A jednak! Thierry Neuville odbiera pozycję lidera Elfynowi Evansowi na finałowym odcinku piątkowego etapu, Umea Sprint! Co za początek walki w Rajdzie Szwecji!
Kibice, którzy uważnie śledzili dzisiejszą rywalizację na odcinkach Rajdu Szwecji nie mogli narzekać na nudę… Byliśmy bowiem świadkami dramaturgii, kraks, zwrotów akcji i walki do ostatniego metra. Mroźne, niedostępne okolice Umei dały w kość prawie każdej załodze, wystawiając na próbę umiejętności oraz cierpliwość zawodników. Ostatecznie najszybszy okazał się Belg, Thierry Neuville, który zasiadł na fotelu lidera dopiero po ostatniej próbie sportowej. Za nami najdłuższy, najtrudniejszy i najbardziej morderczy etap całej imprezy. A zmagania na śniegu i mrozie pokazały, że absolutnie wszystko może się jeszcze wydarzyć!
Wzloty i upadki
Nie było dziś specjalnej taryfy ulgowej. Praktycznie cała stawka grupy Rally1 zmagała się z rozmaitymi problemami i awariami. Odpadały zderzaki przednie i tylne, wpadano w zaspy i śnieżne pułapki, zawodziły systemy elektryczne, skrzynie biegów. Ba, wypadła nawet jedna szyba. I choć niektóre wypowiedzi na mecie poszczególnych prób brzmiały jak gorzkie żale, w walce o piątkową wygraną liczyły się tylko dwa zespoły, Toyota i Hyundai… Prowadzenie, podobnie jak najlepsze czasy na odcinkach, przechodziło z rąk do rąk. Bardzo dynamicznie.
Ott Tanak pokazał się ze świetnej strony o poranku, wygrywając inauguracyjny oes Kroksjo. Ale chwilę później do głosu doszły załogi japońskiego koncernu. Kolejne próby padły łupem Kalle Rovanpery i Esapekki Lappiego. Liderem po pierwszej pętli był właśnie młodziutki Fin, jednak największą sensacją było drugie miejsce Olivera Solberga. Klasyfikacja generalna nie była jeszcze kompletna, ze względu na czerwoną flagę i neutralizację na SS2 Kamsjon…
Druga pętla to prawdziwa szarża Elfyna Evansa. Walijczyk, który nie ukrywał swoich ambicji na tegoroczne złoto, wygrał piąty odcinek i kończył następne oesy z niewielką stratą. Drugi przejazd Kamsjon to triumf Otta Tanaka, po SS6 najszybszy okazał się Thierry Neuville. Na jeden start przed końcem etapu liderem pozostawał Evans. Gwiazda Toyoty miała dosłownie iluzoryczny zapas nad Belgiem (ponad pół sekundy). Esappeka uzupełniał wirtualne pudło.
Umea Sprint był nocnym, typowo festiwalowym startem ku uciesze kibiców zgromadzonych w centrum miasta. Mało kto spodziewał się wielkich fajerwerków, ale zawodnicy zadbali o zwroty akcji. Elfyn Evans nie zdołał utrzymać prowadzenia, notując kiepski wynik. Po raz drugi najszybszy okazał się Kalle Rovanpera, który zdołał wyprzedzić zespołowego kolegę. Ale na czoło tabeli wysunął się Thierry Neuville. Trzeba przyznać, to spora… niespodzianka!
Dramat Forda i… Tanaka!
Ustalmy to od razu. Ford był cieniem ekipy z Monte Carlo i nie stanowił dziś zagrożenia dla rywali. Ta istna, śnieżna droga krzyżowa rozpoczęła się już po drugim starcie. Bezsprzeczny lider ekipy Malcolma Wilsona, Craig Breen, popełnił dwa poważne błędy i… utknął w zaspie. Niestety, nie było szansy na wyciągnięcie maszyny. Gus Greensmith również nie ustrzegł się mniejszych i większych pomyłek, i wspólnie z Fourmaux’em był tłem dla pozostałych rywali.
Największy pech dopadł jednak kierowcę Hyundaia, Otta Tanaka. Estończyk miał chrapkę na triumf i odwrócenie losów z pierwszej rundy czempionatu. Zaczął świetnie, mimo małych chochlików pędził dalej i po piątej próbie był blisko powrotu na fotel lidera. Niestety, dramat rozegrał się przed startem do szóstego odcinka. Ott oficjalnie przeciera szlaki hybrydowej rewolucji, będąc pierwszą ofiarą poważnej usterki systemu elektrycznego. W jego Hyundaiu i20 zaświeciła się czerwona kontrolka systemu bezpieczeństwa w zestawie hybrydowym. Zgodnie z regulaminem FIA, taka awaria może być niezwykle niebezpieczna i samochód nie ma prawa do dalszej jazdy do momentu jej pełnego usunięcia. Cóż, pierwsze koty za płoty.
Pora na odpoczynek
Liderem po piątkowym etapie jest Belg, Thierry Neuville. Zawodnik Hyundaia ma około cztery sekundy zapasu nad Kalle Rovanperą i przeszło siedem nad Irlandczykiem, Elfynem Evansem. Wciąż ciężko jest wskazać murowanego faworyta. Czwarty Lappi ma raptem dziewięć sekund straty. Oliver Solberg, choć wyraźnie odstawał od reszty pod koniec, jest wolniejszy o niecałe pół minuty. W realiach Rajdu Szwecji to wciąż dobry prognostyk do walki o podium. Z powodu kraksy Breena i awarii Tanaka, w dziesiątce znalazły się aż dwie załogi z WRC2. W tej grupie prowadzi obrońca tytułu ERC i WRC2 2021, Andreas Mikkelsen. Michał Sołowow i Maciej Baran utrzymali jedenaste miejsce, tracąc już ponad trzy minuty.
Przyda się nam odrobina regeneracyjnego snu. W sobotę nie będzie dane nam pospać, oes Brattby 1 rozpoczyna się już o 8:17! Zawodnicy pokonają w sumie sześć prób sportowych, o łącznej długości około osiemdziesięciu kilometrów. Porównując ten dystans do piątkowego etapu, na papierze będzie to istny spacerek. Ale dobrze wiemy, że Szwecja nie pokazała nam jeszcze najbardziej surowego oblicza. Ostatnią, sobotę próbę zaplanowano na 18:38.
Wszystkie informacje o Rajdzie Szwecji oraz tabelę wyników znajdziecie na stronie turnieju.