Zespół Haas F1 bardzo dobrze wszedł w początek sezonu pomimo lekkich perturbacji związanych ze zmianą sponsora i wyrzuceniem rosyjskiego kierowcy z zespołu. Rywale uważają, że Amerykanie mają dostęp do danych Ferrari. FIA przeprowadzi śledztwo w tej sprawie.
Coraz bliższe stosunki zespołu Haas i Ferrari zaczynają stanowić problem dla innych zespołów w stawce. Wynika to z dość nietypowego podejścia biznesowego Amerykanów, którzy kupują sporą liczbę podzespołów u swojego większego konkurenta.
Póki co, regulamin na to zezwala, ale coraz więcej zespołów ma z tym problem. Williams i McLaren twierdzą, że każdy zespół w F1 powinien w niemal stu procentach odpowiadać za swoje konstrukcje.
Zobacz: Kierowcy F1 mają dość hipokryzji. Szykują strajk?
Początek sezonu dla Haasa wyszedł bardzo dobrze, a w tle umocniła się relacja pomiędzy dwoma zespołami. Doszło do tego, że w pobliżu fabryki we włoskim Maranello zbudowano centrum badawczo-rozwojowe Haasa. Przypadek? Raczej nie do końca. Wieść gminna niesie, że pracują w nim inżynierowie z Ferrari dotknięci redukcjami etatów w wyniku wprowadzenia limitu wydatków w F1.
Kolejnym sygnałem potwierdzającym bliską zażyłość pomiędzy Włochami a Amerykanami jest postać Simone Resty, wieloletniego inżyniera Ferrari, który niedawno został dyrektorem technicznym Haasa. Trzeci sygnał to nowy bolid VF-22. Wprawne oko fanów szybko wychwyciło, że maszyna do złudzenia przypomina konstrukcję F1-75.
Przeczytaj koniecznie: Potężny cios dla Haasa. Zespół podał koszt odbudowy bolidu
W związku z powyższym kilka zespołów w padoku ma sporo wątpliwości, co do legalności takich działań. Na biurko szefa FIA wpłynęły pisma od McLarena, Astona Martina, Alpine i Mercedesa. Szefowie zespołów proszą FIA o zajęcie się kwestią niedozwolonej wymiany informacji.
Jednym z krytyków jest Toto Wolff z Mercedesa, który kwestionuje, że zespół zatrudniający zaledwie 250 pracowników z duży niższym budżetem jest w stanie nawiązać rywalizację z Mercedesem, który zatrudnia tysiąc osób.
W najbliższej historii F1 zdarzały się już przypadki podejrzanej współpracy. Wystarczy przypomnieć, że w 2020 roku Racing Point zbyt mocno „zainspirowało” się elementami układu hamulcowego i zawieszenia z Mercedesa. Zespół został wtedy ukarany odjęciem punktów w klasyfikacji konstruktorów. FIA nie zdecydowała się wtedy na ukaranie Mercedesa.
Niewykluczone, że temat przybierze na sile i spowoduje, że FIA ograniczy możliwość kupowania części u konkurencyjnych zespołów. Wtedy Haas będzie musiał zaprojektować wiele elementów „od zera”. Oczywiście, korzystając z nowego, włoskiego centrum rozwojowego.