Max Vesrtappen i malarstwo? Myśleliście, że tego nie da się połączyć? Właśnie, że się da! Pewien holenderski artysta – Eric Jan Kremer stworzył glicee poświęcone Holenderskiemu kierowcy. Nie wiecie co to są glicee? Ten felieton jest dla Was! Będzie o sztuce przez wielkie S!
Jako szanujący się Verstappeniarz z krwi i kości, raz na jakiś czas muszę popełnić felieton wychwalający pod niebiosa mojego idola. Gdybym tego nie zrobił, po prostu nie bym był sobą. Bardzo chętnie opisałbym kolejny tryumf holendra, ale trwa ostatni tydzień przerwy wakacyjnej, więc odniosę się do czegoś zupełnie innego, czegoś, co znalazłem na jego stronie internetowej, którą jak zapewne się domyślacie, obsesyjnie przeglądam codziennie po kilkadziesiąt razy.
Jeżeli nie o kolejnym wielkim zwycięstwie nad Hamiltonem, Leclerciem czy Sainzem jest ten tekst, to o czym? Mianowicie o sztuce. O sztuce przez duże S! Otóż dwa dni temu w sobotę 20 sierpnia podczas codziennego przeglądania strony interentowej mojego mistrza (obsesyjnego przyglądania – przypominam) natknąłem się na prawdziwe dzieło sztuki – dosłownie i w przenośni, które stworzył holenderski (to akurat nie jest zaskoczeniem) artysta Eric Jan Kremer. Są to obrazy, a raczej giclée (zaraz to wyjaśnię) z Maxem Verstappenem!
Motorsportowy malarz
Pan Eric lub też Pan Jan – nie wiem, którego imienia używa – jest światowej sławy malarzem motorsportowym. Swą twórczość zaczął w wieku 10 lat. Robił wtedy proste rysunki samochodów. Teraz jako dorosły i ukształtowany artysta w sile wieku, maluje obrazy takich gwiazd jak Jaques Villeneuve, Valentino Rossi, Michael Schumacher, Mika Häkkinen czy ostatnio Max Verstappen. Na swoich malowidłach tworzy iluzję szybkości i mocy. Jego celem jest stworzenie ekscytującego dzieła sztuki. Patrząc na jego obraz, masz wrażenie, że oglądasz wyścig Formuły 1 lub MotoGP, a przynajmniej taki efekt chce osiągnąć. Do swoich prac używa farb akrylowych i zawsze maluje na płótnie. Co prawda jego prac nie znajdziesz w Luwrze, ale na przykład w strefach VIP w na torze w Silverstone już tak.
Giclée – obraz, ale drukowany
Giclées są to reprodukcje bardzo dobrej jakości, które gołym okiem trudno odróżnić od oryginalnych obrazów. Giclée jest drukowany jeden po drugim na wysokiej jakości papierze artystycznym w tradycyjny sposób i jest krytycznie sprawdzany pod kątem jakości przez artystę. Wykorzystuje technikę druku atramentów pigmentowych, co skutkuje bardzo wysoką trwałością kolorów. Jest to technika służąca do tworzenia reprodukcji dzieł sztuki o bardzo wysokiej jakości.
Artysta stworzył trzy nowe, unikalne giclees. Są to trzy momenty ze zwycięskiego dla Vesrtappena Grand Prix Holandii z 2021 roku: samochód RB16B przekraczający linię mety, Max z zaciśniętymi pięściami i Max z holenderską flagą.
495 € za dzieło sztuki
Obrazy zostały wydrukowane w trzech limitowanych seriach numerowanych po 333 sztuki. Czyli łącznie jest ich 999. Przy giclees dla Verstappena używany jest specjalny papier o gramaturze 270 gramów, a każdy ręcznie podpisany jest również wyjątkowy ze względu na dodatkowe plamy farby, nałożone przez Erica Jana Kremera. Edycje są limitowane i numerowane, w formacie 50 × 70 cm, oprawione w czarną ramkę i opatrzone certyfikatem autentyczności – taki limitowany obraz, ale drukowany. Z autografem, ale niestety nie Maxa a artysty…
Aby móc powiesić na ścianie w salonie dzieło sztuki z Maxem Verstappenem (giclee inaczej mówiąc), trzeba wydać 495 €. Po dzisiejszym kursie wychodzi 2351 zł. Dużo? Dla mnie sporo. Raczej nie zostanę jednym z 999 szczęściarzy posiadających glicee holenderskiego artysty-malarza.
„Max to fenomen”, mówi Eric Jan Kremer… i ja się z nim zgadzam. „Max uszczęśliwia mnie swoimi zwycięstwami” – dodaje artysta. TAAAAAK! Mnie też! Szkoda tylko, że nie umiem malować… bo drukowanie to jakoś bym ogarnął…
Oto galeria glicee holenderskiego artysty poświęcona Maxowi Verstappenow.
Marcin Maksymiuk