Toby Price, dwukrotny zwycięzca Rajdu Dakar na motocyklu, przeżywa trudny debiut w samochodzie. Po obiecującym początku rywalizacji, jego szanse na podium legły w gruzach w wyniku awarii osi w jego Toyocie Hilux na czwartym etapie rajdu. Problemy kosztowały Australijczyka pięć godzin straty, co spowodowało spadek z szóstego na 51. miejsce w klasyfikacji generalnej.
Awaria, która zmieniła wszystko
Podczas wymagającego etapu czwartego Price i jego pilot, Sam Sunderland, zostali zmuszeni do zatrzymania się na naprawę, co wykluczyło ich z walki o czołowe lokaty. Pomimo udanej jazdy na piątym etapie, gdzie zajęli 11. miejsce, straty okazały się nie do odrobienia.
„Wczorajszy dzień nas zniszczył” – przyznał Price. „Jest mi przykro, bo czuję, że zawiodłem wszystkich, którzy wspierali nasz projekt. Teraz skupimy się na uzyskiwaniu dobrych wyników etapowych i spróbujemy wyciągnąć z tego rajdu, ile się da”.
Problemy z oponami i frustracja
Price wyjaśnił, że awaria na etapie czwartym była tylko częścią problemów. Podczas wcześniejszych etapów zmagał się z licznymi przebiciami opon, które znacząco wpłynęły na jego tempo.
„Na jednym z odcinków przejechałem 940 kilometrów na tych samych oponach bez ani jednej przebitej, a potem w ciągu 30 kilometrów miałem cztery kapcie” – opowiadał. „To frustrujące, szczególnie gdy ostatnia opona została przecięta w strefie ograniczenia prędkości. Takie rzeczy są trudne do zaakceptowania”.
Nadzieje na drugą połowę rajdu
Pomimo problemów, Price nie zamierza się poddawać. Po dniu odpoczynku zamierza skupić się na osiąganiu jak najlepszych wyników na kolejnych etapach, aby poprawić morale zespołu i zadowolić sponsorów.
„Czuję się bezpieczniej w samochodzie, ale to nie zmienia faktu, że jest mnóstwo ruchomych elementów, które mogą zawieść” – powiedział Price. „Rajd Dakar to nieprzewidywalne wyzwanie, ale damy z siebie wszystko w drugiej części rajdu”.
Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata motorsportu, obserwuj serwis RALLY and RACE w Wiadomościach Google.