Marka DeLorean nie zdobyła szturmem rynku. Jednak szybko zyskała status kultowej po zagraniu w filmie „Powrót do przyszłości”. Właśnie trwają próby wskrzeszenia marki, a nowy właściciel wrzucił zapowiedź wideo.
Wiadomość o premierze nowego samochodu marki DeLorean pojawiła się kilka dni temu na Twitterze za sprawą spółki mającej prawa do legendarnej marki. Na profilu pojawił się materiał wideo zapowiadający powrót kultowego samochodu. Wszystko wskazuje na to, że jeszcze w tym roku doczekamy się premiery nowego wcielenia. Na oficjalnej stronie internetowej marki można się zapisywać na wydarzenie.
Trudno wnioskować na temat szczegółów premiery, ponieważ z filmu nie wynika zbyt wiele. Jednak hasztagi przy wiadomości wskazują, że będziemy mieli do czynienia z samochodem elektrycznym. Z animacji wynika też, że nowy model zachowa charakterystycznie otwierane drzwi – jak jego protoplasta.
Zagraniczne źródła, w tym magazyn Autocar spekulują, że nowy model będzie wyposażony w silnik elektryczny produkowany przez firmę Williams. W tle pojawia się również firma Italdesign, która podpisała z Brytyjczykami umowę o współpracy. Oprócz tego, to właśnie włoskie studio odpowiadało za design protoplasty.
Zobacz: Autonomiczna Toyota Supra driftuje. To jest przyszłość!
Prawa do marki DeLorean są w rękach Stephena Wynnema, który od wielu lat jest pasjonatem marki – dystrybuuje części zamienne i zajmuje się serwisem tych modeli. Jakiś czas temu powołano spółkę DeLorean Motors Reimagined LLC. Na prezesa powołano kilka miesięcy temu Joosta de Vries. To biznesmen z Teksasu zdobywał w ostatnich latach doświadczenie w firmie Karma, która przejęła bankrutującego producenta modelu Fisker.
DeLorean DMC-12 – krótka historia
Kultowy samochód, jeden z głównych bohaterów „Powrotu do przyszłości”. DeLorean DMC-12 zadebiutował ponad 40 lat temu. Niestety, jego kariera była bardzo krótka. Montowano go w latach 1981-1983, w fabryce ulokowanej w niewielkim miasteczku Dunmurry w Irlandii Północnej. Przez ten czas powstało zaledwie 8975 egzemplarzy. Liczne przeszkody logistyczne oraz dodatkowe koszty produkcji, ostatecznie skazały ten nietuzinkowy model na porażkę.
Niecodzienny wygląd nadwozia zawdzięczał zastosowaniu stali nierdzewnej, co było dość drogim i niepraktycznym rozwiązaniem. Pod futurystycznym nadwoziem pracował przestrzały konstrukcyjnie motor o pojemności 2,8-litra. Silnik wytwarzał zaledwie 130 KM mocy, ale potrafił się rozpędzić do 205 km/h.
Historie o awaryjności tego samochodu krążą po całym świecie. Wiele egzemplarzy eksportowanych do Stanów Zjednoczonych trzeba było naprawiać od razu po rozładunku.