Autodrom Słomczyn gościł po raz ostatni w tym roku zawodników Rallycross, a była to przedostatnia runda sezonu. Miniony weekend wyłonił już pierwszego nieoficjalnego Mistrza 2024. Reszta stawki musi czekać na finałową rundę w Poznaniu.
Filip Melon wyjechał ze Słomczyna jako pierwszy, nieoficjalny jeszcze, Mistrz Polski. Wystarczyło już, że tylko wystartuje w finale, aby zapewnić sobie bezpieczną przewagę. Jednak nie poprzestał na minimalnym wymogu. Zwycięstwem przypieczętował tytuł w Seicento Cup.
Klasa SC Cup była najliczniejsza i stanowiła ponad połowę zgłoszeń. Tutaj działo się też najwięcej. Najostrzejsze były półfinały. Bieg finałowy był już zdecydowanie spokojniejszy. Filip Melon wysunął się na prowadzenie, a Jakub Kabat utknął po szybkim Joker Lapie za innymi zawodnikami. Kabat nie mógł się przebić, aby dojść Melona na jego Jokerze. Szansę tą wykorzystali rywale, na drugie miejsce wskoczył Filip Dzitko, a trzecie miejsce wywalczył Wiktor Dudek.
Igor Sokulski ponownie wygrał w RWD CUP i zdecydowanie prowadzi w stawce. Drugi finiszował Mariusz Szczepański. Na ostatnim zakręcie na trzecie miejsce wskoczył Leon Jurek wyprzedzając Oliwiera Dobrowolskiego.
W SuperNational wygrał gościnnie startujący Jan Ratajski w Skodzie Fabii. Najszybszy z Polaków był Łukasz Światowski w Hondzie Civic. Tym samym odczarował pecha z poprzedniej rundy którą zakończył na dachu. Jednocześnie odrobił stratę do Łukasza Zolla i Gigiego w punktacji sezonu. Wspomniany Łukasz Zoll uplasował się na trzeciej pozycji w Słomczynie.
Najmocniejsza klasa SuperCars reprezentowana była przez Andrzeja Kleinę w Lancii Delta i przez chwilę Zbyszka Staniszewskiego. Staniszewski testował przed bardzo silnie obsadzonymi zawodami w Nyirad. Więc w Słomczynie zaprezentował najmocniejszą Fiestę w topowej specyfikacji SuperCar. W niedzielę został już sam Kleina, który ukończył nie nękany przez nikogo swoje wyścigi i symbolicznie został nagrodzony oklaskami przez publiczność.
Crosskarty w finale pokazały niesamowity zwrot akcji. Kiedy wszystko wyglądało już na poukładane doszło do zgaszenia silnika w pojeździe Radosława Typy. Najechał na niego Adam Milan co unieruchomiło oba bolidy. Tuż obok podobnie spięli się Robert Mazurkiewicz i Piotr Staniszewski. Szanse wykorzystał Wojciech Milan i Mariusz Andrych. Mazurkiewicz po kilku obrotach wyzwolił się i zdążył wskoczyć jeszcze na najniższy stopień podium.
Zawody mimo małej frekwencji jak na możliwości Rallycrossu dały sporo emocji publiczności. Kibice nie mogli narzekać na brak akcji. Dodatkowo odbyły się konkursy z nagrodą w postaci przejażdżki z Halkiem i Kamilem Pietraszko. Przygotowano też pokazowy wyścig Toyoty Yaris. Harmonogram wypełniony więc był wyścigami po brzegi.