Tor Circuit de la Sarthe i rozgrywany na nim morderczy wyścig Le Mans to już prawdziwa legenda motorsportu. W bogatej historii tej rywalizacji jest też kilka rodzimych akcentów. Jednym z nich jest polski zespół Inter Europol Competition.
Choć zespół nie cieszy się wielką popularnością w mediach i nie jest aż tak rozpoznawalny w przestrzeni publicznej, to przez ostatnią dekadę udało się stworzyć bogate, wyścigowe CV. Ciężka praca przełożyła się też na sukcesy na arenie międzynarodowej i gablotę pełną trofeów. Limonkowo-żółte samochody brały w sumie udział w 133 startach. 48 prób zakończono na podium. Podczas 14 kierowcy stawali na jego najwyższym stopniu. Historia Inter Europol Competition rozpoczęła się w 2010 roku, kiedy to głównym sponsorem teamu została spółka Inter Europol – jeden z największych producentów pieczywa w Europie.
Przygoda rozpoczęła się od startów w Formule Renault 2.0 i mistrzostwach samochodów jednomiejscowych. W 2016 roku zespół zadebiutował w wyścigach długodystansowych w klasie LMP3. Od tej pory udało się wywalczyć mistrzostwo w serii VdeV w latach 2016 i 2017, wicemistrzostwo GT&Prototype 2017 oraz zwyciężyć w Asian Le Mas Series w sezonie 2018/2019. Przez trzy ostatnie lata (2018, 2019, 2020) Inter Europol zdobywał też wicemistrzowski tytuł serii ELMS w Ligierze LMP3. Owocem tych wyników było kolejne już zaproszenie do kultowego Le Mans oraz tegoroczny debiut w mistrzostwach świata wyścigów długodystansowych WEC. Byliśmy obecni w siedzibie teamu pod Warszawą, na zamkniętej prezentacji dla prasy. Podczas naszej wizyty poznaliśmy zespół, kierowców i bolid, który już niebawem ruszy na trasę dwudziestoczterogodzinnego wyścigu we Francji.
Każdy wypiek potrzebuje czasu
Pieniądze w motorsporcie są równie istotne co talent i pasja. To niezaprzeczalny fakt. Są jednak pewne wyjątki, które przypominają nam jeszcze o starych czasach. Jednym z nich jest właśnie wyścig Le Mans. Nie ma tam możliwości zakupu „biletu wstępu” i miejsca w padoku. Aby wystartować we Francji i przez okrągłą dobę walczyć o kolejne okrążenia potrzebne jest… specjalne zaproszenie. A to prawdziwa nobilitacja i ogromny zaszczyt. Inter Europol Competition otrzymał je w tym roku od organizatora już po raz trzeci z rzędu.
Pierwszym Polakiem startującym w Le Mans był hrabia Stanisław Czaykowski. Weteran I wojny światowej zadebiutował w 1932 roku we własnym Bugatti T55, wspierany przez fabrykę tego producenta. Na starcie pojawił się też rok później, w nowszym modelu T51A. Niestety, z powodu usterek technicznych hrabia Czaykowski nie ukończył swoich startów. Nie było też kolejnej okazji, bo Polak zginął w 10 września 1933 roku podczas wyścigu na włoskim torze Monza. Na kolejny biało-czerwony akcent we Francji czekaliśmy kilka dekad.
W 2015 roku w wyniku zorganizowanej akcji sponsorów kolejny Polak stawił się na linii startu Circuit de la Sarthe. Był nim Jakub Giermaziak za kierownicą Ferrari 458 Italia w specyfikacji GTE. Jego zespół, JMW Motorsport, spisywał się wtedy naprawdę dobrze. Problemy pojawiły się podczas nocnego pit stopu. W momencie tankowania część paliwa rozlała się po opadającym nadwoziu włoskiej maszyny. Paliwo dostało się do rozgrzanych elementów i momentalnie wybuchł pożar. Na szczęście udało się go ugasić i po dłuższym postoju, samochód wrócił do walki. Ostatecznie udało się przejechać 320 okrążeń a Giermaziak został pierwszym reprezentantem Polski, który dotarł na metę 24h of Le Mans.
Historia chlebem pachnąca
Inter Europol Competition również przeszedł do historii motorsportu w naszym kraju. Po startujących we Francji obywatelach naszego kraju jest bowiem pierwszym, polskim zespołem w Le Mans. Zaczynem do debiutu biało-czerwonej ekipy w 2019 roku był sukces w azjatyckiej serii wyścigów długodystansowych. To właśnie po niej przyszło zaproszenie do Francji. Debiut, zwłaszcza w tak trudnej imprezie, nie był dla „Piekarzy” łatwym zadaniem. Do walki o pozycje desygnowano trzech kierowców: Jakuba Śmiechowskiego, Jamesa Winslowa i Nigela Moora. Prowadzony przez nich bolid z numerem 34 miał spore problemy techniczne. Kilka razy zawiodło oświetlenie, mechanicy musieli też walczyć z problemami skrzyni biegów. Ostatecznie udało się ukończyć wyścig na szesnastej pozycji w klasie. Jaskrawy, żółto – zielony Ligier JS P217 wykonał finalnie 325 okrążeń toru la Sarthe.
W 2020 roku zespół wystartował w identycznym samochodzie, zachował również swój numer. Zmienił się skład, do Śmiechowskiego dołączyli pochodzący z Rosji Matevos Isaakyan oraz Austriak, Rene Binder. I choć zaczęło się fenomenalnie, po raz kolejny piętą Achillesową były problemy mechaniczne. Wymiana podzespołów, dostrojenie ustawień i konieczne naprawy kosztowały Inter Europol kilkadziesiąt okrążeń. Na domiar złego FIA ukarała zespół odjęciem dziewięciu wykonanych pętli ze względu na złamanie regulaminu i zbyt krótki czas Bindera za kierownicą. Ligier pokonał więc według tablicy wyników 316 kółek. Ponownie jednak „Piekarze” świętowali ukończenie zawodów i przecięcie lini mety na siedemnastej pozycji w klasie prototypów LMP2. Do lidera stracili w sumie aż 71 okrążeń.
Tegoroczna odsłona Le Mans odbędzie się już w tym miesiącu, w dniach 21-22 sierpnia. Zespół wyciągnął wnioski z ostatnich startów, dokonano też odpowiednich zmian, zarówno personalnych jak i sprzętowych. Wszystkie szczegóły zostały przekazane podczas dwudniowych pokazów dla dziennikarzy, na których obecna była redakcja Rally and Race.
Bez pracy nie ma kołaczy
Pierwszym punktem spotkania z przedstawicielami Inter Europol Competition była prezentacja zespołu oraz strategicznych partnerów. O tym, że znajdujemy się w miejscu pełnym pasji do motorsportu świadczył już sam budynek. Znajduje się tam kolekcja bolidów Formuły 1 – maszyna Roberta Kubicy i dwie Michaela Schumachera, jeszcze z czasów Benettonu. Kolekcję dopełnia Ligier ze startów na Circuit de la Sarthe.
Na konferencji obecny był Pan Wojciech Śmiechowski, właściciel zespołu i prezes spółki Inter Europol, menedżer teamu, Sascha Fassbender oraz kierowca, Jakub Śmiechowski. Już na samym wstępie padły niezwykle istotne słowa. Le Mans to rywalizacja zespołów. Nie jednostek i indywidualności. Dlatego też kluczowe jest wzajemne wsparcie.
Najważniejszym momentem była prezentacja kierowców. Pierwszym z nich będzie oczywiście obecny na miejscu Jakub Śmiechowski. Jakub jest w składzie od samego początku. Rozpoczynał karierę od kartingu, następnie Formuły Renault czy cyklu Boss GP Formuły GP2. Prowadził zespół do zwycięstwa w VdeV i sukcesów w klasie LMP3 serii ELMS. Był też częścią zespołu podczas startów w Le Mans w ubiegłych latach.
Towarzyszyć mu będzie Alex Brundle, syn byłego kierowcy F1, Martina Brundle. Brytyjczyk ma spore doświadczenie, rozpoczynał od Formuły 3 oraz Formuły 2, w seriach długodystansowych ścigał się dla Astona Martina czy United Autosports (McLaren). Brundle zdobył też tytuł mistrzowski ELMS w sezonie 2016 (klasa LMP3).
Trio zamyka najstarszy Renger van der Zande. Holender jest mistrzem Formuły Renault z 2005 roku, ukończył też wiele startów za oceanem. Wygrywał między innymi Rolex 24 hours of Daytona w 2019 i 2020 roku, startował w serii DTM czy wyścigach długodystansowych na niemieckim Nurburgring. Uczestniczył w zeszłorocznym Le Mans.
Poniżej nasz wywiad z filarem zespołu, Jakubem Śmiechowskim. Pytamy o przygotowania fizyczne, koncentrację podczas startu, obawy czy pracę na symulatorze, który mieliśmy okazję testować. Sprzęt marki Simucube znakomicie odwzorowuje realia prowadzenia maszyny, system force feedback i ruchome silniki pozwalają wejść w buty kierowcy.
Smaczny chleb wymaga dobrej mąki
Kluczowym etapem tego dnia była wizyta w warsztacie i możliwość zobaczenia z bliska samochodu, który już niebawem wyruszy do Francji. To największa zmiana w porównaniu z ostatnimi startami. Zespół postawił na konstrukcję Oreca 07 LMP2. Usłyszeliśmy, że jest to samochód wytrzymalszy, sprawiający znacznie mniej kłopotów technicznych od używanego wcześniejszy Ligiera. Właśnie ta niezawodność ma być kluczem do sukcesu.
Oreca 07 napędzana jest przez wolnossący motor Gibson o pojemności 4200 centymetrów sześciennych. Kąt rozwarcia wynosi 90 stopni, zastosowano suchą miskę olejową z zewnętrzną pompą. Silnik kręci się do 9000 obrotów. Fani wyścigów długodystansowych mogą pamiętać, że tego typu jednostki napędowe rozwijały moc około 600 koni mechanicznych. Ze względu na zmiany w klasach i wprowadzenie grupy hipercarów, moc ograniczono do 530 koni, aby auta LMP2 nie były zagrożeniem dla wyższej klasy. Zmieniła się również waga pojazdu, obecnie jest to około 950 kilogramów.
Co bardzo ciekawe, zespoły nie mogą ingerować w silnik czy dodatkowo go wzmacniać i ulepszać. Wszystkie ekipy otrzymują jednakowy motor, nie jest on ich własnością, jest leasingowany na kilometry lub godziny pracy. Uczestnicy mogą jednak wybierać własną taktykę i ustawienia samochodu. Mogliśmy bez problemu fotografować bolidy i rozmawiać o nich, ponieważ odpowiednia strategia zostanie wybrana dopiero na miejscu i wtedy zmienią się nastawy amortyzatorów czy położenie skrzydeł. Widok tych podzespołów przyprawia o dreszcze. Zwłaszcza, gdy znamy ich osiągi.
Kolejną ciekawostką jest fakt, że na terenie zakładu znajdują się piece służące nie tylko do wyrobu pieczywa. Zespoły mogą same tworzyć, naprawiać czy udoskonalać elementy aerodynamiki. Pokazano nam miejsce, w którym reperuje się uszkodzone płaty podwozia czy skrzydła. Byliśmy świadkami wypalania jednego z komponentów, mogliśmy też wziąć w ręce prawdziwe części z włókna węglowego, które decydują o kolejnych sekundach.
Poniżej rozmowa z dyrektorem działu inżynierii, Rafałem Pokorą. Pytaliśmy o testy, rutynowe kontrole sędziowskie FIA i obecność bolidu na europejskich obiektach.
W sierpniu każdy z nas będzie piekarzem
W obecnym sezonie Inter Europol Competition wystawia dwa samochody Ligier JS P320 LMP3 w cyklu European Le Mans Series. Podczas inauguracyjnej rundy w Hiszpanii udało się nawet stanąć na najniższym stopniu podium, druga załoga dojechała na ósmej lokacie. W Austrii były to miejsca czwarte oraz piąte, we Francji do mety dotarł tylko jeden bolid, rywalizację na Paul Ricard zakończono na szóstej lokacie. Na ostatnim wyścigu na torze Monza ponownie wywalczono trzecie miejsce na podium. Pozostały jeszcze dwa starty.
Debiut w cyklu WEC (World Endurance Championship) jest równie udany. W tym czempionacie zespół wystawia tylko jeden samochód – jest nim właśnie Oreca 07. Jak na razie trio Interpolu wystartowało w Belgii i Portugalii (5 miejsce) oraz we Włoszech, gdzie polski team otarł się o podium. Niestety, wprowadzenie full course yellow na koniec wyścigu nie pozwoliło na zrealizowanie strategii. Czwarte miejsce jest jak dotąd najlepszym wynikiem w tym sezonie. Do rozegrania pozostały jeszcze trzy rundy mistrzostw świata.
Zachęcamy Was do obserwowania zespołu w mediach społecznościowych. Będziemy relacjonować dla Was start we Francji, trzymamy kciuki zarówno za czynnik sprzętowy jak i ludzki. Życzymy, aby obeszło się bez błędów, awarii technicznych i innych losowych niespodzianek. Koniecznie sprawdźcie też poniższą fotorelację z naszej wizyty.