Niemiecki plan zrealizowany na 100%

400
Fot. Sascha Dorrenbacher

Rallye ADAC Mittelrhein, rozegrany w pierwszy weekend lipca na trasach znanych z Rajdu Niemiec w WRC był areną zmagań zawodników rywalizujących w Deutsche Rallye Meisterschaft. Na zaproszenie organizatorów, jak co roku nad Mozelą pojawił się również zespół Subaru Historic Rally Team.

Marek Kluszczyński wraz z Krzysztofem Marschalem otwierali trasę czwartej rundy DRM jako zerówka. Ich bronią było Subaru Impreza S5, którym na co dzień w cyklu Tarmac Masters startuje Arek Bałdyga. Dwa dni spędzone w winnicach pozwoliły w 100% spełnić cele zespołu, którymi było przede wszystkim sprawdzenie w bojowych warunkach nowych rozwiązań i ustawień samochodu.

Marek Kluszczyński: „Podsumowanie naszego startu należy zacząć od bardzo dobrej organizacji rajdu, który był mega kompaktowy. Dawno nie widziałem tak fantastycznego zapoznania, gdzie w ciągu zaledwie pół dnia przejechaliśmy 12 odcinków specjalnych. Pomimo długiej przerwy za kierownicą i zardzewienia jak stara kotwica jechało nam się świetnie! Kiedy ruszyliśmy z Krzyśkiem do pierwszego odcinka od razu poczułem się młodszy. 🙂

Podczas tego startu mieliśmy dwa cele. Pierwszy to oczywiście zaproszenie organizatora i sprawdzenie trasy tuż przed startem pierwszej załogi. Drugi to przetestowanie kilku nowych rozwiązań w samochodzie Arka Bałdygi, przede wszystkim w zawieszeniu. Udało nam się to perfekcyjnie. Aby znaleźć dobry balans musiałem się troszkę rozjeździć, więc pierwszy dzień potraktowaliśmy rozgrzewkowo. Jestem bardzo zadowolony, że udało się wypracować ustawienia, dzięki którym tym samochodem da się szybko i bezpiecznie podróżować. Mieliśmy nawet jedną sytuację przy 170km/h, kiedy wyjechaliśmy jednym kołem poza drogę w niewielką dziurę. Co ciekawe, po tym uskoku samochód dosłownie sam wrócił na asfalt, co oznacza, że naprawdę można się z nim zaprzyjaźnić.

W samochodzie było bardzo wesoło, naprawdę świetnie się bawiliśmy razem z Krzyśkiem i całym zespołem w ten weekend. Organizatorzy byli zadowoleni z naszej pracy i mamy zapewnienie, że przy powrocie Rajdu Niemiec do cyklu WRC nasz zespół ponownie się tam pojawi. Ja natomiast wiem, że „Yeti” Arka jest wreszcie samochodem kompletnym. Wiem jak mogę pomóc Arkowi znaleźć z nim wspólny język. Ten start był nam potrzebny do tego, aby lepiej zrozumieć pracę wielu podzespołów, dzięki czemu kolejne odczucia i uwagi Arka będziemy mogli w mgnieniu oka sprawdzić i poprawić.”

Krzysztof Marschal: „Siódmy start w Rajdzie Niemiec (w tym roku Mittelrhein) i po raz siódmy uśmiech na twarzy od startu do mety. Bardzo fajne odcinki specjalne, które pokrywały się z tymi znanymi z rund WRC. Samochód przez cały weekend pracował perfekcyjnie, właściwie z pętli na pętlę, po każdych wprowadzanych poprawkach prowadził się coraz lepiej i stabilniej. Choć nie ścigaliśmy się z czasem, bo nie taki był cel naszego startu jako samochód funkcyjny, to przemieszczaliśmy się całkiem żwawo. Podczas zapoznania kilka miejsc oznaczyliśmy słowem „kibic”. W naszym opisie oznacza to miejsce, gdzie możemy sobie pozwoli na zaciągnięcie ręcznego lub pójście większym bokiem, ku uciesze publiczności.

Tej jednak było zaskakująco mało. Jesteśmy naprawdę zdziwieni ilością kibiców, szczególnie że byliśmy przyzwyczajeni do tłumów, którego oblegały murki w winnicach podczas rund WRC. Tym razem zaryzykowałbym stwierdzenie, że kibiców było nawet mniej niż na rundach RSMP. Mimo wszystko był to dla nas udany weekend. Cieszę się, że mogłem się spotkać z Markiem, Nikosem i całym zespołem, bo to świetna ekipa, z którą zawsze miło jest spędzić czas. Mam nadzieję, że będzie nam dane wystartować tutaj znów w przyszłym roku, w tym samym składzie.”