Dziś Tamiya XV-01 to broń większości zawodników startujących w polskich cyklach rajdowych. Podwozie cenione jest za jakość, precyzję i mnogość ustawień. Specjalnie dla was rozbierzmy je na czynniki pierwsze i sprawdzimy, w czym tkwi sukces tej konstrukcji.
Słynne podwozie o symbolu TT-01 z przełomu wieków zapoczątkowało erę rajdowych i wyścigowych samochodów RC. Z biegiem lat, mimo licznych modyfikacji i ulepszeń, nie było już w stanie sprostać nowym trasom, coraz wyższym wymaganiom kierowców, a przede wszystkim – konkurentom. Japończycy szybko zareagowali tworząc maszynę niemal gotową do zwyciężania – Tamiya XV-01.
Modele RC – ceny
Zakup modelu XV-01 to wydatek rzędu 990-1.200 zł. Do wyboru mamy dwa zestawy: z karoserią Subaru Imprezy WRC 2008 lub Lancii Delta HF Integrale. W każdym znajdziemy oryginalne felgi, szutrowe opony Rally Block i elektryczny silnik szczotkowy 27T. Szkoda, że brakuje elektroniki (regulator obrotów, aparatura, serwo układu kierowniczego), ale Tamiya nigdy nas w tym nie rozpieszczała. Mimo to całość jest warta swojej ceny.
Co może przerazić początkującego modelarza? Po otwarciu pudełka widzimy kilkaset części, które zgodnie z instrukcją trzeba samodzielnie poskładać. Na szczęście Japończycy postarali się o czytelny opis montażu, co znacznie ułatwia składanie rajdówki. Przed rozpoczęciem pracy sprawdźmy, czy są wszystkie woreczki z częściami, odpowiednio oznaczone literami. Pod żadnym pozorem nie wolno ich wszystkich otwierać naraz – instrukcja powie, kiedy trzeba, aby nie pogubić śrubek, podkładek, tulejek, a co gorsze – nie zastosować innych podzespołów niż mówi w danym momencie producent.
Krok pierwszy
Składanie modelu rozpoczynamy od dyferencjałów. Niestety, firma nie zadbała o metalowe „satelitki”, czyli stożkowe zębatki, które odpowiadają za przekazywanie napędu na koła. Standardowe plastikowe, przy mocnych silnikach potrafią szybko się zużyć. Koszt metalowych to ok. 120 zł – warto je potem sobie dokupić, nawet dwa komplety. Dyferencjały jak i amortyzatory zalewamy dołączonym do zestawu olejem – będziemy mieli świetną bazę wyjściową do późniejszych modyfikacji. Już wkrótce przecież nauczymy się jeździć, i wtedy zobaczymy jak gęstość tej oliwy ma wpływ na prowadzenie się naszej rajdówki. To wszystko można potem sobie wymienić i dostosować do swoich wymagań.
Proces składania modelu początkującemu modelarzowi zajmie 2-3 dni. My robimy to w kilka godzin – trening czyni mistrza. Każdy z nas przeżywa jednak tę samą radość – oto przed nami stoi wspaniała rajdówka z paskowym napędem na 4 koła, w pełni łożyskowanym układem kierowniczym eliminującym luzy do niezbędnego minimum, rajdowym zawieszeniem na szutry 25mm (niezły wynik!) i genialnym rozkładem masy wynoszącym niemal 50/50.
Pierwsza jazda
Wkładamy teraz, kupione oddzielnie, elektroniczny regulator obrotów, odbiornik, serwomechanizm, akumulator i ruszamy na testy. Miejsce na zasilanie modelu umiejscowione jest pod spodem, co umożliwia szybką jego wymianę bez konieczności zdejmowania karoserii. Pierwsza jazda zaskakuje cichą pracą modelu – to zasługa paskowego napędu. Model prowadzi się bardzo precyzyjnie, dobrze wybiera nierówności, choć zawieszenie wydaje się delikatnie za miękkie (model zbyt mocno wychyla się w długim łuku). Czas na delikatne korekty i stawiamy model przed ciężkim testem na naszych rajdowych oesach.
Tamiya XV-01 – Wady?
Tamiya XV-01, mimo wielu niezaprzeczalnych zalet, ma również swoje słabe punkty. Pierwszym z nich są plastikowe mocowania wahaczy, które przy bocznym uderzeniu po prostu pękają. Warto wyposażyć nasz model od razu w aluminiowy zestaw gwarantujący trwałość w najcięższych warunkach. Koszt na cztery wahacze to ok. 150 zł.
Nasz model napędzany jest bardzo mocnym, bezszczotkowym silnikiem elektrycznym 4,5T, aby wykyryć kolejne słabości „xfałki”. Nie trzeba było długo czekać na efekty. Model potrafi rozwinąć prędkość 100 km/h, więc siły działające podczas ruszania i na łukach są naprawdę duże. Tak jak się spodziewaliśmy – plastikowe satelitki w dyferencjałach zostały zmielone w drobny mak. Kupmy metalowe jeśli zamierzamy zamontować pod maską silnik poniżej 9T. W słabszych jednostkach oryginalne „dyfry” zużywają się o wiele wolniej. Zawodnicy Toruńskiej Ligi Rajdowej wymieniają je raz w sezonie.
Przygotowanie modelu do startów w rajdach czy rallycrossie wiąże się z zakupem aluminiowych części tuningowych. My proponujemy wzmocnić układ napędowy oraz zawieszenie. Na liście zakupów umieszczamy więc wspomniane na samym początku mocowania wahaczy (150 zł), dwa metalowe dyferencjały (240 zł), amortyzatory TRF (Tamiya Racing Factory, od 250 zł), wały kardana zamiast zwykłych półosi napędowych (80-90 zł). Seryjny silnik szczotkowy wymeniliśmy na bardziej wydajny i mocniejszy zestaw bezszczotkowy – całość z regulatorem to wydatek ok. 450 zł. Podsumowując inwestycje kosztorys budowy zdalnie sterowanej rajdówki zamkniemy kwotą ok. 2.000 – 2.200 zł. Tak na początek.
Tuning modeli RC, czyli droga do zwycięstwa
Doświadczenia zdobyte na oesach zaprocentowały stworzeniem modelu gotowego do zwyciężania. Przedni dyferencjał zalany został olejem o gęstości 5000 cst, tylny zaś 1000cst. Dzięki wałom kardana auto chętniej i ciaśniej skręca. Idealne zestrojenie zawieszenia doprowadziło do zachowania lekkiej podsterowności (wyjeżdżania przodem) w zakręcie, a podczas dodania gazu przechodzącego w nadsterowność (wyjeżdżanie tyłem).
Tamiya XV-01 cechuje się nieograniczoną ilością konfiguracji. Możemy zmieniać kąty ustawienia amortyzatorów, geometrię kół, twardość oraz wysokość zawieszenia, a także sterować „blokadą” obu mechanizmów różnicowych. Wprawni modelarze wykrzeszą z niego jeszcze więcej. W porównaniu do prawdziwej rajdówki, nasza mała replika zapewnia wcale nie mniej „setupów” co Subaru Impreza Wojtka Chuchały. Wysoka jakość materiałów zapewnia też trwałość i odporność na uderzenia. Naszym zdaniem XV-01 może z chlubą nosić nazwę mistrzowskiego podwozia. Teraz tylko nauczyć się jeździć.