W nadchodzący weekend rozpoczyna się na torze Sebring na Florydzie sezon Długodystansowych Mistrzostw Świata FIA (FIA World Endurance Championship czyli FIA WEC). Na starcie stanie po raz kolejny polski zespół Inter Europol Competition w żółto-zielonym prototypie Oreca 07, jak zwykle z numerem startowym 34. Jego załogę stanowić będzie trzech kierowców: Polak Kuba Śmiechowski, Szwajcar Fabio Scherer oraz Albert Costa Balboa z Hiszpanii.

Dosłownie w przeddzień wyścigu rozpoczynającego sezon właściciel zespołu i jego kierowca Kuba Śmiechowski udzielił wywiadu specjalnie dla polskich kibiców.

– Rozpoczyna się wasz trzeci pełny sezon w WEC. Debiutancki sezon 2021 przyniósł bardzo dobry wynik – piąte miejsce w klasyfikacji mistrzostw świata, ale poprzedni okazał się mniej szczęśliwy. Jakie są oczekiwania i cel zespołu na ten sezon?

„Będąc kierowcą wyścigowym zawsze wsiadasz do samochodu z myślą o wygranej, w przeciwnym wypadku chyba należy dać sobie spokój… Nasz cel jest więc jasny. Damy z siebie wszystko. W tym roku rozpoczynamy z Fabio i Albertem trzeci sezon naszego zespołu w Mistrzostwach Świata. To ogromne wyzwanie dla wszystkich. Tu naprawdę ścigają się ludzie, którzy całe życie dążą do zwycięstwa. Przez trzy lata startów zrobiliśmy ogromny progres, którego jesteśmy świadomi, jednak inni także nie stoją w miejscu. Wyścigi endurance to zdecydowanie sport zespołowy, gdzie liczy się każdy element. Nasze doświadczenie w innych seriach pokazuje, że jesteśmy na dobrym poziomie w LMP2. W Asian Le Mans Series, oczywiście z innymi kierowcami, pokazaliśmy jak dobrą mamy strategię, jak dobrze pracuje zespół, jak dobrze potrafimy ustawić samochód. Tak naprawdę  tylko pech w dużym stopniu pozbawił nas tytułu. Takie są wyścigi. W Sebring damy z siebie wszystko.”

– To wyjątkowy tor. Jak byś go scharakteryzował? Co go wyróżnia, oprócz rzecz jasna słynnych nierówności nawierzchni? Czy lubisz się na nim ścigać?

„Tak, lubię Sebring. Chyba najbardziej, może poza Le Mans jest tu wyczuwalny duch dawnych wyścigów. Sebring to najstarszy tor w USA, który powstał na terenie dawnej bazy wojskowej i lotniska. Wszyscy znają go doskonale z nierównej nawierzchni. Nie znajdziemy tu standardowych garaży w alei serwisowej, tylko namioty. Klimat wśród kibiców jest prawdziwie piknikowy, w końcu to USA, w dodatku Floryda, więc zawsze jest bardzo ciepło.”

– Tegoroczny sezon FIA WEC liczy siedem rund czyli jedną więcej, niż w poprzednich latach. Czy to znacząco większy wysiłek logistyczny?

„W tym roku do kalendarza wrócił wyścig w Portimão. Każdy wyścig to wysiłek i praca całego zespołu. Portimão jest na szczęście w Europie, więc wykorzystujemy do transportu nasze ciężarówki, co znacznie upraszcza całe przedsięwzięcie. Logistyka ma u nas kluczowe znaczenie, ponieważ poza WEC, tradycyjnie będziemy uczestniczyć w European Le Mans Series, a także w Michelin Le Mans Cup. Pogodzenie i „pospinanie” tych kalendarzy nie jest łatwe.  Jest to możliwe dzięki temu, że przez lata wypracowaliśmy system i po prostu nauczyliśmy się, jak zarządzać tak dużym zespołem. W chwili, gdy siedzieliśmy w samolocie w drodze na  Florydę, część zespołu testowała w Barcelonie nasz najnowszy samochód – Ligier JS P4. Zdolność dywersyfikacji działań i adaptacji do zmian to nasza siła.”

– Który tor w kalendarzu FIA WEC określiłbyś jako swój ulubiony?

„Bez wątpienia Le Mans. Miejsce, kibice i atmosfera są wyjątkowe, tak jak sama świadomość tego, że bierzesz udział w legendarnym wyścigu, w którym ścigały się i wygrywały największe legendy motorsportu. Drugim aspektem jest czas trwania – 24 godziny, w których wysiłek i praca całego zespołu jest niesamowita. Kiedyś Le Mans było sprawdzianem dla samochodów, dzisiaj jest testem wytrzymałości kierowców i zespołów. Wygrywa ten, kto popełni najmniej błędów, a jestem pewien, że w tym roku stawka będzie bardzo wyrównana.”

 – To będzie niezwykle pracowity sezon dla zespołu, ze względu na liczbę serii i samochodów trzech różnych kategorii, które wystawiacie, a także liczbę kierowców. Jak zespół przygotowywał się do tak ambitnego programu?

„Jeśli chcesz być wśród najlepszych, cały czas musisz się rozwijać. Starty w różnych seriach mistrzowskich i klasach sprawiają, że mamy pełne spektrum wiedzy na temat dyscypliny. Należy pamiętać, że do takiego poziomu dochodziliśmy przez jakiś czas. Gdybyśmy zaczęli od razu, z pewnością nie zadziałałoby to jak powinno. Prowadzenie kilku programów wyścigowych jednocześnie wymaga planowania na kilka miesięcy wcześniej, zapewnienia odpowiedniego składu mechaników, części zamiennych i innych komponentów. Osobna kwestia to transport i logistyka. Musimy przewidzieć praktycznie wszystkie scenariusze, ponieważ kalendarz jest tak ciasny, że nie ma czasu na zamawianie potrzebnych elementów w trakcie sezonu. Żeby pokazać skalę i ułatwić zrozumienie, jak istotne jest planowanie wystarczy uświadomić sobie, że na wyścigu ELMS mamy kilkudziesięciu członków zespołu – mechanicy, inżynierowe, kierowcy, obsługa. Wszyscy muszą się dobrze wyspać, dobrze zjeść (mamy zawsze doskonały catering!) i pracować w dobrej atmosferze. To wszystko wymaga odpowiedniego przygotowania.”

– Piąty rok z rzędu zespół startuje w wyścigu 24h Le Mans, ponownie wystawiając dwa samochody. Najlepszy do tej pory wynik to piąte miejsce dwa lata temu, trzecie wśród zespołów WEC. Czy sądzisz, że w tegorocznej edycji, w roku jubileuszu stulecia wyścigu jest szansa poprawić ten wynik?

„Tak jak powiedziałem wcześniej, jeśli startujesz w wyścigach, a w szczególności w Le Mans, to celem jest dać z siebie wszystko przez wszystkich kierowców, mechaników, inżynierów. Wtedy zaczynasz myśleć o tym, że chcesz wygrać. Żaden sportowiec na świecie nie marzy o drugim czy trzecim miejscu. Jednego jestem pewien – poziom tego rocznego Le Mans będzie kosmiczny. O wygranej, o ile nie zdarzy się nic spektakularnie nieprzewidywalnego, będą decydowały detale. Z drugiej strony samo ukończenie Le Mans to zawsze ogromny sukces. Tegoroczna jubileuszowa edycja będzie wyjątkowa, a my godnie się zaprezentujemy.”