Kierowca wyścigowy zmienia branżę, zostanie profesjonalnym pilotem

Fot. BMW

Wieloletni fabryczny kierowca BMW John Edwards zakończy regularne starty i przesiądzie się do większych maszyn, jako pilot linii lotniczych.

Amerykanin nie może poszczycić się niczym unikalnym w gronie kierowców wyścigowych. Za oceanem posiadanie licencji pilota jest dość popularne wśród zawodników – niedawno uzyskał taką zwycięzca Indianapolis 500 z 2016 roku Alexander Rossi, a w gronie kierowców NASCAR można wymienić chociażby najpopularniejszego obecnie w stawce Chase’a Elliotta.

Żaden z nich nie obrał jednak latania samolotami jako ścieżkę kariery. 32-latek widzi jednak potencjał w rynku lotniczym, który w szybkim tempie rozrasta się po zakończeniu pandemii.

Zobacz też: Manualne skrzynie biegów to przeżytek dla szefa BMW M

„Myślę, że każdy kierowca zastanawia się z tyłu głowy, co będzie robić po wyścigach. O ile nie masz pensji rodem z Formuły 1 w wysokości dziesiątek milionów dolarów, każdy z nas będzie musiał nadal pracować po zakończeniu kariery w wyścigach” – powiedział.

„Od pierwszego roku mojej kariery w BMW, odnalazłem pasję do latania i naprawdę się to opłaciło, bo mogłem wykorzystać mój budżet na podróże, aby wyrobić godziny za sterami, latając samemu na wszystkie wyścigi w małym samolocie z napędem śmigłowym. Pod koniec zeszłego roku miałem już 1300-1400 godzin i zacząłem planować swoją przyszłość. Miałem jeszcze kontrakt z BMW na [2023] rok i z miesiąca na miesiąc zaczynasz zastanawiać się, co dalej. Musiałem to przemyśleć i porozmawiać sam ze sobą o tym, czego chcę od mojej kariery kierowcy i czy nadszedł czas, aby wykonać ten krok”.

Ostatecznie, stało się to dużo wcześniej, niż sądziłem, ale w tym momencie jest ogromny brak pilotów i ich pensje rosną. Nigdy nie było lepszego momentu na rozpoczęcie kariery pilota, jeśli masz wyrobione godziny. O wyścigach samochodowych nigdy nie można było tego powiedzieć, ponieważ jest po prostu znacznie więcej kierowców niż miejsc. Zawsze musisz walczyć ze wszystkich sił, aby zdobyć i utrzymać swoje miejsce”.

Edwards zwrócił uwagę nie tylko na to, że kierowcy tracą zatrudnienie w swoich programach, ale również na to, że te mogą zostać z dnia na dzień całkowicie zlikwidowane, w zależności od decyzji koncernów samochodowych czy braku dalszego finansowania. 32-latek nie kończy całkowicie z wyścigami, lecz nie będzie już to jego głównym źródłem utrzymania.

Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata motorsportu obserwuj serwis RALLY and RACE w Wiadomościach Google.