Maksymiuk na Maxa!: Chłopaki nie płaczą… poza Mikkelsenem [Felieton]

Czas na poniedziałkowy felieton „Maksymiuk na Maxa!” w ramach Gadania Kontrolnego. Dziś postanowiłem wziąć na tapetę Andreasa Mikkelsena i jego „narzekanie” na ogólną sytuację w WRC2.

Andreas Mikkelsen – rajdowy Mistrz Europy ERC i Mistrz Świata WRC2 z 2021 roku. Ten sam, który podczas ubiegłorocznego Rajdu Polski, jadąc rajdówką z Mikołajek do Warszawy, zatrzymał się przy przydrożnym starganie, aby kupić, posmakować a później zachwalać polskie truskawki. Niestety, okazał się nie tak fajnym gościem, za jakiego go uważałem…

Taki był fajny ten Mikkelsen…

Miałem o nim naprawdę bardzo dobre zdanie. Myślę, że jest to świetny, szybki kierowca o dużych umiejętnościach. Jego hollywoodzki uśmiech, który widać na każdym zdjęciu powodował, że myślałem o nim: sympatyczny gość, on musi być naprawdę spoko. Tak było do czasu, kiedy w ubiegłym tygodniu w serwisie dirtfish.com, skarży się na brak bezpośredniej rywalizacji z Kajetanowiczem na odcinkach specjalnych oraz na zasady rozgrywania Mistrzostw Świata WRC2. Po przeczytaniu tego tekstu nie mam zamiaru zabierać mu umiejętności, nadal uważam, że jest świetnym kierowcą – być może nawet lepszym niż Kajetanowicza – ale sympatią już do niego nie pałam… Dlaczego? A no, dlatego że nie lubię płaczków i narzekaczy.

Tuż na zapleczu WRC, czyli w WRC2 startują zespoły fabryczne (np. Mikkelsen) i prywatne (np. Kajetanowicz). Wiadomo, że kierowcy w zespołach fabrycznych mają dużo większe szanse na wygranie mistrzostw, bez najmniejszej wątpliwości, ale z drugiej strony wygranie przez zespół prywatny nie jest niemożliwe. O końcowym wyniku zadecyduje sześć z siedmiu najlepszych rajdów. Na trzynaście rund w kalendarzu tylko trzy są organizowane poza Europą. Można więc zdobyć zaszczytny tytuł Mistrza Świata WRC2 – nie wyjeżdżając poza Europę, można być najlepszym kierowcą na świecie, jeżdżąc tylko europejskie rundy!

Taktyka kluczem do sukcesu?

Trochę to dziwne, co? Nie dla Mikkelsena. Razem ze swoim zespołem Toksport założyli, że zdobędą tytuł mistrza świata, jadąc tylko w europejskich rajdach. Ok, niech im będzie, taktyka jak taktyka, ale do cholery, po co narzekać na to, że ktoś – konkurencja – nie robi tak jak oni, że nie jeździ w tych samych rundach? Po co się żalić i rzucać oskarżenia największemu konkurentowi w walce o tytuł? Czyż nie lepiej byłoby po prostu nie marudzić i pokazać klasę na odcinkach specjalnych? Do niedawna sympatyczny Norweg mówi, że powinno się znaleźć rozwiązanie, aby były równe szanse i wszyscy mieli możliwość pojechania w tych samych rajdach. Pomysł może dobry i sprawiedliwy, ale trochę się krzywię, gdy słyszę to z ust człowieka, który dopiero co skończył testować najnowszy model Skody Rally2 EVO i niedługo będzie nim dysponował. Czy setki kilometrów przejechane na testach nie robią różnicy, nie dają przewagi? Oczywiście, że dają. Czy Kajto będzie na to narzekał i marudził? Nie sądzę…

Na efekt w rajdach składa się wiele czynników. Rajdy to nie tylko umiejętności i talent, samochód, budżet, czy nawet szczęście, ale też i taktyka. Norweg jedzie rajdy, które bardzo dobrze zna – czy to nie jest jakaś strategia? Przecież kalendarz zna każdy dużo wcześniej. Każdy startuje tam, gdzie chce i nikt nikogo do niczego nie zmusza. Czy zespołu fabrycznego nie powinno być, stać na starty we wszystkich rundach WRC?

Go Kajto!

Mikkelsen narzeka, bo widzi w lusterku zbliżającą się Polską załogę Kajetanowicz – Szczepaniak, która trąbi i mruga długimi, bo za wszelką cenę chce ich wyprzedzić. Polacy są zdeterminowani, a takie wypowiedzi tylko podrażniają ich ambicję. Piękna byłaby to historia, gdyby Polska niefabryczna załoga wygrała z faworyzowanym teamem fabrycznym. Mocno kibicuję i trzymam kciuki za załogę Lotos Rally Team i mam gdzieś czy to strategia, czy nie. Na sam koniec liczy się tytuł i tylko tytuł.

Panie Mikkelsen, przestań się mazać… Chłopaki nie płaczą!

Marcin Maksymiuk