Nowe 911 od początku budziło w nas emocje, a po kilku dniach jazdy wiedzieliśmy już, że jest to samochód, który zagina czasoprzestrzeń. To nie jest Sokół Millennium, o nie! Tutaj prędkość jest przerażająco… łatwa. Nie boimy się po nią sięgać i w zasadzie żadna liczba na elektronicznym prędkościomierzu nie robi wrażenia.

Stylistyka

Nikt nie może o 911 powiedzieć, że jest nijaka. Może się podobać lub nie, ale jest niezwykła. A w nowej wersji styliści Porsche dopracowali każdy szczegół. Samochód jest bardzo spójny, od żadnej strony nie wygląda karykaturalnie i świetnie nawiązuje do spuścizny pierwszych serii z lat ’60. W oczy rzuca się przede wszystkim przeprojektowany tył z wąskim ledowym pasem lamp, świetnie wpasowane w tylną klapę światła stopu i oldschoolowy znaczek „911”. Z przodu uwagę zwracają reflektory wykonane w technologii LED z pięknie wpasowanymi światłami do jazdy dziennej. Żaden element nie sprawia wrażenia nieprzemyślanego. Nawet tylna wycieraczka idealnie przechodzi w linię lewej rynienki na dachu. Majstersztyk.

Wnętrze

Nasza Carrera oczarowała nas w tym względzie. Wszystko, co nas w tym aucie otacza, to skóra i alcantara. I mnóstwo elektroniki. Kiedyś takie rzeczy nie śniły się „fizjologom”. Klamki wysuwają się same po otwarciu samochodu, dają przyjemną pewność. Drzwi są szerokie, a odgłos ich zamykania jasno daje do zrozumienia, że „to nie są tanie rzeczy, Panie Paździoch”. Fotele są bardzo wygodne i mamy wrażenie, że byłyby takie nawet po przejechaniu dystansu do ostatnio ulubionego miejsca na wakacje polskich rodzin, czyli do Chorwacji. A jak już przy nich jesteśmy, to warto się tu trochę zatrzymać, bo fotele nie dość, że są elektrycznie regulowane we wszystkich płaszczyznach, jakie tylko mogą przyjść do głowy, to na dodatek prócz podgrzewania mają funkcję wentylacji. Jedna z najlepszych rzeczy we wnętrzu tego samochodu. Zamiast przyklejać się do gorącej skóry, czujemy przyjemny chłodek, coś pięknego! Kierownica dobrze leży w dłoniach, a widoczność jest wprost rewelacyjna. Wysunięte przednie oraz tylne błotniki jasno pokazują nam, gdzie samochód się zaczyna, a gdzie kończy. Szczerze pisząc, to w połączeniu z dużymi lusterkami, mocno ułatwia nam codzienne użytkowanie i daje wiele pewności na torze. Przy szerokości przekraczającej 2 metry ma to znaczenie. Wracając do wnętrza, nie będziemy się rozpływać nad wyposażeniem, gdyż w samochodzie, którego cena dochodzi do 850 tys. zł, możemy spodziewać się wszystkiego. I jest tu wszystko. Od aktywnego tempomatu począwszy, na fenomenalnym systemie audio skończywszy.


Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie przetestowali miejsc w drugim rzędzie siedzeń. I o ile wejść się tam da, a samo siedzisko jest całkiem ok, o tyle nie ma możliwości zamknięcia oparcia bez radykalnego przesunięcia któregoś z przednich foteli do przodu. To zdecydowanie samochód dla dwóch osób. Tylny rząd jest typowo awaryjnym rozwiązaniem, gdybyśmy spotkali nader urodziwe autostopowiczki. Co więcej, jesteśmy w stanie zmieścić ich bagaże, bo przedni bagażnik bez problemu pomieści dwie spore torby podróżne. Mógłby być jednak ciut lepiej wykończony, bo plastik i spasowanie schowka na zestaw naprawczy, to nie jest coś, czego oczekujemy po samochodzie za prawie „bańkę”. To jednak tylko drobny szczegół, który nie jest w stanie zepsuć obrazu całości, a ten nabiera kolorów z każdym przejechanym kilometrem.

Jazda

Czyli temat, nad którym można się rozpływać. Samochód posiada multum systemów, które mają uczynić z gupika króla akwarium. W zasadzie każdy średnio ogarnięty osobnik jest w stanie pojechać nową 911 szybko i sprawiać wrażenie znakomitego kierowcy. To jest ta przerażająca pewność, jaką daje nowe 911. To samochód, na którego powinno się udzielać pozwolenia po przeprowadzonych badaniach psychologicznych.

OK! Odpalamy. Do naszych uszu dobiega przyjemny, lekko stłumiony dźwięk trzylitrowego boxera. 450 KM budzi się do życia, skrzynia zmienia biegi praktycznie niezauważalnie przy 2 tys. obrotów, a zawieszenie całkiem nieźle radzi sobie z nierównościami. Tylne walce o szerokościach przekraczających 30 cm na stronę chłoną mniejsze dziury, jakby ich nie było. Zatrzymujemy się na skrzyżowaniu, Porsche gaśnie. No tak, słynny system start&stop. Na szczęście można go dezaktywować w menu. Przy prędkościach do 100 km/h samochód spalił nam niecałych 8 litrów na setkę. Niemożliwe? A jednak. Dość tego pitu-pitu. Przestawiamy tryb na „sport”. Ruszamy spod świateł. Zawieszenie jakby się trochę utwardziło, skrzynia z pewnością zmienia biegi przy wyższych obrotach.

Wjeżdżamy na Tor Łódź, więc nadszedł ten czas, by Porsche oddało w nasze ręce pełnię swoich możliwości. Przestawiamy zatem tryb na „sport+”. Zmienia się dźwięk wydechu (co możemy uczynić także w menu, bez względu na tryb jazdy). Noga na hamulec, włączamy launch control, wciskamy gaz! 5,500 obr./min., samochód spina się, jakby został przyłapany na czynie lubieżnym z dziewczyną kumpla. Puszczamy hamulec, a on wystrzeliwuje tak, jakby ten kumpel był Mariuszem Pudzianowskim. Po 3,6 sekundy mamy 100 km/h i nie jesteśmy w stanie oderwać głów od zagłówków z logo Porsche. Hamulec i pasy dociągają nas do foteli, a wnętrzności przesuwają się do przodu. Lewy zakręt, kontrola trakcji włącza się praktycznie niezauważalnie, pozwalając na spore uślizgi i przerzucanie samochodu pomiędzy łukami. Próbujemy bawić się łopatkami przy kierownicy, ale mimo iż samochód jest im całkowicie posłuszny, to mija się to z celem. Skrzynia lepiej od nas wie, jak wykorzystać wszystkie zalety układu napędowego. Zaczynamy z nią rywalizować mrugnięciami powiek, lecz nie ma to sensu. PDK jest od nich szybsze. Jedno, drugie, trzecie okrążenie i ciągle znajdujemy kolejne ułamki sekund. Samochód jedzie dokładnie tam, gdzie chcemy, przy każdej redukcji pięknie strzelając w wydech. Zaczynamy czuć charakterystyczny swąd klocków. Czas na przerwę i sesję zdjęciową, przydałoby się też coś zjeść. Po sesji pada pomysł: jedziemy na pizzę. W pewnym momencie musimy przejechać przez drogę, która pamięta chyba jeszcze poprzedni ustrój, ale odkrywamy przycisk, który podnosi przednie zawieszenie, umożliwiając tym samym przejazd Porsche przez garby czy podjazd pod krawężnik. Świetna rzecz.

Podczas drogi powrotnej jedziemy już z prędkościami autostradowymi i trochę bawimy się Carrerą. Spalanie? Niecałych 15 litrów na 100 km. Przy samochodzie, którym możemy pędzić z prędkością przekraczającą 300 km/h, to naprawdę niezły wynik.

Podsumowanie

To przerażające, jak wiele pewności daje nam nowe 911. Czujemy się w nim trochę jak Imperator Palpatine po opanowaniu galaktyki. Całkowicie ponad wszystkim. W tym względzie jest to samochód niebezpieczny. Czujemy się na drodze silni jak Hulk, zwinni jak Spider-Man, a przy tym wydaje nam się, że jesteśmy otoczeni technologią Tony’ego Starka. To samochód dla ludzi rozsądnych, którzy nie dają się prowokować i wiedzą, że komiks czy film to nie jest prawdziwe życie, które każdy ma tylko jedno. Tak samo zresztą jak prawo jazdy, którego ten samochód jest nas w stanie bardzo szybko pozbawić.

Dane techniczne:
Silnik: 6 cyl. Boxer, 2981 ccm
Moc: 450 KM/6500 obr./min.
Moment obrotowy: 530 Nm/2300-5000 obr./min.
Przyspieszenie 0-100 km/h: 3,6 sek.
Przyspieszenie 0-160 km/h: 8,3 sek.
Elastyczność 80-120 km/h: 2,3 sek.
Prędkość maksymalna: 306 km/h
Opony przód: 245/35 ZR20
Opony tył: 305/30 ZR21
Masa własna: 1565 kg
Długość/szerokość/wysokość (mm): 4519/2024/1300
Gwarancja: 2 lata bez limitu kilometrów
Przeglądy: co 60 tys. km

Tekst: Krzysztof Kłoszewski | Fotografie: Michał Kwapis