Nikita Mazepin wkracza na drogę sądową

Nikita Mazepin
Nikita Mazepin

Nikita Mazepin nie odpuszcza. Choć od spektakularnego odejścia Rosjanina ze świata Formuły 1 minęło już kilka miesięcy, były kierowca Haasa nie daje o sobie zapomnieć. Nikita zamierza dochodzić swoich praw przed sądem i już oficjalnie pozwał byłego pracodawcę, domagając się się zwrotu kilkunastu milionów euro.

Bez żadnego przekąsu czy ironii, Nikita Mazepin nie zrobił wielkiej kariery w Formule 1… Rosjaninowi udało się wziąć udział w jednej, pełnej kampanii. A największym sukcesem zawodnika Haas F1 Team było zajęcie czternastego miejsca w iście szalonym Grand Prix Azerbejdżanu. Początki Nikity w realiach królowej motorsportu nie należały do łatwych. Wystarczy przypomnieć, że swój pierwszy wyścig zakończył raptem po kilku kilometrach. Nie mniej jednak trzeba zauważyć, że Mazepin notował pewien progres, który nie uszedł uwadze mediów, nie tylko tych związanych z padokiem. Sezon 2022 miał być przełomem.

Miał, bo gdy Rosjanin zakończył rozgrzewkę i szykował się do wejścia na boisko, trener… odesłał go do szatni. Ba, kazał się przebrać, następnie oddać komplet strojów oraz czym prędzej opróżnić szafkę w klubowej szatni. Rozstanie przebiegało w atmosferze skandalu, którego tłem były tragiczne wydarzenia na Ukrainie. Mazepin wraz z koncernem Uralkali stali się tak naprawdę pierwszym, publicznym celem sankcji. Według zawodnika i jego najbliższego otoczenia, zarząd Haasa zerwał kontakt w nieuczciwy sposób. I to pomimo porozumienia Nikity z przedstawicielami FIA. Rosjanin chce więc dochodzić swoich praw i odzyskać środki, które według niego Haas powinien był zwrócić. Sprawą zajmie się sąd.

fot. Haas F1 Team – oficjalny profil Facebook

Kwalifikacje na torze, wyścig w… sądzie

Całej sprawie towarzyszyła pewna nutka tajemniczości. Haas szybko nabrał wody w usta, sprytnie omijając media i nie dopuszczając do publikacji oficjalnych komunikatów. Bolidy amerykańskiego zespołu najpierw straciły rosyjskie barwy i logo sponsora, by dopiero po chwili w lakoniczny sposób poinformować o rozwiązaniu kontraktu z Nikitą i… Dmitrijem, ojcem kierowcy oraz właścicielem koncernu Uralkali. Decyzja Haasa spotkała się ciepłym przyjęciem ze strony kibiców i otoczenia królowej motorsportu. Mazepin postanowił się bronić. Poinformował opinię publiczną, że jego pracodawca postąpił, delikatnie mówiąc, nieelegancko. Według Rosjanina o wszystkim miał dowiedzieć się z krótkiej wiadomości mailowej. Przedstawiciele Haasa całkowicie wyłączyli go z obiegu informacji, nie doszło również do oficjalnego spotkania. Haas miał także zignorować ugodę Rosjanina z FIA…

Dlatego też, dopiero kilka miesięcy później, Nikita Mazepin złożył pozew w szwajcarskim sądzie. Wybór tamtejszego wymiaru sprawiedliwości nie był przypadkowy, to właśnie w ojczyźnie scyzoryków i profesjonalnych czasomierzy miało dojść do podpisania kontraktu. Mazepin domaga się od Haasa zwrotu środków, które Uralkali przekazało stajni na grubo przed startem sezonu. Według prawników, były pracodawca winien oddać fundusze, gdy zawodnik tak naprawdę nie reprezentował drużyny w obecnej kampanii. Prawnicza saga może się znacznie przedłużyć – podobne kroki podejmie Dmitrij oraz koncern Uralkali.

Nikita nie zakończył swojej sportowej kariery. Obecnie trwa nieśmiały romans Rosjanina z serią Nascar, w niedalekiej przyszłości powinniśmy poznać decyzję o ewentualnej umowie. W ostatnich dniach były kierowca Haasa wystąpił w domowym odpowiedniku Rajdu Dakar. Ba, mimo kiepskiego początku, udało mu się wygrać imprezę w kategorii pojazdów UTV. Informacje o występie Nikity Mazepina w Silk Way Rally znajdziecie na stronie tej imprezy.