Marcin Górny i Michał Bojar podsumowują ekstremalnie trudną Baja Carpathia 2017

Tegoroczna edycja Baja Carpathia okazała się wyjątkowo wymagającym sprawdzianem dla startujących załóg i ich samochodów. Z 83 ekip, które pojawiły się na ceremonii startu w Stalowej Woli, na mecie sklasyfikowano tylko 42. Los pechowców podzieliła również nasza załoga – Marcin Górny i Michał Bojar z powodu problemów technicznych zmuszeni byli wycofać się z rajdu. W Dacii Duster zaczął przegrzewać się silnik i mimo prób naprawy jeszcze na trasie, dalsza jazda groziła zniszczeniem jednostki napędowej. Marcin swój debiut zakończył po przejechaniu ponad 50 kilometrów pierwszego niedzielnego odcinka.

 MGórny Foto 1 - Michał Bojar

Marcin Górny:„Czułem ogromny respekt przed tym rajdem, a zwłaszcza przed jego drugim etapem, ale to, co przyniosła niedziela, przerosło moje wszelkie wyobrażenia. Pogoda zmieniła rundę cross country w rajd przeprawowy. Prawie przecierałem oczy, ze zdziwienia widząc to, w jakich koleinach i po jakim błocie musimy przejechać. Mimo przygód, takich jak postój w wodzie, osiągaliśmy naprawdę fajne tempo i to mnie najbardziej cieszy. Brakowało mi szybkiej dynamicznej jazdy, bo przez większość dystansu była to walka z o przetrwanie na trasie. Żałuje bardzo, że mimo wszystkich wysiłków zabrakło nas na mecie, ale staram się to sobie tłumaczyć tym, że dużo bardziej doświadczeni zawodnicy też byli zaskoczeni warunkami. Dacia spisywała się naprawdę dzielnie, przedzierając się przez kolejne przeszkody. Niestety problem z silnikiem mógł się skończyć poważnymi uszkodzeniami, a takiego ryzyka w walce o wynik nie było sensu podejmować.

To była ciężka, ale naprawdę ekscytująca i cenna przygoda. Dziękuje po raz kolejny firmie ZAP SZNAJDER BATTERIEN S.A. i Konradowi Sznajderowi za całą pomoc, a ekipie mechaników i oczywiście Michałowi za wspólną ciężką pracę. Mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze kiedyś szansę spróbować ponownie. Osobne, ogromne podziękowania, dla tych wszystkich, którzy mocno ściskali za nami kciuki.”

Michał Bojar:„Baja Carpathia pokazała w niedziele swoje bardzo surowe i trudne oblicze. Organizator starał się radzić sobie z warunkami, jak mógł, ale długie opady deszczu zrobiły swoje. Trasa i droga zmieniała się bardzo dynamicznie. Road book był na niektórych fragmentach w ogóle nieprzydatny, a musieliśmy polegać tylko na tym, co widzimy przed samochodem.

Marcin to bardzo ambitny kierowca i widziałem po nim, że sporo nerwów kosztowało pogodzenie się z faktem, że w takich warunkach nie jest w stanie zrobić nic więcej. Debiut miał wyjątkowo trudny i mógł doświadczyć osobiście, jak ciężka potrafi być droga do mety. Z drugiej strony radził sobie dobrze i wykazał ogromnego ducha walki, więc myślę, że ma powody do satysfakcji, zwłaszcza z tempa, jakie utrzymywaliśmy. Obydwaj daliśmy z siebie naprawdę wszystko. Współpraca była bardzo pozytywna, więc wspomnienia z weekendu będą dobre – mocno liczę na powtórkę, a tym czasem dziękuje wszystkim, za doping i wsparcie.”

inf.pras.