Seria niefortunnych zdarzeń i prawo Murphy’ego przyprawione szczęściem Roberta Dąbrowskiego – tak można podsumować V rundę CEZ na torze w Castelletto.
Zaczęło się od okradzenia kampera zawodnika i urwanego koła w serii treningowej. Team Automax Motorsport walczył jednak do 4 nad ranem i na sobotę Clio było gotowe do startów. Q1 Robert ukończył na 1 pozycji, ale szczęście nie trwało długo – już w Q2 awaria półośki zakończyła bieg na pierwszym okrążeniu. W Q3 rozpętała się burza, która przerwała przejazdy, lecz dla Roberta mokra nawierzchnia to gratka. Mimo nieukończenia Q2 po 3 kwalifikacjach zajmował mocne 3 miejsce.
W półfinałach czekała na zawodnika kolejna dawka pecha, przeplatanego szczęśliwymi zbiegami okoliczności. Urwana półośka sprawiła, że ukończył półfinał na 6 pozycji, jednak bieg okazał się niezgodny z regulaminem, Automax postawił auto na koła w kilka minut, a Robert miał szansę pojechać na pełnej mocy w powtórzonych półfinałach, co zaowocowało wywalczeniem 2 pozycji.
Finały to już była adrenalina na najwyższym poziome. Zaraz po starcie Robert objął 2 pozycję i tak prawdopodobnie zakończyłby się wyścig, gdyby nie wpadł w opony na szutrowym odcinku. Po tym incydencie spadł na 6 pozycję. Do końca zostały 3 okrążenia i w tym czasie zdążył jeszcze wyprzedzić dwóch zawodników, ostatecznie kończąc V rundę CEZ za 4 miejscu.
Zawodnik tak podsumowuje ostatni start: „Włochy kończymy na 4 lokacie, jest to szczęście w nieszczęściu. Nie wiem, czy było więcej szczęścia, czy pecha, ale jestem bardzo zadowolony. To był dobry wyścig, Włochy dały mi nieźle w kość, ale daliśmy radę”.
Już za tydzień (7.08-8.08) VI runda europejskich mistrzostw w rallycrossie na torze w Sedlčanach.