Hamilton i Verstappen ukarani w Brazylii!

540
fot. Mercedes-AMG Petronas F1 Team - oficjalny profil Facebook

Sędziowie na Interlagos zapewnili kibicom niemały dreszczowiec. Lewis Hamilton wygrał piątkowe kwalifikacje, ale w jego bolidzie wykryto nieprawidłowości systemu DRS. Max Verstappen złamał regulamin, dotykając pojazd rywala tuż po zakończonej sesji. Na werdykt FIA przyszło nam czekać kilkanaście godzin. Ostatecznie sędziowie wywołali wielkie kontrowersje, karając… obu zawodników!

Wyścigowy weekend w Brazylii nie zaczął się najlepiej dla obrońcy mistrzowskiego tytułu. Inżynierowie Mercedesa podjęli decyzję o kolejnej, nadprogramowej wymianie silnika w bolidzie siedmiokrotnego mistrza świata. Ekipa z Brackley musiała więc liczyć się z karą przesunięcia Hamiltona o pięć pozycji na starcie niedzielnego Grand Prix. Kluczowe miały być piątkowe kwalifikacje i wysoka lokata w sobotnim sprincie, które pozwoliłyby na ewentualne odrobienie strat do Verstappena i zapewnienie sobie lepszej pozycji w wyścigu.

Lewis gładko rozprawił się z rywalami, ale sędziowie dopatrzyli się złamania regulaminu dotyczącego systemu DRS, przez co Brytyjczyk mógł osiągać wyższe prędkości na prostych. Oliwy do ognia dodał Verstappen, który wysiadając z pojazdu zaczął dotykać feralną „lotkę” w bolidzie konkurenta. Mercedes i Red Bull byli wzywani na dywanik, a werdykt poznaliśmy dopiero… następnego dnia, w świetle wielu kontrowersji i plotek. Ostatecznie FIA ukarała Maxa Verstappena grzywną w wysokości 50 000 euro. Po kilku chwilach można było usłyszeć dźwięk otwieranych szampanów w domach najwierniejszych fanów Holendra. Hamilton został zdyskwalifikowany i rozpocznie sobotni sprint z ostatniego pola lub pitu.

fot. formula1.com

Emocje przy sędziowskim stole

Siedmiokrotny mistrz świata Formuły 1 był zdecydowanie najszybszy podczas piątkowej sesji kwalifikacyjnej. Hamilton wykorzystał moc nowej jednostki napędowej, triumfując we wszystkich trzech próbach. W Q1 pokonał o ponad 0,3 sekundy Carlosa Sainza z Ferrari. W Q2 zachował podobną przewagę nad swoim partnerem z zespołu, Valtterim Bottasem. A w finałowej odsłonie zdeklasował największego rywala, Maxa Verstappena, wykręcając o blisko pół sekundy lepszy czas od Holendra. Humory w stajni Srebrnych Strzał dopisywały…

Niestety, początkową euforię zastąpiło nerwowe oczekiwanie i nutka niepewności. Tuż po zakończonej sesji kwalifikacyjnej bolidem z numerem 44 zajął się zespół sędziowski. FIA zbadała tylnią część maszyny, skrzydło i ustawienia systemu DRS. W krótkim raporcie stwierdzono, że kontrola techniczna nie wykazała błędów dotyczących odległości w poszczególnych, ruchomych częściach konstrukcji. Okazało się jednak, że nachylenie otwartej klapy DRS znacznie przekracza dopuszczalną normę 85 milimetrów, co narusza postanowienia jednej z dyrektyw FIA. Bolid Lewisa mógł być znacznie szybszy na prostych.

W bolidzie #44 sprawdzono elementy regulujące pozycję górnego skrzydła według wytycznych z artykułu 3.6.3 Regulaminu Technicznego F1. Spełniony został zapis dotyczący ich minimalnej odległości, ale nie wymóg maksymalnego otwarcia, wynoszący 85 mm, zgodny z dyrektywą TD/011-19” – czytamy w sprawozdaniu Jo Bauera, delegata FIA.

Dokładną treść dokumentu wydanego dziś przez zespół sędziów znajdziecie na stronie FIA.

Inspektor Verstappen

Delegaci FIA długo opóźniali opublikowanie ostatecznej decyzji. O 21:15 polskiego czasu Hamilton oraz przedstawiciele Mercedesa zostali wezwani do złożenia wyjaśnień. W międzyczasie uwagę sędziów przykuło wcześniejsze zachowanie Maxa Verstappena. Jeden z fanów uwiecznił na filmie moment, w którym Holender po zakończonych kwalifikacjach podchodzi do bolidu zwycięzcy i „majstruje” przy jego skrzydle. Pojawiły się plotki, jakoby Red Bull doskonale wiedział o ewentualnym przekręcie Srebrnych Strzał i przygotowywał się do złożenia oficjalnego protestu. Zachowanie Maxa poniekąd potwierdza domysły z padoku.

Działania podopiecznego Christiana Hornera były złamaniem zasad parku zamkniętego, konkretnie artykułu 2.5.1 Międzynarodowego Kodeksu Sportowego o treści: „wewnątrz parku zamkniętego mogą się poruszać wyłącznie wybrani delegaci. Żadna operacja, sprawdzanie, dostrajanie ani naprawa nie jest dozwolona, chyba że zostało to upoważnione przez tych samych przedstawicieli lub przez właściwe przepisy prawne”. Oczywiste jest to, że Verstappen zaszkodził sam sobie, dając Mercedesowi spójny argument do samoobrony…

W oczekiwaniu na decyzję wytrwali tylko najwierniejsi fani królowej motorsportu. Około 3:00 poinformowano, że oficjele zespołu Red Bull Racing i kierowca z numerem 33 zostaną przesłuchani o godzinie 13:30 naszego czasu. Kładliśmy się do snu bez konkretnych wieści.

fot. formula1.com

Skrajne emocje i kontrowersje

Zdecydowana większość wiernych kibiców Formuły 1 nadużywała w sobotę klawisza „F5” na swoich klawiaturach. Nerwowe oczekiwanie na werdykt sędziowski sprzyjało plotkom i domysłom. W sieci pojawiły się informacje, jakoby zespół Toto Wolffa, świadomy swojej wpadki i kompromitacji, zrzucał winę na zachowanie Verstappena. Według Mercedesa skrzydło było ustawione odpowiednio i nieprawidłowości są wyłącznie efektem działania… palców wścibskiego Holendra. Niezależnie od barw klubowych i upodobań, kibice zauważyli, że decyzja w przypadku innych zawodników byłaby natychmiastowa. A FIA oraz włodarze F1 i sędziowie boją się podjąć finalną, męską decyzję, podając ją opinii publicznej.

Około 14:30 zespół sędziowski ponownie wezwał do siebie Hamiltona i jego inżynierów. Blisko godzinne spotkanie nie przyniosło rozstrzygnięć, o 16:00 rozpoczęła się ostatnia sesja treningowa. FIA zatrzymała feralne skrzydło Hamiltona, Brytyjczyk wyjechał z alei serwisowej z innym, zgodnym z wymogami elementem. Głównym tematem podczas treningu była oczywiście ewentualna kara dla Maxa i Lewisa. Najlepsze okrążenie Fernando Alonso, który o blisko sekundę wyprzedził Verstappena, przeszło więc bez większego echa…

W końcu, doczekaliśmy się! Około 18:00 polskiego czasu sędziowie podjęli pierwszą decyzję. Max Verstappen został ukarany grzywną w wysokości 50 000 euro. Komisja ponad wszelką wątpliwość potwierdziła kontakt Verstappena ze skrzydłem bolidu numer 44. Nie stwierdzono jednak, aby pod wpływem jego dłoni doszło do ruchu jakiegokolwiek z elementów systemu DRS. Dosłownie kilka minut później na oficjalnym koncie Twitter F1 pojawiła się informacja odnośnie obrońcy tytułu. Sędziowie potwierdzili naruszenia regulaminu technicznego i Brytyjczyk… został zdyskwalifikowany z sesji kwalifikacyjnej!

fot. F1 – oficjalny profil Twitter

Najdłuższe Grand Prix w kalendarzu

Saga z piątkowo-sobotnią walką przy sędziowskim stole dobiegła już końca, choć kontrowersji i dalszych dyskusji na pewno nie zabraknie. Jesteśmy świadkami najdłuższego wyścigu w sezonie, gdzie rywalizacja na asfalcie w Sao Paulo powoli schodzi na dalszy plan. Do takich obrazków musimy się jednak przyzwyczaić. Wkroczyliśmy w decydującą fazę tegorocznej kampanii. Królowa motorsportu przyzwyczaiła nas do tego, że na takim etapie wszystkie chwyty są dozwolone a ewentualne ciosy poniżej pasa będą tu liczone podwójnie.

Jak na razie Lewis Hamilton ma aż 19 punktów straty do Maxa Verstappena. Choć jest jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek wyroki, perspektywa sporej różnicy w świetle czterech ostatnich wyścigów sezonu nie napawa optymizmem. Zwłaszcza, że bolidy Red Bulla wciąż imponują iście mistrzowską dyspozycją. Brytyjczyk potrzebuje teraz triumfu jak tlenu. Ostatniego, zwycięskiego szampana otwierał w końcu we wrześniu, w deszczowym Sochi. Przegrana w ojczyźnie futbolu może już ostatecznie pogrzebać szansę na ósmą koronę F1…