Formuła 1 wkracza w nową erę technologiczną, ale za jej plecami rośnie jej coraz mocniejszy konkurent – Formuła E. Niewykluczone, że za jakiś czas może się pojawić pomysł połączenia tych dwóch elitarnych serii.
W nowym sezonie Formuła 1 wkracza w zupełnie nową erę. Zmodyfikowane samochody, limity wydatków i jasny podział nagród finansowych sprawia, że coraz więksi gracze zaczynają interesować się tą serią. W ostatnich tygodniach pojawiło się mocne zainteresowanie koncernu Volkswagen, który chce ulokować swoje dwie marki (Audi i Porsche) w „królowej motorsportu”.
Zobacz: Drag Race: F1 vs WRC vs Formuła E
Z drugiej strony za nami kolejny sezon Formuły E – serii, która zdobywa coraz większą popularność. W dobie mocnych zmian na rynku motoryzacyjnym i stopniowym przechodzeniu na elektromobilność jest to dość ważny poligon doświadczalny dla wielu producentów, Jednocześnie jest to bardzo skuteczna platforma promocyjna dla marek. W elektrycznej serii zadebiutowały takie marki, jak Maserati, Jaguar, Nissan czy DS.
Ostatnio na temat elektrycznej serii wypowiedział się prezes koncernu samochodowego Stellantis, Carlos Tavares. W rozmowie z dziennikarzami zauważył, że wielcy producenci weszli już do Formuły E, a seria ma wielki potencjał do poprawy i rozwoju. Jego zdaniem niebawem przyjdzie moment, gdzie producenci będą musieli wybierać pomiędzy F1 a FE.
„Dojdziemy do momentu, w którym F1 nie będzie mogła dalej konkurować ze swoimi silnikami spalinowymi, ponieważ ludzie przestaną je akceptować. Presja będzie tak mocna, że F1 będzie musiała wytyczać dalszą ścieżkę rozwoju poprzez Formułę E” – skwitował Carlos Tavares, prezes koncernu Stellantis.
Aktualnie obowiązujący kontrakt pomiędzy FIA a organizatorami Formuły E zakłada, że przez najbliższe cztery dekady włodarze tej serii mają wyłączność na organizowanie wyścigów elektrycznych bolidów. Dlatego Formuła 1 będzie musiała znaleźć własną ścieżkę rozwoju. Niewykluczone, że królewska seria postawi na mocny rozwój paliw syntetycznych, wykorzystując do tego surowce naturalne.
