Przejście Lewisa Hamiltona z Mercedesa-AMG do Ferrari w Formule 1 jest jednym z największych transferów w historii sportu samochodowego. To oczywiste, że wszyscy chcą wiedzieć, na jakich odbędzie się to warunkach.
W przeciwieństwie np. do futbolu amerykańskiego, hokeja czy rugby, w Formule 1 nie ma ustalonego limitu wynagrodzeń kierowców – jest to wręcz jeden z nielicznych obszarów wyjętych z wprowadzonego w 2021 roku limitu budżetowego. Oznacza to, że zespoły nie mają obowiązku ujawniać szczegółów kontraktów, choć prędzej czy później przecieki na temat ustalonych liczb trafiają do mediów.
Warunki zatrudnienia Hamiltona podała włoska gazeta La Gazetta dello Sport, która jako pierwsza ujawniła też fakt samego przejścia Brytyjczyka do Ferrari, na dzień przed oficjalnym ogłoszeniem.
Według niej, siedmiokrotny mistrz świata ma zarobić w ramach wieloletniego kontraktu, rozpoczynającego się w 2025 roku, 50 milionów euro za sezon. Jest to mniej niż Hamilton ma zarobić w tym roku w Mercedesie-AMG, który w ramach najnowszej umowy ma mu zapłacić 60 milionów euro. Jest to także więcej niż ma zarobić drugi z kierowców Ferrari Charles Leclerc, którego kontrakt jest wyceniany na 33 miliony euro rocznie. Hamilton zastąpi w Ferrari Charlesa Sainza Jr., który zarabia «jedynie» 11 milionów euro rocznie.
Podstawa wynagrodzenia to jednak tylko kawałek większego «pakietu», który Ferrari zaoferowało Hamiltonowi. Prezes włoskiej firmy John Elkann miał zapewnić, że zainwestuje ponad 200 milionów euro w rozwijane przez kierowcę projekty charytatywne oraz mające zwiększyć różnorodność w sporcie motorowym. Jedna z tych fundacji – Ignite – zaczęła w 2022 roku wypłacać ponad pół miliona euro w stypendiach dla przyszłych inżynierów.
Hamilton ma otrzymywać również wysokie bonusy za wyniki na torze, zwłaszcza jeśli zdobędzie pierwszy tytuł mistrza świata kierowców dla Ferrari od 2007 roku. Szczegóły premii nie są jednak znane.
Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata motorsportu obserwuj serwis RALLY and RACE w Wiadomościach Google.