Grande Alonso, Verstappen wygrywa w Bahrajnie

391
fot. formula1.com

Co za historia! Max Verstappen wygrywa Grand Prix Bahrajnu, ale dzisiejsze show skradł Fernando Alonso. Hiszpan po genialnej walce zakończył wyścig na podium. Aż strach wypowiedzieć to głośno, ale… Aston Martin jest drugą siłą w stawce F1!

Przez chwilę wydawało się, że niedzielne zmagania na Bahrain International Circuit staną się nudnym pokazem do przysłowiowego kotleta. Nic bardziej mylnego. W Bahrajnie nie zabrakło emocji, nutki dramaturgii i walki bark w bark. A mimo dubletu Red Bulla, obiekt Sakhir zaświecił dziś zielenią. Największym zwycięzcą tej batalii, zwłaszcza według fanów, był Fernando Alonso. Hiszpan nie miał szans z podopiecznymi Christiana Hornera, jednak poradził sobie z zawodnikami Mercedesa i zrezygnowanym Carlosem Sainzem. Wisielcze nastroje w Ferrari potęgują problemy Leclerca. Niestety, Monakijczyk nie dotarł do mety.

Alonso
fot. Aston Martin Aramco Cognizant – oficjalny profil Facebook

Maestro Alonso

Gdy zgasły czerwone światła, najlepiej poradził sobie Lewis Hamilton. Brytyjczyk bardzo szybko wyprzedził Fernando, korzystając z zamieszania i drobnego błędu Lance’a Strolla. Jednak emocje dość szybko opadły. Verstappen znacznie odjechał, a z każdym kolejnym „kółkiem” powiększał przewagę. Gdy w czołówce wiało nudą, nieco dalej rozgrywała się prawdziwa walka na śmierć i życie. George Russell naciskał na Lewisa, a po chwili sam znalazł się w nie lada tarapatach. Na jego skrzydle wisiał już Alonso, który wykorzystał przewagę opon i wyprzedził kierowcę Mercedesa. Później byliśmy świadkami książkowej ciszy przed burzą, zaś pierwsza błyskawica rozświetliła niebo w okolicach 34 okrążenia…

Hamilton podróżował na twardej mieszance, a wyjeżdżający z boksów Alonso wyjechał na tor tuż za nim. Hiszpan momentalnie dopadł byłego partnera z czasów jazdy w McLarenie, pokazując nam jak na dłoni przewagę AMR23 nad W14. Lewis dwoił się i troił, blokował i raz zdołał pokonać Fernando, lecz to Hiszpan był górą… Nowy pupil Lawrenc’a Strolla nie zamierzał jednak osiadać na laurach, a już po chwili na celowniku znalazł się jego rodak. Nim „El Nando” zakończył łowy, z gry odpadł Charles Leclerc, Monakijczyk stracił napęd. Niestety, nie tak miał wyglądać początek roku w wykonaniu Scuderii. Tifosi w rozpaczy…

Ostatecznie Verstappen zaliczył gładką, spokojną przejażdżkę, zaś Perez zagwarantował Red Bullowi kolejny dublet. Alonso stanął na najniższym stopniu podium, a Carlos Sainz musiał uznać wyższość swojego krajana. Hamilton był piąty, szóste miejsce zajął Lance Stroll. Wyścigu nie ukończyli wspomniany Leclerc, Oscar Piastri (problem z kierownicą) i Esteban Ocon. Stajnia Alpine powinna spalić się ze wstydu. Francuzi musieli dzisiaj kilka razy powtarzać źle odbytą karę, by w końcu, w trosce o resztki honoru, wycofać Ocona…

fot. formula1.com

Pozostajemy w arabskich klimatach

Kochani, sezon 2023 wystartował, a pierwszy wyścig wypełnia szare plamy na tegorocznej mapie. Po pierwsze, Red Bull jest poza zasięgiem, jadąc we własnej lidze. Jeśli nic się nie zmieni, mistrza poznamy w tym roku zdecydowanie za szybko. Prędzej niż ostatnio. Aston wydaje się być prawdziwym monstrum, które rozpościera skrzydła tempie wyścigowym. A Mercedes i Ferrari? Wiemy, że nic nie wiemy. Poza tym, iż obie te stajnie są w kryzysie… Czasu na poprawę jest niewiele. Widzimy się za dwa tygodnie, 19 marca, na torze Jeddah.

Na oficjalnej stronie F1 znajdziecie powtórkę Grand Prix, wywiady oraz analizę rywalizacji. Po więcej emocji ze świata królowej motorsportu zapraszamy Was na www.rallyandrace.pl.