Legalna rajdówka – „czy rewolucja pożre własne dzieci?”

3064

Dopiero początek lutego, duże krajowe imprezy przed nami, a w temacie aut sportowych wrze. Mamy nowe zasady uzyskania książki samochodu sportowego i pierwsze sygnały, że ruszy sprawa legalizacji aut sportowych. Niestety, sporo wskazuje na to, że wiele aut może… zawisnąć w „próżni”.

7 lutego, podczas tegorocznej gali „Gigantów” w Krakowie, padły optymistyczne słowa z ust przedstawiciela resortu infrastruktury.

„W najbliższym czasie skierujemy do prac legislacyjnych projekt ustawy Prawo o ruchu drogowym, pozwalający kierowcom samochodów rajdowych, sportowych rejestrować te samochody, aby mogły bezpiecznie jeździć między odcinkami specjalnymi” – powiedział Macieja Michałowskiego, Dyrektora Biura Ministra Infrastruktury.

Te informacje pojawiły się tuż po wejściu w życie przepisów odnośnie Książki Samochodu Sportowego (KSS). Będzie ona wydawana już tylko dla aut z certyfikowanymi klatkami bezpieczeństwa. Kontrolę nad certyfikacją będzie miał Polski Związek Motorowy. Nie jest tajemnicą, że to KSS ma być wyznacznikiem poprawnie przygotowanego auta do sportu dla ustawodawcy. Jeśli to zadziała i po drodze nikt tego nie pokręci, to podczas „cywilnego” okresowego badania, diagnosta, widząc KSS będzie zwolniony z ryzyka i odpowiedzialności akceptacji klatki bezpieczeństwa i innych elementów sportowego wyposażenia. Może skupić się na swojej typowej pracy, czyli ustawieniu wysokości świateł, sprawdzeniu amortyzatorów, wycieków i podświetleniu tylnej tablicy rejestracyjnej. Ten dokument, jeśli otrzyma wartość prawną, pozwoli też uwolnić się od bezsensownych podchodów policji podczas kontroli drogowej.

Zobacz także: Koniec klatek załącznikowych (zał. J) w RO i Mistrzostwach Polski od 2023

Wszystko fajnie jednak jest jedno „ale”. Co z autami, które nie mają KSS, bo nie musiały jej mieć do rallysprintów, kjs-ów itp. Te auta w 99 porc. przypadków mają klatki zgodne z załącznikiem J, ale nie są one certyfikowane więc już nie można dla nich wyrobić dokumentu KSS. Z kolei certyfikatu dla istniejącej już klatki załącznikowej nie można wystawić. Warto dodać, że w większości przypadków są to mocno doinwestowane auta, zbudowane zgodnie ze sztuką, jednak jedyną ich winą jest to, że właściciel nie planował startować w MP. Chociaż należy też wspomnieć, że nie brakuje też aut przygotowanych chałupniczo, ale nie należy ich wszystkich wrzucać do jednego worka.

Niezależnie od jakości wykonania klatki, auta te nie przejdą przeglądu, ponieważ diagnosta będzie miał jasne wytyczne, jak ma postępować. Choćby nawet chciał, to legalnie nie będzie mógł nic zrobić – KSS, albo brak przeglądu. Tym sposobem te samochody będą wykluczone z możliwości poruszania się po drogach. Z tym można sobie jednak poradzić i przetransportować pojazd na wydarzenie na lawecie. Jednak to za mało, bo brak przeglądu oznacza niedopuszczenie do imprezy – w regulaminach imprez sportowych takowy jest wymagany i skrupulatnie weryfikowany na BK.

Zobacz także: Certyfikacja klatek bezpieczeństwa – jakie koszty ponosi producent

Paradoksalnie to kierowcy amatorzy są największą grupą oczekującą na zmiany, bo męczy ich ciągłe życie w szarej strefie. Mimo że inwestują prywatne i często niemałe pieniądze w profesjonalne przygotowanie auta jest obawa o odebranie prawa do legalnego sposobu na realizację swojej pasji. W spotkaniu z diagnostą czy policjantem będą zdani tylko na siebie i dobrą wolę mundurowych. Niestety, nierzadko sypią się kary. Duże zespoły mają budżety na każdorazowe transportowanie auta, a w czasie dużych wydarzeń policja współpracuje z organizatorami na tyle, żeby dało się dojechać od serwisu do odcinków, choć jak dobrze pamiętamy po zeszłorocznej warszawskiej Barbórce i to nie zawsze się udaje zapewnić.

Łatwo przewidzieć, jak to się skończy. Przecież klatki bezpieczeństwa nie były montowane dla kaprysu. Jeśli ziści się „czarny scenariusz” to nie będą one montowane w ogóle do aut w imprezach amatorskich. A co z dotychczasowymi? Wycinać klatki i wkładać wykładzinę? Najbardziej spragniona nowych przepisów grupa zostanie pozostawiona samym sobie. Samochody będą niebezpiecznymi wydmuszkami, ale za to legalnymi w rozumieniu wypaczonego prawa. Tylko nielicznych będzie stać na wymianę nadwozia i przełożenie części do auta z certyfikowaną klatką bezpieczeństwa.

Części to kolejny temat modyfikacji, o których warto pamiętać, bo tym razem skupiliśmy się na samych klatkach. Trzeba pamiętać, że są jeszcze ingerencje w hamulce, zawieszenie, ABS, poduszki powietrzne itd. To też musi zostać sprecyzowane w przepisach, bo zgodnie z nimi są to zmiany w elementach homologowanych pojazdu. A takie modyfikacje oznaczają, że samochód z automatu traci prawo do poruszania się po drogach i nie ma prawa (legalnie) przejść pozytywnie okresowego badania technicznego.

To jak na razie są domysły, bo dopiero zaczynamy ruszać ten temat. Jednak wydaje się to  najlepszy moment na zastanowienie się, jakie rozwiązania wdrożyć, aby rozwiązując jeden problem nie wygenerować kilku kolejnych. I jak jednocześnie nie wpaść w spiralę niekończących się wydatków. Zaletą dotychczasowych rozwiązań było to, że było one względnie tanie i powszechne, a jednocześnie spełniały swoje zadanie.

Nie mamy jeszcze informacji czy szykowane jest jakieś przejściowe rozwiązanie lub plan B dla tego typu aut. Czy po wejściu tak oczekiwanych przez nas wszystkich przepisów zostaną z dnia na dzień odcięte od definicji auta sportowego. Pamiętajmy, że każdy kiedyś zaczynał, więc po to, żeby ten sport nie umarł, nadal musi być prosta droga na wejście do profesjonalnego ścigania. Przecież „amatorki” to filar sportu samochodowego w Polsce.