Legalna rajdówka? Jest okienko ale…

fot. policja.gov.pl

Po odebraniu kilku kierowcom dowodów rejestracyjnych za poruszanie się autem rajdowym po drodze na dojazdówce rajdu Barbórka, powrócił temat legalności tych pojazdów w naszym kraju. Niestety, nadal brakuje regulacji prawnych mimo, że organizowaliśmy już w Polsce nawet Rajdowe Mistrzostwa Świata.

Na 59. Rajdzie Barbórka patrol drogówki, który przyglądał się strefie serwisowej na Warszawskim Bemowie wytypował dwie załogi, którym później odebrano dowód rejestracyjny. Podstawą do zatrzymania było prawdopodobnie brak zamontowanej oryginalnej tablicy rejestracyjnej. Później już próba doszukiwania się w aucie rajdowym zgodności z autem osobowym zakończyła się odebraniem dowodu rejestracyjnego.

Zobacz także: Jak tłumaczy się policja z kontroli aut rajdowych na Barbórce

Niestety, temat zgodności aut sportowych z przepisami to nic nowego. Tak naprawdę kwestia ta ciągnie się od samego początku motorsportu w Polsce. Od lat działamy na dziwnych zasadach – wszyscy wiedzą jaka jest sytuacja, przyzwyczaili się do tego i tak trwamy latami. Do momentu, aż ktoś zaburzy ten układ, tak jak to miało miejsce na ostatnim Rajdzie Barbórka. Co ciekawe na poprzedniej imprezie też poleciały dowody rejestracyjne, ale nie odbiło się to takim medialnym echem jak w tym roku.

Dlaczego funkcjonariusze decydują się na takie niezrozumiałe kontrole w momencie kiedy impreza jest oficjalnie zgłoszona, ma zgodę miasta i …. policji. Być może to reakcja na telefon zaniepokojonego obywatela, który hobbistycznie „uprzejmie donosi”. Albo jest to indywidualna decyzja funkcjonariusza, który skoro może kontrolować to to robi.

fot. facebook.com/Sylwia Zaborowska

Klatka bezpieczeństwa w dowodzie rejestracyjnym

Sprawą zainteresowały się nawet osoby zajmujące się przepisami ruchu drogowego i walką z nierzetelnymi fotoradarami. Przedstawili oni rozwiązanie problemu według już istniejących przepisów, a dokładnie:

Art 66 PRD Pkt:

4. Zabrania się:

6) dokonywania zmian konstrukcyjnych zmieniających rodzaj pojazdu, z wyjątkiem:

b) pojazdu, w którym zmian konstrukcyjnych dokonał przedsiębiorca prowadzący działalność gospodarczą w tym zakresie.

Poszliśmy tym tropem, aby sprawdzić jakie są możliwości. Oczywiście jest to opcja już weryfikowana przez wiele osób, które chciały na własną rękę dokonać legalizacji auta rajdowego i skończyć z partyzantką. Niestety, w polskich realiach jest to ślepa uliczka. O ile faktycznie znajdziemy odpowiednią stację kontroli pojazdów i później urzędnika, który nie boi się własnego cienia, to uda nam się „wbić” w dowód rejestracyjny klatkę bezpieczeństwa i na tym się wszystko kończy jeśli chodzi o modyfikacje. Pamiętajmy jednak, że musi to być klatka wykonana w firmie mającej tą usługę w swojej działalności PKD. Kupowanie klatek do samodzielnego montażu, nawet zgodnych z załącznikiem J całkowicie dyskwalifikuje taką możliwość. Certyfikat otrzymamy tylko jeśli zostanie ona zamontowana w wyspecjalizowanej firmie.

Oczywiście możemy wybrać tą drogę i w razie kontroli odmówić przyjęcia mandatu od kwestionującego nasze dokumenty policjanta i dochodzić swoich racji w sądzie. Jednak wtedy problemem nie będzie już sama klatka bezpieczeństwa. Dochodzą nam fotele i pasy bo jazda z klatką w seryjnych fotelach i seryjnych pasach to bardzo głupi pomysł, ale jak widać dopuszczalny przez polskie przepisy.

Pamiętajmy też, że polskie prawo nie działa na zasadzie precedensu więc każdorazowo trzeba udowadniać czym jest auto sportowe i dlaczego jest ono bezpieczniejsze od swojego seryjnego odpowiednika i po co te modyfikacje wprowadzono.

Duży zakres modyfikacji

Niestety, auto sportowe to modyfikacje idące znacznie dalej niż sama klatka. Zmieniając mu fotele, pasy, układ hamulcowy, paliwowy, silnik, skrzynie biegów i ingerując w jego nadwozie poszerzeniami zmieniamy go na tyle, że przestaje być to już samochód osobowy. Zmieniamy jego status z punktu widzenia prawa. Staje się pojazdem specjalnym. I tutaj dochodzimy do próżni prawnej na tle innych krajów. U nas samochód specjalny to karetka, radiowóz czy wóz strażacki. Nie ma czegoś takiego w przepisach jak „auto sportowe”. Punktem spornym może być nawet zapadka hamulca ręcznego, tak jak miało to miejsce podczas ostatnich kontroli na Barbórce. Bo w tym przypadku policjant będzie zawsze odnosił się do przepisu o samochodach osobowych i zgodności z homologacją drogową. Paradoksalnie homologacja FIA, która pod względem bezpieczeństwa jest kilka poziomów wyżej od drogowej E, nie ma dla funkcjonariuszy znaczenia.

Oczywiście znaczna część policjantów wie o co w tym wszystkim chodzi – że są to modyfikacje tak naprawdę zwiększające bezpieczeństwo. I jeśli ktoś nie jeździ tym autem codziennie, używa go z głową i zgodnie z przeznaczeniem tylko na odcinku lub torze, to wszystko przeważnie kończy się dobrze. Jednak ta granica jest bardzo płynna, a do tego dochodzi czynnik ludzki, dlatego nigdy nie wiadomo, kiedy taki nieformalny układ może się skończyć.

Rozwiązania już są, ale nikogo nie interesują

Zajmując się tym tematem wcześniej dostawaliśmy informacje z PZM, że przygotowane zostały odpowiednie przepisy już dawno temu. Jednak wszystko utknęło w wydziale komunikacji. Nie ma osób z tak dużą siłą przebicia w ministerstwie czy polityce, które chciałyby zająć się tym tematem. A nie ma co ukrywać, że wydziały komunikacji same nie wyjdą z inicjatywą, aby tą sytuację zmienić.

Przychodzi na myśl pytanie, jak to działa w innych krajach. Oczywiście działa to bardzo dobrze i normalnie. Auta są oficjalnie zgłoszone jako pojazdy sportowe i mogą spokojnie poruszać się po ulicach w trakcie odcinków dojazdowych. Mają taki status na stałe lub nadawany czasowo na czas trwania rajdu. Niestety, do polskich przepisów importujemy wybiórcze przepisy z innych krajów, przeważnie te zwiększające wysokość mandatów, opłaty za parking w mieście czy ograniczenia prędkości. A z niewiadomych przyczyn, nie robimy tego samego z praktycznymi rozwiązaniami. Tym sposobem mamy wykluczające się przepisy, które prowadzą do sporów pomiędzy kierowcą a policjantem, gdzie obaj mają rację.