Akcja „stop drift” w Lublinie trwa już blisko 5 miesięcy. Ostatnio jednak zrobiło się o niej cicho, aż do minionego weekendu, kiedy to policjanci przeprowadzili skomasowany „atak”. Lubelska drogówka wykonała blisko 200 kontroli i zabrała 16 dowodów rejestracyjnych.
W miniony weekend policjanci przeprowadzali kolejną łapankę pod nazwą „stop drift”. Celem tej akcji to zatrzymanie i karanie kierowców, których, jak to określają sami policjanci: „jazda cechuje się agresywnością i brawurą”. Kolejnym celem jest usunięcie z dróg Lublina samochodów, które są znacznie głośniejsze, niż przewidują to normy.
W weekendowej akcji policjantów z Lublina wspomagały pojazdy nieoznakowane z sąsiednich powiatów oraz… pracownicy urzędu miasta, które na bieżąco śledziły monitoring miejski.
Przeczytaj także: Amazon Prime nie chce Clarksona? Czy to koniec The Grand Tour?
Rezultaty to – blisko 200 przeprowadzonych kontroli i zabranie 16 dowodów rejestracyjnych. Najwięcej wykroczeń to nadmierna prędkość. Podczas kontroli samochody były skrupulatnie sprawdzane oraz mierzona była głośność ich układów wydechowych. W rezultacie odebrano 16 dowodów rejestracyjnych.
Wśród zatrzymanych było między innymi dwóch kierowców BMW, którzy za zbyt głośne wydechy zostali ukarani mandatami w wysokości 1 tys. zł, przy czym jeden z samochodów trafił na lawetę i policyjny parking.
Źródło: Policja