Marcin Jedliński po Brnie

Rozsądna jazda w Brnie po punkty…, taki był plan.

Marcin JedliDski Brno

Do wyścig nr 1 udało się dobrze wystartować z trzeciego miejsca. Szybkie przejście Rafała już na drugim zakręcie i walka o pierwszą pozycję z Grześkiem. Na kolejnych trzech okrążeniach, gdzie podczas dohamowania do zakrętu dostałem uderzenie w tył auta od zawodnika jadącego za mną, spowodowało wypadnięcie z toru i stratę wielu pozycji. Pomimo szybkiego powrotu na tor, niestety z przestawiona geometrią, udało mi się odrobić tylko 3 pozycje, ostatecznie 4 miejsce. W niedzielę na kilkanaście minut przed wyjazdem do wyścigu otrzymałem informację, że w moim aucie nie działa rozrusznik lub akumulator. Szybka decyzja – wymiana auta z moim Tatą, który rywalizuje w innej klasie . Pomimo tego, że nie wierze w prawo serii po okrążeniu rozgrzewkowym i formacyjnym na dojeździe do pól startowych wysiada prąd również w nowym, zmienionym samochodzie. Wszystko zgasło i po kilkunastu minutach postoju w Boxie od kiedy wyścig ruszył, było wiadomo że to wina akumulatora. Niestety po wyjeździe udało się pokręcić tylko kilka kółek, które nie wystarczyły do zaliczenia wyścigu. Szkoda bo uważam, że była to runda po zakończeniu której powinienem zdecydowanie umocnić swoją pozycje. Myślę, że taka kombinacja pecha, który ostatnio mi towarzyszy oraz braku Jarka, który walczył o najwyższe lokaty, moje szanse na pierwsze miejsce w generalce skurczyły się. Przez ponad 3/4 całego sezonu utrzymywałem prowadzenie, a na dwa wyścigi przed końcem, gdzie przede wszystkim chce się cieszyć dobra jazdą jestem o 11 punktów za Rafałem Mikrutem. Wielki finał więc w Poznaniu w dniach 2-4 października.

inf.pras.