Paweł Trela podsumowuje sezon 2013

Powoli dobiegają końca różne serie driftingowe. Za nami zakończenie Driftingowych Mistrzostw Polski, Drift Open oraz STW Drift Challenge. W nadchodzący weekend odbędzie się ostatnia runda Driftingowego Pucharu Bałtyku, a główne zakończenie sezonu motorsport – Święto Mocy – będzie miało miejsce w dniach 8-11 listopada w Toruniu.  My już dziś zabieramy się za podsumowywanie sezonu 2013. Ale nie opieramy się na suchych faktach!

Dla naszych czytelników i fanów przygotowaliśmy więc niespodziankę. Na pierwszy ogień idzie kierowca zacnego Chrabąszcza, Paweł Trela. A dlaczego właśnie on? To proste. Słyszysz „drift”, myślisz „Trela” 😉 Popularny „Troll”, obecnie zawodnik międzynarodowego teamu Nexen Tire Europe, od 2007 roku zaciekle walczy o najwyższe driftingowe noty, nie tylko na polskich torach, ale również zagranicznych (pierwsze starty zagraniczne przypadają na rok 2010).  Warto podkreślić, że mimo wielu sytuacji kryzysowych, lub jak to mówi Paweł, pechowych, wciąż mamy okazję podziwiać w akcji jednego z najdłużej driftujących Polaków. Dlatego to właśnie od Pawła Treli rozpoczynamy podsumowanie driftingowego sezonu 2013.

 

Anita Walkowska-Hopcia: Witaj Paweł, za nami ostatnie rundy DMP oraz STW DriftChellangew tym sezonie. Niewątpliwie udało Ci się zabłysnąć na DMP w Poznaniu. Powiedz, jak  zdobyłeś  drugie miejsce i czemu Twoi fani tak długo musieli czekać  żeby Trolla pojawił się na podium? To pytanie zawiera oczywiście żartobliwy kontekst 😉

Paweł Trela: Nie lubię słowa „udało się”, bo kojarzy się ono z jakimś fartem, a my na wszystko ciężko zapracowaliśmy i wynik w Poznaniu był efektem naszych konsekwentnych działań. Tak naprawdę od drugiej  rundy DriftAllStars w szwedzkim Sturup byliśmy, już na tyle zgranym teamem, że mogliśmy walczyć o pudło. Szybko dogadałem się z nowym autem. W trzech z sześciu startów w DriftAllStars wygrałem kwali, raz byłem drugi. Jeździło mi się coraz lepiej, co można było zobaczyć podczas zawodów i na filmach z nich powstających. Ciągłe jednak brakowało przysłowiowej kropki nad „i”. W finałach prześladował mnie pech. Albo testowaliśmy auto w kompletnie nowych warunkach – oberwanie chmury, zawody w nocy – albo w wyniku pomyłki sędziowskiej byliśmy zmuszeni kończyć zawody przedwcześnie.  Do Poznania podchodziliśmy na luzie, ale z jasnym celem. Strat z początku sezonu nie było możliwości odrobić, mieliśmy się więc po prostu dobrze bawić i powalczyć o jak najwyższe miejsce.  I zagrało.

A.W-H.: A więc był to typowy „Keep Drifting Fun!” 🙂 W tym sezonie miałeś także dobre występy za granicą. Czy mógłbyś  podsumować swoje driftingowe starty w DRIFT ALLSTARS?

P.T.: Udany sezon, mimo nowego auta, kłopotów z dopięciem budżetu. Zakończyliśmy go na 4-tym miejscu. W takim towarzystwie, debiutując w nowym samochodzie, uważam to za świetny wynik. W maju, gdy wraz z ekipą łataliśmy budżet, gdyby ktoś powiedział mi że będę w pierwszej piątce  DriftAllStars w tym roku, to z politowaniem poklepał bym go po ramieniu i pogratulował fantazji. Gdy jednak pojawiła się szansa walki – Troll takich okazji nie marnuje. Walczyliśmy tak mocno, jak tylko było to możliwe, zwykle ponad warunki jakie posiadaliśmy, więc jestem bardzo zadowolony i zmotywowany na osiągnięcie lepszego wyniku w 2014 roku.

A.W-H.: Trudno było się przebić przez zagranicznych drifterów? Czy poziom jaki reprezentują sprawia, że chętnie się z nimi mierzysz na torach?

P.T.: Lubię z nimi jeździć, traktują zawody spokojniej, ale i bardzo profesjonalnie.  Dysponują bardzo dobrym sprzętem i potrafią go wykorzystywać. Poziom, który prezentują jest naprawdę wysoki. Będąc na zawodach z kierowcami z różnych krajów można się dużo nauczyć, podejrzeć. Każdy ze swojego podwórka przywozi jakieś „nowości”, dla każdego przez międzynarodowe lokalizacje startów tor jest nowy. Lubię jak jest trudno, jak jest tylko jeden przejazd żeby poznać przeciwnika więc odpowiada mi to. Podoba mi się również organizacja samych zawodów międzynarodowych, mnogość materiałów promocyjnych, która za i przed nimi idzie, nacisk na to, aby była relacja „na żywo”.  Liczę, że to kiedyś, oby jak najszybciej, pomogło nam nie tylko w międzynarodowych startach , ale i w pozyskaniu międzynarodowych sponsorów.

A. W-H.A jak teraz „dogadujesz się” z samochodem. Poprzednio bywało różnie, szczególnie w zeszłym sezonie Nissan się buntował, chodź ty sam walczyłeś jak mogłeś. Natomiast w tym sezonie chyba wreszcie znalazłeś to czego szukałeś. Mam też wrażenie, że driftwozy zagranicznych przeciwników nie stanowią dla Ciebie wielkiego zagrożenia. Czy tak właśnie jest?

P.T.: Zeszły sezon zakończyłem na 2-gim miejscu, więc chyba nie było tak źle, biorąc pod uwagę różne przygody i awangardowe awarie, które mnie spotykały. Nissan był bardzo zmęczony tymi kilkoma latami podczas których, biję się w pierś, nie oszczędzałem go.
Ten rok to zupełnie inna bajka. Nowe, kompletnie inne auto, brak czasu na testy i naukę; wszystko to spowodowało, że mieliśmy trochę nerwową atmosferę. Zbudowaliśmy prototyp i ruszyliśmy do walki. Takie były warunki. Ustawialiśmy samochód na zawodach, testowaliśmy różne rozwiązania. To nas kosztowało  straty punktowe, ale w drugiej połowie sezonu zaczęło przynosić rezultaty.

Samochód jest bardzo wymagający, szybszy niż Nissan, ma więcej trakcji, ale nie wybacza błędów.  Myślę, że pokazał lwi pazur, a ciągle jeszcze mamy kilka asów w rękawie. Dla mnie ważny jest potencjał jaki posiada i jaki już pokazał, także to że niesamowicie się w nim rozwijam jako kierowca.Mam sporo pomysłów na kolejne udoskonalenia. A czy boje się aut przeciwników? Jestem pewny swojego, więc inne nie mają dla mnie znaczenia podczas pojedynku.

A. W-H.: Osobiście cieszę się, że na początku sezonu zagrałeś „va banque” stawiając wszystko na jedną kartę, a w tym przypadku na nowy driftwóz. Chrabąszcz się odwdzięcza, a Twoje przejazdy to zawsze niesamowite emocje – to co najlepsze w drifcie. Mam teraz pytanie trochę „z innej beczki”, mianowicie chciałabym poruszyć kontrowersyjny ostatnio temat: sztuczny dym ciągnący się za driftwozem. Sądzisz, że taka zasłona dymna, pochodząca nie z palonych opon, a z maszynki, jest w stanie oddać fanom tego sportu jego prawdziwy charakter? Czy sam korzystasz lub skorzystałbyś z tej opcji zamiast upalać „na żywo” ?

P.T.: „Dymiące maszynki”? Dopóki ich miejsce jest na pokazach to czemu nie, skoro kibicom się to podoba, ja nie przepadam za efektami specjalnymi, chyba że w kinie. Osobiście, choć wiem, że Opel zostawia za sobą „naturalnie” niemałe obłoki, nie mam w naturze w żaden sposób„nadprodukowywać” dymu. Nie jestem jakimś specjalnym entuzjastą zasłon dymnych. Wolę techniczne i szybkie przejazdy.

 A. W-H.: Profesjonalne podejście 😉 A jak Ci się jeździło na ostatniej rundzie STW DriftChallenge?

Słyszałam, że był to wypad typowo rekreacyjny. W ten sposób pożegnałeś sezon 2013, czy może zobaczymy Cię jeszcze ?

P.T.: STW DC to był wypad bardziej dla naszych  gości niż regularny start.Wykorzystaliśmy udział w tych zawodach bardziej na spotkania i rozmowy aniżeli na samą jazdę. Była okazja przewieźć parę osób, nawiązać nowe kontakty, które może zaowocują czymś ciekawym w przyszłym roku. Rzadko kiedy, niestety, możemy pokazać drifting w Warszawie. Fajnie więc, że Adam Fijał organizując zawody na Bemowie daje taką możliwość. Teraz auto chowamy pod plandekę i skupiamy się na dopięciu budżetu na przyszły rok. To priorytet na kolejne tygodnie.

A.W-H.: W STW DC wziął udział kolejny bardzo młody zawodnik –13 –letni Dawid Sposób. Ty natomiast jesteś już weteranem tego sportu ze sporym bagażem doświadczeń. Czy miałbyś jakieś rady dla młodych zawodników, którzy zaczynają driftować?

P.T.:  Nie poddawać się, chodź Motorsport jest niewdzięczny. Życzę dużo samozaparcia i cierpliwości. Matko…”weteran” brzmi strasznie staro! 🙂

A. W-H.: W takim razie ostatnie pytanie 😉 Zdradź nam, jakie masz plany na przyszły sezon? Zaskoczysz nas czymś nowym?

P.T.: Nowego auta nie buduje choć mam w głowie od kilku lat jeszcze jeden projekt 😉 Chce dopracować Opla przez zimę i mieć frajdę z jazdy od pierwszych zawodów. Tak jak mówiłem wcześniej,  skupiamy się na zebraniu środków na nowy sezon. Mamy jasno określone cele.  A w której lidze przyjdzie nam jeździć, to zobaczymy…

A. W-H.: Dziękuję za czas poświęcony na wywiad. „Rally and Race” będzie trzymał kciuki za udany sezon 2014.

P.T.: Ja również dziękuję. Jestem też bardzo wdzięczny Niall’owi Gunn’owi za pomoc i wiarę we mnie i mój projekt. Bez niego start w tegorocznej edycji DriftAllStars nie byłby możliwy. Dziękuję też firmie NEXEN i CASTROL, że dały mi szansę i wsparły mnie w 2013 roku.

DSC_0067 v5 www

DSC_0296 www

DSC_0533 www

DSC_0574 www

 

 

Tekst: Anita Walkowska-Hopcia

Zdjęcia: Maciek Zoń Photography