Jakub Przygoński: Kibic decyduje, czy dane zawody będą się rozwijały, czy też nie

Fot. Sebastian Marko / Red Bull Content Pool

Jakub Przygoński rozpoczął swoją przygodę ze sportami motorowymi jako zawodnik. Poza licznymi sukcesami w rajdach terenowych, zarówno na motocyklu, jak i w samochodzie, może pochwalić się osiągnięciami w drifcie, w tym czterema tytułami Mistrza Polski oraz rekordem Guinnessa w najszybszym drifcie. 39-latek niedawno wcielił się również w rolę organizatora, pracując nad Driftingowymi Mistrzostwami Polski.

DMP w ostatnim roku mocno się rozwinęło, o czym świadczą nie tylko zasięgi w mediach społecznościowych, ale również pełne trybuny na poszczególnych rundach. O rosnącej popularności dyscypliny w Polsce świadczy również fakt, że w Warszawie drugi rok z rzędu zostanie zorganizowany finał Mistrzostw Europy Drift Masters, na który przyszło 55 tysięcy osób. O sporcie, z którym jest związany od ponad 15 lat, opowiedział podczas ostatniego treningu przed sezonem DMP na Autodromie Słomczyn. W imieniu RALLY and RACE, z Jakubem Przygońskim rozmawiała Julia Pszowska z redakcji ŚwiatWyścigów.pl.

Co dobrego u Ciebie słychać? Jak nastawienie przed nadchodzącym sezonem?
Nastawienie bojowe, przygotowuję się sportowo do Driftingowych Mistrzostw Europy, czyli do Drift Masters, a organizacyjnie z całym zespołem przygotowujemy się do Driftingowych Mistrzostw Polski. Uwielbiam drifting, jest to sport, który jest bardzo widowiskowy, mnóstwo kibiców się nim interesuje, mamy bardzo mocnych zawodników na tle Europy i świata, więc w skrócie można powiedzieć, że na prawdę dużo się dzieje i jestem tym wszystkim podekscytowany.

Opowiedz coś o swoim samochodzie, który zapewne przeszedł wiele zmian przed nadchodzącym sezonem. Co twoja maszyna oferuje w 2024?
Samochód, którym się ścigam to Toyota GR86 o przezwisku “Diabeł”. Jest to już 10. edycja mojego driftingowego auta, które co roku przez zimę przechodzi wiele zmian, jest zmieniany, można powiedzieć, od podszewki i w tym roku wydaje się, że wykonaliśmy na prawdę dobrą robotę. W zeszłym roku mieliśmy trudny sezon pod względem technicznym, było trochę awarii, trochę problemów. Liczę, że cała zima była dobrze przepracowana i ten samochód będzie teraz bezawaryjny, szybszy i po prostu lepszy.

Fot. DMP

Co do samochodów, to czy jesteś zwolennikiem samochodów, które słychać i czuć? Czy jednak liczysz się z tym, że przepisy zrobią swoje i że elektryczność jednak prędzej czy później trzeba będzie zaakceptować?
Będąc na zawodach driftingowych uważam, że jednak powinno być słychać i czuć samochody. Wydaje mi się jednak, że samochody elektryczne w takim życiu codziennym, miejskim gdzieś tam na pewno będą się pojawiały, bo jest to cichy samochód, który dobrze będzie się sprawdzać na krótkie dystansy i uważam, że w takim kierunku to pójdzie. Jeśli chodzi o dłuższe trasy, to będą to pewnie samochody hybrydowe, bo ładowanie jest zawsze problematyczne, ale na pewno to ulegnie zmianie. Jeśli natomiast chodzi o zawody motorsportowe, tak jak widać na całym świecie, to odchodzą one od hybrydowych samochodów zarówno w rajdach, jak i w F1 chyba też się nie zapowiada na jakiś wątek elektryczny, więc tak naprawdę zawody dalej będą hałasowały i będą dawały emocje.

Jak z perspektywy czasu oceniłbyś, jak wypadłeś jako organizator zeszłorocznego DMP? W tym roku zajdą jakieś zmiany w organizacji tego wydarzenia, chciałbyś pewne rzeczy zrobić inaczej?
Na pewno od strony organizacyjnej jesteśmy zadowoleni, uważam jednak, że trudno nam jest ocenić, jak wypadliśmy, ale na pewno zawodnicy mogą to pokazać. Mamy 70 zgłoszonych zawodników, z tego około 15 zawodników jest z innych krajów, ze Szwecji, Czech, Węgier, Litwy, Ukrainy, więc to pokazuje, że zawodnicy, można by powiedzieć, pocztą pantoflową dowiedzieli się o fajnej lidze, która jest w Polsce i zdecydowali się wziąć w niej udział. To jest chyba najlepszy sygnał, bo my ich nie zmuszaliśmy, żeby przyjeżdżali, tylko oni się sami zgłosili, więc to jest na pewno fajne i pokazuje spore zainteresowanie. Co się zmienia? Na pewno w tym roku będzie można oglądać Driftingowe Mistrzostwa Polski na antenie TVP Sport, co jest dużą rzeczą dla promocji driftingu. Kolejny aspekt jest taki, że mamy dużo międzynarodowych, zagranicznych zawodników, więc to też podniesie poziom i kibice będą mieli więcej emocji, bo wyższy poziom, różnorodność, jazda bardziej na granicy i ta walka będzie mocniejsza. Co jeszcze z nowości? Będziemy się ścigali w Kielcach, będziemy w Katowicach, gdzie tor zostanie zbudowany na lotnisku Muchowiec praktycznie w centrum miasta, co jest niesamowite, w dodatku Katowice mają fajną motorsportową historię, więc to też będzie coś fajnego dla kibiców.

Co wpłynęło na decyzję odnośnie miejsc, w których gościć będzie DMP? Zaczynają Kielce, później jest Słomczyn, Katowice i finisz w Poznaniu. Czemu np. nie Silesia Ring, który też zdaje się cieszyć dobrą popularnością?
Lokalizacje, które mamy w tym roku, są prawdopodobnie najlepsze pod względem toru, czyli będziemy mogli zaobserwować na prawdę dobre widowisko w wykonaniu uczestników. Dodatkowo, obiekty te są ulokowane bardzo blisko dużych miejscowości, więc kibice mają możliwość łatwego dojazdu. Obiekty muszą być też odpowiednio duże, żeby każdy kibic mógł swobodnie obserwować zawody, bo to też jest ważna kwestia przy doborze odpowiedniej lokalizacji.

Dlaczego w ogóle drifting? To w końcu kontrolowany poślizg, czyli jakby nie patrzeć, balansowanie na dosyć cienkiej granicy i wręcz proszenie się o kraksę. Czy to właśnie to balansowanie na granicy czyni go tak intrygującym?
Wydaje mi się, że tak. Zawsze jak jest się na jakimś wyścigu czy rajdzie to kibice, którzy stoją w miejscach, gdzie obserwować mogą jak samochody wpadają poślizg albo gdzie dotkną jakiejś przeszkody czy zawadzą o siebie, co w driftingu to jest naturalne, to spotyka się to z niesamowitymi emocjami. W driftingu samochody o mocy 700-900 koni cały czas są w poślizgu, jadą blisko siebie, więc te manewrowanie, kontrolowanie tego poślizgu czy nawet te lekkie obicia czy otarcia, do których dochodzi, sprawiają, że fanom tak się to podoba. Dodatkowo drifting łatwo jest pokazać na względnie małym obiekcie, więc jest to uproszczone także pod względem organizacyjnym. Zbierają się fani driftu czy motorsportu ogółem, którzy mogą sobie coś zjeść, napić się, pooglądać rozgrywki, popatrzeć na super samochody, więc wydaje mi się, że to wszystko nakłada się na to, jaki super z tego sport.

Fot. Joerg Mitter / Red Bull Content Pool

Co z kwestią obciążenia, które panuje w samochodzie podczas tych manewrów? Jak najlepiej trenować do driftingu?
Na pewno podczas driftingu nie ma takich przeciążeń jak chociażby w Formule 1. W driftingu samochód jest inaczej zbudowany, nie bazuje na takiej przyczepności i docisku, tylko na uślizgu. Sam przejazd driftingowy trwa około 25-30 sekund, więc to jest bardzo krótki czas, nie ma tu absolutnie porównania do F1, gdzie walczy się z przeciążeniem przez jakiś 50. okrążeń. Wiadomo, istotny jest trening fizyczny i ogólna dobra forma, ale bardzo ważną rzeczą jest trening na symulatorach komputerowych. Ważne jest trenowanie reakcji, która musi być niesamowicie szybka, albowiem chodzi tutaj o ułamki sekund, aby nie doszło do kontaktu z innym samochodem czy stracenia panowania nad własną maszyną. W tej chwili cała czołówka zawodników trenuje na symulatorach. Ćwiczą w domach i później przyjeżdżają na trening czy zawody i już wykorzystują tę wiedzę, można powiedzieć, tak naprawdę z gry.

Jak z kwestiami bezpieczeństwa? Czy potencjalne wypadki tylko poważnie wyglądają, a w rzeczywistości wszystko jest tak zabezpieczone, że nie ma mowy, aby wyjść ze zdarzenia z czymś poważniejszym niż kilka obić i siniaków?
Każdy samochód musi spełniać podstawowe przepisy bezpieczeństwa, czyli posiadać klatkę bezpieczeństwa, fotel kubełkowy, sześciopunktowe pasy, niepalny kombinezon, kask i wiele innych elementów, które zabezpieczają zawodników. Na tą chwilę wydaje się, że drifting jest stosunkowo bezpieczny, bo po pierwsze startuje się na odpowiednim torze, który ma przetestowane i sprawdzone zabezpieczenia, a po drugie nic tutaj zaskakującego i niebezpiecznego wbrew pozorom się nie dzieje. Co jakiś czas owszem, coś może się komuś stać, ale to bardziej pokroju wybicia sobie kciuka kierownicą czy poobijania się, kiedy dojdzie do kontaktu z innym samochodem. Czyli owszem, wszystkie aspekty bezpieczeństwa są zachowane, ale sport sam w sobie nie jest jakoś szczególnie niebezpieczny.

Motorsport stara się być coraz przystępniejszym i bardziej otwartym na szersze grono samych zainteresowanych. Czy uważasz, że DMP i ogółem drift sam w sobie jest fajną opcją do wybrania na początek?
Na pewno drift jest fajny, bo można zacząć od najtańszego tylnonapędowego samochodu, kupionego w internecie i on może mieć 170-200 KM i można już zacząć się tym samochodem bawić. W drifcie też jest fajne to, że nie ma ograniczenia wieku. Trzeba mieć licencję, ale można mieć 15 lat i zacząć się ścigać, co jest niesamowite, bo możesz nie mieć prawa jazdy, ale już możesz się ścigać 700-konnym samochodem.

Fot. Julia Pszowska/ŚwiatWyścigów.pl

Z jednej strony widać zainteresowanie driftem, bo zeszłoroczne Mistrzostwa Europy Drift Masters na PGE Narodowym zgromadziły około 55 tysięcy widzów, ale chyba wciąż można odnieść wrażenie, że drifting nie jest brany w stu procentach na serio i jak ktoś o nim słyszy to wyobraża sobie bączki kręcone na pustym parkingu pod centrum handlowym. Uważasz, że jest szansa by pokazać ludziom, że są w błędzie?
Na pewno jest tak, że drifting w świecie kibiców jest na bardzo wysokim poziomie, zawody są bardzo dobrze odbierane. To pokazuje właśnie Stadion Narodowy, gdzie masz 55 tysięcy kibiców i ci ludzie siedzą cztery godziny na trybunach i obserwują zmagania zawodników. Wydaje mi się też, że trochę się zmieniają czasy i że to kibic decyduje, czy dane zawody będą się rozwijały, czy też nie. Uważam więc, że jeżeli przychodzi tak dużo kibiców, to ta dyscyplina według mnie jest na prawdę potężna. Zmieniają się też czasy, ludzie chcą szybkich przejazdów, chcą emocji i adrenaliny. Jest wiele sportów motorowych, w których, możnaby powiedzieć, że zawodnicy ścigają się po prostu dla samego ścigania i te sporty na pewno mają wielką historię, nawet po 100 lat, ale one umierają przez to, że kibice nie tego oczekują. Wydaje mi się więc, że tutaj nawet nie ma co bronić driftingu, tylko trzeba przychodzić na zawody, zobaczyć, ile jest kibiców i wnioski przyjdą same.

Jakub Przygoński będzie w tym roku również reprezentować Polskę w driftingu podczas trzecich Igrzysk Sportu Motorowego FIA Motorsport Games, będąc jednocześnie kapitanem reprezentacji Polski. Część rozmowy poświęconą tej imprezie przeczytacie na ŚwiatWyścigów.pl.

Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata motorsportu, obserwuj serwis RALLY and RACE w Wiadomościach Google.