George Russell już oficjalnie w Mercedesie!

fot. F1 - oficjalny profil Facebook

O wielkim zaskoczeniu nie może być mowy, na tę informację czekaliśmy już od dobrych kilku tygodni. Oficjalnie, George Russell dołączy do zespołu Mercedesa po zakończeniu obecnego sezonu i stanie się nowym partnerem Lewisa Hamiltona.

Saga transferowa z Brytyjczykiem w roli głównej była prawdziwą, brazylijską telenowelą, którą wspólnie oglądaliśmy już od ładnych kilku miesięcy. Oficjalne potwierdzenie zmiany klubowych barw Russella jest więc dla nas okazją do odetchnięcia. Nie ma jednak mowy o „łamiących wiadomościach”, zaskoczeniu, czy szoku wśród kibiców. Transfer George’a był oczywistym ruchem ze strony Mercedesa, który został już zaakceptowany przez fanów na długo przed dzisiejszym, prasowym potwierdzeniem. Marzenia Brytyjczyka pokazywał nam Netflix w swojej serii „Jazda o życie”. Nie raz plany wobec młodego talentu z programu juniorskiego srebrnych strzał zdradzał sam Toto Wolff. Gwiazda Williamsa zapowiadała też między wierszami, że liczy na większą rywalizację, lepszy bolid czy walkę o zwycięstwa…

Gdy Valtteri Bottas ogłosił wczoraj swoje przejście do stajni Alfa Romeo, był to jasny sygnał, że czas na stworzenie odpowiednich nagłówków i materiałów reklamowych na dzisiejszy dzień. Przedstawienie musi trwać, głównym aktorem dzisiejszego dnia jest więc George Russell, który zdaje powoli białe kombinezony Williamsa i już przymierza się do czerni Mercedesa. Czerni, w której przed rokiem w Bahrajnie wyglądał naprawdę świetnie.

fot. www.mercedesamgf1.com

Mistrzowskie aspiracje

To wyjątkowy dzień dla mnie, osobiście i zawodowo. Dzień mieszanych emocji. Jestem podekscytowany, że dołączę do Mercedesa, co jest ogromnym krokiem w karierze, ale oznacza to również, że pożegnam się z kolegami i przyjaciółmi w Williamsie. Współpraca z każdym członkiem zespołu i reprezentowanie nazwiska Williamsa w F1 były zaszczytem.

Odkąd dołączyłem do ekipy w 2019 roku, niestrudzenie pracowaliśmy, aby popychać się nawzajem do przodu i przywrócić zespół do gry. Walczyliśmy o pozycje w kwalifikacjach, każdy punkt i dziesiątą część sekundy. Bez względu na to, jak było ciężko, nikt nigdy się nie poddawał, co inspirowało mnie każdego dnia. Uwielbiałem każdą chwilę w tym, co określiłbym jako prawdziwy zespół wyścigowy, z sercem i duszą. Będę naciskał mocniej niż kiedykolwiek, aby upewnić się, że zakończymy naszą historię w najlepszy możliwy sposób.

Wyczekując sezonu 2022 skłamałbym, gdybym powiedział, że nie jestem podekscytowany. To ogromna szansa, którą chcę złapać w ręce. Nie mam złudzeń co do skali wyzwania. Valtteri ustawił wysoko poprzeczkę, konsekwentnie realizując cele, zdobywając zwycięstwa, pole position i pomagając w wielu tytułach mistrzowskich.

Moim celem musi być wynagrodzenie zaufania, jakim obdarzyli mnie Toto, zespół i zarząd, zapewniając, że odegram swoją rolę w kontynuowaniu tego sukcesu i chcę, aby moi nowi koledzy byli dumni. Jeden z nich jest moim zdaniem najlepszym kierowcą wszechczasów. Patrzyłem na Lewisa, odkąd ścigałem się w kartach, a możliwość uczenia się od kogoś, kto stał się wzorem do naśladowania zarówno na torze, jak i poza nim, może przynieść mi tylko korzyści jako kierowcy, profesjonaliście i człowiekowi.

Na razie jednak mam jeszcze dziewięć wyścigów w Williamsie i chcę się upewnić, że to najlepsza dziewiątka w mojej karierze. Wtedy i tylko wtedy będę mógł skupić się na przyszłym roku. Ogromne podziękowania dla Williamsa, Mercedesa i wszystkich, którzy wspierali mnie w dotarciu do miejsca, w którym jestem dzisiaj” – skomentował Russell.

fot. formula1.com

Get in there… George!

Russell odchodzi z ekipy Williamsa w świetnym nastroju. W podobnym humorze może być też jego obecny pracodawca. Brytyjczyk pomimo trzech naprawdę ciężkich sezonów nigdy nie protestował, cierpliwie wykonywał swoje zadania i realizował postawione mu cele. Dziś może rozstawać się więc z ekipą z Grove z podniesionym czołem. Zwłaszcza, że stał się twarzą progresu tej stajni. A za zaufanie i wsparcie odwdzięczył się pierwszymi punktami i specyficznym miejscem na podium w Spa. I choć świętowanie w Belgii można uznać za dosyć kontrowersyjne, za kilka lat nikt o tym fakcie nie będzie pamiętał. Liczy się wynik.

Niezależnie od tego jak zakończy się ten sezon i czy Russell wywalczy jeszcze punkty dla zespołu, może liczyć na swoje zdjęcie w klubowej gablocie Williamsa. Teraz przed Georgem prawdziwe wyzwania. Czy przeznaczenie „przyszłego mistrza świata” będzie prawdziwe? Czy George poradzi sobie z rolą kierowcy numer dwa? A może sensacyjnie, położy kres wieloletniej dominacji Lewisa Hamiltona? Nie możemy się doczekać aby sprawdzić, który z zawodników srebrnych strzał będzie częściej słyszał na mecie kultową frazę „get in there”!

Oficjalny komunikat prasowy dostępny jest na stronie internetowej zespołu F1 Mercedesa.