlepsze okrążenia. Lewis był istnym katem, wyprowadzając cios w nadstawiony, drugi policzek Ferrari. Sainz nie miał nic do powiedzenia, podobnie jak Russell, który nie próbował walczyć ze swoim zespołowym partnerem. Tym samym poznaliśmy więc skład ceremonii medalowej. Carlos finiszował na czwartej lokacie, kierowców Scuderii rozdzielił nieco przyćmiony dziś Perez.

fot. F1 – oficjalny profil Twitter

Sezon urlopowy czas zacząć

Aby opisać układ sił w tabeli nie trzeba używać wyrafinowanych zwrotów. Max Verstappen ma 80 punktów przewagi. 80 punktów! To przepaść, która nie tylko smuci. Ona po prostu przeraża. Nawet w trakcie oficjalnej transmisji komentatorzy, którzy na co dzień powinni zachować bezstronność, nie mogli się powstrzymać by zakomunikować to, co oczywiste. Holender ma w garści swój drugi tytuł i tylko kataklizm może zmienić ten stan rzeczy. Po Grand Prix Węgier widzimy parę roszad w tabeli. „Checo” Perez wspiął się na podium, ze  stratą ledwie 5 oczek do Leclerca. George Russel wyprzedził Carlosa Sainza, Hiszpan czuje też na plecach oddech Lewisa Hamiltona… Oracle Red Bull Racing powiększa też przewagę w klasyfikacji konstruktorów. Z uwagi na pokaźną zdobycz na Węgrzech, Mercedes mocno zbliżył się do Ferrari. Stajnia z Brackley ewidentnie poczuła krew i włączyła się do walki!

W ten sposób dojechaliśmy do połowy kampanii 2022. Czeka nas teraz zasłużona przerwa urlopowa, do rywalizacji w F1 wrócimy 26 sierpnia na legendarnym Spa-Franchorchamps. Aktualną klasyfikację generalną Formuły 1 znajdziecie naturalnie na stronie czempionatu.