Nagranie z kraksy Bartka Ostałowskiego i Popka – Izdebki 2021

Bartek Ostałowski i Popek zakończyli niedzielny przejazd w Izdebkach w rowie. „Furia” i żółty Nissan 200SX zostały pokiereszowane, ale na szczęście obaj kierowcy wyszli z tej kraksy bez zadraśnięcia. Zobaczcie jak do tego doszło. 

Już od kilku lat wydarzenie Drift Show Izdebki gromadzi dziesiątki tysięcy entuzjastów motoryzacyjnych wrażeń. Podobnie było i w tym roku – wzgórze w Izdebkach zapełniło się po brzegi. Nowością był fakt, że tegoroczna edycja była eventem dwudniowym.

Zapraszamy na wywiad z BLANKĄ TURSKĄ, młodą gwiazdą driftu

Wśród zaproszonych kierowców byli najlepsi zawodnicy, którzy startują na co dzień w Driftingowych Mistrzostwach Polski czy lidze Drift Open. Wśród Gości Specjalnych wydarzenia był Bartosz Ostałowski, dla którego był to debiut na podkarpackiej imprezie.

Na popularność wydarzenia wpływa to, że genezą imprezy jest powrót do korzeni driftingu, kiedy to pierwsi japońscy drifterzy szlifowali swoje umiejętności na górskich trasach. Tor w Izdebkach ulokowany jest na wzgórzu, gdzie nachylenie stanowi 9%. Trasa liczy ponad kilometr długości i składa się z kombinacji 8 zakrętów.

Bartosz Ostałowski Izdebki 2021 / fot. Krzysztof Klimek

Izdebki to jedna z najtrudniejszych tras driftingowych w Polsce, która nie wybacza błędów. Również podczas tegorocznej edycji nie zabrakło wypadnięć z toru i wypadków. Na własnej skórze przekonał się o tym również Bartosz Ostałowski i Popek, którzy podczas jednego ze swoich przejazdów pojechali bardzo szeroko i… wypadli z trasy.

Mocną stroną imprezy jest entuzjastycznie reagująca publiczność, która nagradza kierowców za efektowne przejazdy aplauzem i brawami. To buduje wyjątkową atmosferę tego wydarzenia.

– Przez lata odwiedzałem wiele motoryzacyjnych wydarzeń, ale nigdy nie spotkałem się z tak pozytywnym odbiorem widowni. Kibice doceniali nasze przejazdy, a gdy zjeżdżaliśmy na dół, machali, unosili kciuki w górę i bili brawo. To motywowało do podejmowania większego ryzyka podczas przejazdu. Mi dało chyba zbyt wielkiego kopa, ponieważ przesadziłem i zakończyłem przejazd… w rowie (śmiech). Jednak chętnie przyjdę tutaj za rok! – podsumowuje Bartosz Ostałowski.

Źródło: Bartosz Ostałowski