Podsumowanie przedsezonowych testów F1 w Bahrajnie – przegrani

Fot. Dariusz Szymczak

Większość zespołów w stawce Formuły 1 może czuć się zadowolona lub podchodzić z umiarkowanym optymizmem po trzydniowych testach w Bahrajnie, ale część ekip musi jeszcze włożyć sporo pracy, aby doprowadzić swoje samochody do poziomu konkurencyjności. Kto zatem musi włożyć więcej wysiłku przed startem sezonu na Sakhir i kto jeszcze może czuć się zawiedziony?

McLaren

Legendarny zespół z Woking już podczas prezentacji modelu MCL60 z dość dużą dozą ostrożności podchodził do tegorocznych możliwości walki o wyższe cele. Co prawda zespół o tak bogatej historii i osiągnięciach nie może celować w nic innego, jak rywalizację o zwycięstwa lub miejsca na odium, to jednak proces przebudowy zespołu ciągle trwa, a większe sukcesy powinny pojawić się wtedy, kiedy cała wewnętrzna organizacja będzie stabilna i pracowała w harmonii.

Tegoroczne testy McLarena nie mogą jednak świadczyć o tym, że brytyjska ekipa może spoglądać w stronę stabilności. Ze wszystkich ekip pomarańczowe samochody przejechały najmniejszą liczbę okrążeń [313], co nie jest dobrą informacją dla debiutującego w serii Oskara Piastri. Australijczyk po rocznej przerwie od rywalizacji na torze przez trzy dni przejechał łącznie 170 okrążeń, czyli o 100 mniej niż lider pod tym względem i najbardziej doświadczony kierowca w stawce Fernando Alonso.

Kierowca McLarena podczas piątkowej konferencji prasowej podkreślił, że „Jako nowicjusz dobrze by było mieć więcej czasu w samochodzie, ale to dotyczy wszystkich debiutantów”. W podobnym tonie Australijczyk wypowiadał się po swojej ostatniej sesji, gdzie zaznaczył, iż jego „poranek nie był najlepszy ze względu na pewne problemy z samochodem”.

W podobnym tonie wypowiadał się również szef zespołu Andrea Stella, który powiedział, że „ostatni dzień przedsezonowych testów był trudny, ponieważ mieliśmy trochę przestoju podczas naprawy drobnego bieżącego problemu”. Włoch dodał jednak, że „Nie martwimy się tym problemem podczas wyścigu, ale wymagało to trochę uwagi, abyśmy mogli wykonać jak najwięcej z naszego planu”.

McLaren w trakcie testów miał również problemy z wytrzymałością skrzydełek w okolicach przednich kół i kanałów wentylacyjnych hamulców, które były naprawiane za pomocą taśmy.

Optymizmem nie tryskał również CEO zespołu McLaren Zak Brown, który przyznał, że cele rozwojowe wyznaczone przed startem sezonu nie zostały osiągnięte i nad tym jego ekipa będzie musiała się skupić na starcie sezonu: „Musimy przyśpieszyć, ale myślę, że do pierwszego wyścigu wystartujemy bez osiągnięcia założonych wcześniej celów i tak naprawdę trudno powiedzieć, gdzie ​​będziemy na starcie”.

Nadmiaru optymizmu próżno było szukać również u Lando Norrisa. Brytyjczyk dość poważnie chłodno opowiadał o potencjale modelu MCL60: „Wiemy, że jest kilka rzeczy, które wciąż musimy poprawić, ale jesteśmy w rozsądnym miejscu przed tygodniem wyścigowym. Zebraliśmy wiele danych, które dokładnie przeanalizujemy przed przyszłym tygodniem. Będziemy ciężko pracować, aby wydobyć jak najwięcej okrążeń z samochodu i starać się rozpocząć prace nad MCL60”.

Mercedes

Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że Mercedes zrobił progres w stosunku do tego samego okresu rok temu. Z zespołu płynie mnóstwo sygnałów odnośnie do wyeliminowania dobijania, co bardzo utrudniło w tamtym roku srebrnym strzałą walkę o czołowe lokaty. Niemniej koncepcja samochodu W14 w stylu „zero sidepod” wciąż nie jest do końca rozpoznana przez zespół pod kątem słuszności jej zastosowania, a na pewno już nie ma gwarancji, że w dalszej części sezonu będzie używana. Coraz śmielej przebijają się informacje o tym, że ekipa z siedzibą w Brackley pracuje nad rozwiązaniami podobnymi do Red Bulla czy Ferrari, aby przy okazji najbliższych wyścigów wprowadzić je na tor.

Lewis Hamilton po swoich jazdach podkreślał, że zespół czeka wiele pracy, aby być w miejscu, w którym Mercedes będzie zdolny do osiągania rezultatów pozwalających walczyć o najwyższe cele: „To było kilka interesujących dni tutaj w Bahrajnie” – powiedział siedmiokrotny mistrz świata F1. „Dokonaliśmy wielu odkryć i cały zespół podszedł do tego z tą samą mentalnością, ciężko pracując, nie popadając w samozadowolenie i pozostając skupionym. Nie jesteśmy tam, gdzie chcemy być, ale to dobra platforma do rozpoczęcia. Nie wiemy, gdzie będziemy w przyszłym tygodniu, ale pozostaniemy pozytywnie nastawieni i będziemy dalej naciskać na maksa”.

Nieco w lepszym nastroju, choć równie ostrożnie, co do potencjału W14 wypowiadał się George Russell, który podczas piątkowego popołudnia był sprawcą wywieszenia czerwonej flagi ze względu na problemy z hydrauliką: „Mieliśmy dzisiaj [w sobotę] znacznie bardziej pozytywny dzień. Zrobiliśmy krok naprzód i poczyniliśmy postępy w rozwiązywaniu problemów, z którymi mieliśmy do czynienia wczoraj [piątek]. Wierzę, że poprawiliśmy samochód w trakcie testów i mamy W14 w znacznie lepszym oknie pracy. Nadal jest dużo rzeczy do wykonania, ale jesteśmy w lepszej formie na przyszły tydzień i więcej przed nami” – komentował ostatniego dnia testów Brytyjczyk.

Kierowca Mercedesa przyznał podczas drugiego dnia testów, że Mercedes „jeszcze nie odblokował wszystkiego w W14”, podkreślił podobnie jak Hamilton, że „wszyscy w zespole ciężko nad tym pracują”.

Dyrektor inżynierów na torze Andrew Shovlin również zaznaczył, że mimo wyeliminowania problemów z dobijaniem, Mercedes wciąż szuka rozwiązań, które pomogą zespołowi w wydobyciu prędkości pozwalającej walczyć o zwycięstwa: „Oczywiste jest, że wciąż mamy wiele do zrobienia w zakresie tempa samochodu, ale dzisiejszy dzień [sobota] dał nam znacznie bardziej spójny obraz tego, gdzie musimy skoncentrować nasze wysiłki. Wykorzystamy czas przed następnym weekendem, aby przejrzeć zebrane dane i dążyć do uzyskania nieco lepszych czasów okrążenia”.

Na podstawie trzydniowych testów i wypowiedzi członków zespołu można założyć, że Mercedes jest lepiej przygotowany do sezonu, niż rok temu, ale tak samo progres poczyniły zespołu z przodu [Red Bull i Ferrari], więc w ogólnym rozrachunku za wiele się nie zmieniło pod kątem umieszczenia pozycji srebrnych strzał w stawce.

Lance Stroll

Kanadyjczyk nie pojawił się na obiekcie Sakhir po tym, jak był uczestnikiem wypadku podczas treningu na rowerze w Hiszpanii. Jak dotąd nie poinformowano o szczegółach obrażeń kierowcy Astona Martina, jednak w padoku spekulowano o uszkodzeniu potencjalnie nawet dwóch nadgarstków. Taki uraz może się wiązać z przerwą nawet sześciu tygodni w startach w zależności od stopnia skomplikowania urazu.

Swoje obawy co do nieobecności Strolla podczas testów wyraził jego partner zespołowy Fernando Alonso, który uważa, że absencja Kanadyjczyka wpłynie negatywnie na pewne czynniki: „Podczas testów ciągle coś zmienialiśmy. Niestety w trakcie sesji brakowało nam Lance’a. Jego obecność byłaby dużą zaletą. Po wprowadzaniu pewnych modyfikacji owszem miałem inne odczucia, ale ciężko było ocenić je na tle zeszłorocznej konstrukcji. Mam jednak nadzieję, że niebawem przekaże nam swoje spostrzeżenia, abyśmy mogli dalej się rozwijać”.

Hiszpan doprecyzował również, jakich informacji zwrotnych szczególnie brakowało mu, aby ocenić słuszność swoich spostrzeżeń: „Dotyczy to np. wyczucia hamulców i wspomagania kierownicy. Ciężko jest stwierdzić, czy pewne rozwiązania są nowe, czy są stosowane od wielu lat i jak działają w stosunku do poprzedniej specyfikacji. Nie obejdziemy się bez jego pomocy, mam nadzieję, że wkrótce wróci”.