Przez kilkadziesiąt godzin start GP Australii stał pod wielkim znakiem zapytania. Wszystko z powodu wojny w Ukrainie, która mocno zakłóciła łańcuch dostaw na całym świecie. Niewiele brakowało, żeby ważny sprzęt nie dotarł na czas.
Kryzys w łańcuchu dostaw trwa już od wielu miesięcy i odbija się na wielu branżach. Wszystko z powodu pandemii koronawirusa, a sytuację mocno utrudniły ostatnie wydarzenia w Ukrainie. Firmy operujące na morzu i powietrzu zaliczają ogromne opóźnienia, a ostatnie sankcje jeszcze pogorszyły sprawę.
Zobacz: Sebastian Vettel wraca do gry podczas GP Australii
Prawie jedna piąta transportów międzynarodowych drogą lotniczą jest realizowana przez firmy z Rosji. Wskutek zachodnich sankcji zostały one w ostatnich tygodniach odcięte od rynku, przez co podrożały usługi i zmniejszyła się ich dostępność.
O konsekwencjach, które przyniosły sankcje przekonali się ostatnio organizatorzy MotoGP. Wystarczyła usterka samolotu, żeby doszło do odwołania piątkowych treningów przez GP Argentyny.
Podobny problem mógł dotknąć GP Australii, które odbędzie się w nadchodzący weekend. Statek transportujący sprzęt dla kilku zespołów miał dopłynąć do Australii w ciągu 42 dni. Jednak z powodu ogromnych opóźnień w portach, jego rejs wydłużył się o tydzień.
Przeczytaj koniecznie: Atak rakietowy niedaleko toru F1!
Podczas postoju statku w Singapurze, zareagował jeden z partnerów F1 – firma kurierska DHL. Udało się podstawić dwa samoloty transportowe, które zabrały kontenery należące do trzech ekip i dostarczyły go dwoma samolotami do Australii. Przesyłki wylądowały w poniedziałek rano, co pozwoliło zespołom spokojnie przygotować się do nadchodzącego GP Australii.
???? @DHLGlobal to the rescue! ????#AusGP #F1 https://t.co/dJDR1PcxTR
— F1 Australian Grand Prix (@ausgrandprix) April 6, 2022
Przesyłki płynęły statkiem, żeby zaoszczędzić na kosztach transportu. Zespoły mają przygotowane po kilka zestawów sprzętu, który jest wysyłany odpowiednio wcześniej, a tym samym taniej. Są to zwykle podstawowe materiały i narzędzia, które znajdziemy w garażach zespołów.
Niewykluczone, że gdyby nie błyskawiczna reakcja włodarzy F1 i firmy DHL, starty GP Australii mógł być poważnie zagrożony. Byłby to kolejny w ostatnich dwóch latach przypadek odwołania imprezy w ostatniej chwili. Na początku 2020 roku wyścig na Antypodach został odwołany z powodu wykrycia pierwszych przypadków koronawirusa. W ubiegłym roku runda wypadła z kalendarza z powodu obostrzeń.