Kietrz to piękne miasto! Drifterzy to wspaniała rodzina!

fot. Drift Open
fot. Drift Open

Za nami 55. runda Drift Open w Kietrzu. W przepięknej, ostatniej polskiej miejscowości przed granicą Polsko-Czeską, spotkało się czterdziestu śmiałków, którzy nie bali się rywalizować na trasie, która okazała się zabójcza.

„Kietrzański Samuraj” (nikt nigdy tak nie powiedział na tego kierowcę. W tym momencie nadaje mu ten przydomek za poświęcenie jakiego dokonał) – Jacek Olejnik, który przez 7 lat, to nie pomyłka, 7 lat starał się o to aby zorganizować imprezę driftingową. Udało się! 16, 17 i 18 Lipca reprezentant Top-Car Drift zaprosił nas na imprezę do swojego miasta. Nie lękał się ani trudu zorganizowania rundy ulicznej, ani jazdy po morderczej trasie, która go nie oszczędzała.

Rozkręcił auto swojej żonie!

Piątkowe treningi. Jedne z pierwszych przejazdów. Jacek Olejnik rozpędza się, aby oddać swój pierwszy bieg zapoznawczy. Inicjuje poślizg. Auto wygląda na piekielnie trakcyjne i za wszelka cenę chce prostować. Kilka metrów dalej przednie opony odpuszczają sobie romans z asfaltem, a Jacek potężnie uderza w krawężnik, demolując całe przednie zawieszenie swojego BMW E92. Jego mechanicy przez kilkanaście godzin, naprawiali auto, w międzyczasie zapożyczając części z auta żony Jacka, która o niczym nie wiedziała.

Sobotnie kwalifikacje. Olejnik odpada w parach, ale jego jazda robiła wrażenie, szczególnie, że w ogóle nie trenował w ten weekend.

Przejazdy solowe. Dosłownie 2 metry przed końcem pierwszego z nich, Jacek znów uderza w krawężnik. Do dyspozycji ma tylko regulaminowe 10 minut. Gdy wjeżdża do parku maszyn, zatrzymują go jego rywale. Nie pozwalają jechać dalej Kietrzaninowi i w mig zabierają się za robotę! Chcą za wszelka cenę pomoc mu wejść do niedzielnych finałów. Jako pierwszy leży na ziemi Paweł Jurecki. Auto nie zdążyło jeszcze podjechać do góry na lewarkach, a jeden z czołowych zawodników z klasy Pro krzyczy „Płaska siedemnastka i nasadka 22!” Tuż po nim do roboty biorą się ekipy Tobiasza Puściana, Kuby Dudka, Łukasza Wilczka oraz Jacek Olejnik wraz ze swoimi mechanikami. Podchodzę żeby z bliska zobaczyć co tam się dzieje. Uśmiechnięty, ale zajęty robotą Kietrzanin mówi mi „Tylko sworznia nie wymieniliśmy i to właśnie On puścił, dlatego uderzyłem w ten krawężnik”. Przed końcem 10 minut Olejnik odjeżdża z miejsca naprawy, oddaje przejazd punktowany i udaje mu się wejść do finałów.

Pierwszą parę w niedzielnych finałach miał z Karoliną Pilarczyk. Na okrążeniu rozgrzewkowym, jego auto ulega kolejnej awarii. Nie ma czasu, Jacek szybko przesiada się do swojego zapasowego samochodu, którym w klasie Pro startował jego syn Tomek. Na starcie czeka na niego Karolina Pilarczyk. Olejnik kończy swoją przygodę z 55. rundą w Kietrzu po tym pojedynku. Jednak oddanie fanów i okrzyki jakie były w Kietrzu na jego cześć słychać było aż do samego końca imprezy.

Podobną sytuację miał zwycięzca klasy PRO – Jakub Dudek. Rano, podczas niedzielnych treningów przed finałami w jego aucie urwało się koło, a On sam wylądował w charakterystycznych balotach z siana, które okalały trasę. Zobaczcie co mówił tuż po odebraniu nagrody za to zwycięstwo.

Drugie miejsce w klasie PRO zajął Dominik Kouba z Czech, który zaskoczył wszystkich swoją jazdą w finałach. Trzecie miejsce zajął Cezary Brandt, a czwarte Przemysław Śnieguła.

W klasie Masters zwycięstwo odniósł fenomenalny Tobiasz Puścian. Jego auto nie sprawiało problemów, a jego mechanicy wiele razy pomogli innym zawodnikom.

Drugie miejsce w Masters zajął Piter Kozłowski. Reprezentant Gdańska po niedzielnych kwalifikacjach zdążył już nawet pożegnać się z kibicami, ponieważ jego auto uległo awarii. Jednak sprawy potoczyły się inaczej.

Trzecie miejsce wywalczył Bartosz Stolarski. Jeden z najbardziej doświadczonych drifterów w Polsce, nie miał dramatycznych przygód w drodze do podium. Chętnie służył radą dla młodszych zawodników co na pewno uchroniło wielu z nich od poważnych kraks.

Kolejna runda z cyklu Drift Open już 7 i 8 Sierpnia w Koszalinie, odbędzie się tam impreza zwana polskim Miami!