Rajd Legend – nieoczywisty przepis na sukces

Rajd Legend
fot. Grzegorz Kozera

To nie było nic odkrywczego, nic nowego, a jednak. 1 Dolnośląski Rajd Legend przyciągnął tłumy kibiców i wiele ciekawych rajdówek, których nie brakuje w Polsce. Wreszcie odważono się zrobić polską edycję Rally Legend. Sukces był do przewidzenia, teraz nie można tego popsuć.

Obecnie rajdy na naszej ziemi to niestety „puchar Fabi”. Piszę to z wielkim szacunkiem do niezwykle udanej konstrukcji Skody, to auto jest najlepsze i każdy zespół chce nim startować w najnowszej specyfikacji. To niestety powoduje, że wydarzenie traci na atrakcyjności. Te same auta, brzmiące i jadące tak samo dzielą pomiędzy sobą podium. Walka jest zaciekła. Ale to przyciąga bardziej do tabeli z wynikami online w telefonie, a nie na odcinki. Kibice na trasie chcą oglądać różnorodne rajdówki, o różnych napędach i w różnych stylach pokonujących zakręty. Tak jak to było kiedyś.

Zobacz także: Dolnośląski Rajd Legend: Ferdek wygrywa, Snijers najszybszy wśród historyków

Rajdy klasyków to żadna nowość, nawet w Polsce. Można powiedzieć, że już to nawet trochę spowszechniało. Mamy HRSMP przy Rajdowych Mistrzostwach Polski, są klasyki od wielu lat na Rajdzie Barbórka. Skąd więc taki nagły bum na 1 Dolnośląskim Rajdzie Legend? Nie ujmując nic wspominanym wcześniej imprezom to na Rajdzie Legend klasyki są głównym widowiskiem. Nie są tylko dodatkiem czy tłem dla głównego wydarzenia. Nie ma też zaciekłej rywalizacji o wynik, bo głównym celem jest właśnie to show. Auto nie ma wygrywać, tylko ma pluć ogniem, polecieć bokiem i sprawiać radość kibicom. Nie bez znaczenia jest także niższy koszt udziału i samego startu. To jednorazowa impreza w sezonie mieszcząca się w całości w dwóch dniach.

Porównanie do włoskiego Rally Legend jest najbardziej wskazane. Takie imprezy są potrzebne co widać w innych krajach. Włosi pokazują do czego można dążyć i jaki jest ogromny potencjał. Może kierowcy skupią się na tym, jak zostać zapamiętanym za piękny styl, a nie za wygrany rajd. Może zrezygnować z oficjalnych wyników części głównej Rajdy Legend? A czas używać tylko do komasacji. Albo do wyników niech liczy się jedna część rajdu, a druga pozostanie częścią widowiskową. O typowy wynik niech biją się uczestnicy SKJS oczywiście też w klasykach.

Piękne Audi S1, Octavia WRC, Focus WRC, Megane Maxi są wspaniałe nawet jak tylko stoją. A tutaj jadą i to ogniem. To jak podróż w czasie. Pięknych klasycznych rajdówek w Polsce nie brakuje. Dodatkowym smaczkiem są także historyczne odcinki specjalne.

Jeśli wydarzenie poniesie się po Europie to możliwości są nieograniczone. Znane nazwiska z dawnych lat jak Patrick Snijers również chętnie odwiedzą Polskie odcinki. Oby tylko Markowi Suderowi starczyło samochodów. To taka delikatna sugestia, że sukces to suma zaangażowania organizatorów jak i uczestników. 1 Dolnośląski Rajd Legend pokazał, że tego nie brakuje po obu stronach. Bardzo ważne, aby tak zostało. Aby tego potencjału nie zmarnować pod pretekstem „poprawy bezpieczeństwa pojazdów”, „wyrównania rywalizacji” czyli wprowadzając regulacje eliminujące część aut, ograniczenia w modyfikacjach, utrudnienia poprzez wymogi stopnia oryginalności, tworząc niezliczone klasy i grupy jednocześnie podnosząc koszt udziału czy kibicowania. Prośba też do samych uczestników, aby tutaj ostrożnie podchodzić do wyścigu zbrojeń chyba, że w celu osiągnięcia większych „marchew” z wydechu. Atmosfera i „otwarte” namioty to też element za którym tęsknią kibice i część kierowców chyba też.

Przed organizatorami trudne zadanie na kolejną edycję. Muszą sprostać tym wszystkim oczekiwaniom jakie rozbudzili, abyśmy mieli swoje polskie rally legend. Chętnych do startowania i do kibicowania nie zabraknie.