RCN Nurburgring – polski weekend w „Zielonym Piekle”!

fot. kajtophoto.com

Za nami prawdziwie polski weekend na Nordschleife! Nasi rodacy wystartowali w pierwszej rundzie długodystansowej serii RCN. Ze znakomitej strony pokazali się Damian Lempart oraz Michał Walczak-Makowiecki, którzy wygrali w swojej klasie. Trochę mniej szczęścia miał Jacek Pydys… Weteran „Zielonego Piekła” nie został sklasyfikowany ze względu na problemy z elektroniką w jego Porsche Caymanie.

Z kolorami Nurburgringu oraz Nordschleife ciężko jest dyskutować. Nie bez kozery bowiem północna pętla tego kultowego obiektu nosi miano „Zielonego Piekła”. Ostatni weekend dał nam jednak pewien miły wyjątek od reguły. Na krótką chwilę asfalt Nordschleife stał się… biało-czerwony! Wszystko to za sprawą fantastycznego występu naszych rodaków. Damian Lempart i Michał Walczak-Makowiecki (Mini R53) wygrali rywalizację w klasie „RS2”, i zajęli wysoką, 7. lokatę w grupie „RS”, w której rywalizowały również znacznie mocniejsze auta.

Do pełni szczęścia zabrakło tylko wiktorii naszego weterana, Jacka Pydysa. Niestety, w jego srebrnym Porsche doszło do awarii elektroniki, przez co Polak stracił szansę na zwycięstwo.

fot. kajtophoto.com

Słodkie, biało-czerwone zwycięstwo

Lempart i Walczak-Makowiecki zapisali się już w historii polskiego motorsportu, zdobywając dwa tytuły mistrzowskie w długim dystansie WSMP („złoto” Super S Cup Endurance 2021 i „brąz” w kampanii 2022). W tym roku Polacy zamierzają pokazać się u naszych zachodnich sąsiadów. Nastroje po pierwszej rundzie są świetne – Damian i Michał wygrali swoją klasę:

Same zawody przebiegły zdecydowanie po naszej myśli, pomimo tego, że ściganie jest raptem częścią całokształtu naszej pracy – zajmujemy się tu logistyką oraz transportem, papierologią i odbiorami. Badania techniczne również są tu bardzo rygorystyczne, ale nam udało się je przejść bez większych problemów. Michał pojechał pierwszy stint, trafiając na trudne, przejściowe warunki, jak to w regionie gór Eifel. Jako trener jechałem na prawym fotelu, regulamin serii RCN dopuszcza wspólną jazdę. Niestety, zrealizował się scenariusz dotyczący przesychającego toru. I choć szybko wbiliśmy się na pierwszą lokatę, strategia zakładała rozsądne tempo i rozważne zarządzanie oponami. Przejazd Michała przebiegał bez żadnych przygód, miejscami świetnie wyprzedzał, choć wciąż jest tutaj nowicjuszem. Pod koniec chciał jeszcze przyspieszyć, jednak musiałem chłodzić jego nastroje, aby nie popełnić błędu i nie złapać kosztownego „kapcia”. Wiedzieliśmy, że jesteśmy liderami…

Na swój stint wyjechałem na pełnym slicku, chcieliśmy sprawdzić jak poradzi sobie auto. Niestety znów zaczęło padać, naturalnie w innej części toru, nie wiedzieliśmy o zmianie pogody. Cóż, musiałem więc jechać w deszczu, ale nie przeszkodziło mi to, żeby nieco „poganiać” się z moimi rywalami… W pewnym momencie jeden z TCRów zachęcał mnie nawet do wyprzedzenia swoim kierunkowskazem. Ostatecznie udało się utrzymać nasze prowadzenie… wygraliśmy w naszym debiucie w Rundstrecken-Challenge Nurburgring!

Na sam koniec okazało się, iż nasi najgroźniejsi rywale zostali zdyskwalifikowani. Powód takiej decyzji był prosty – użyli niezgodnych z regulaminami opon. A pozostali oponenci również mieli problemy, wyraźnie odstawali tempem, pomylili się również w procedurze okrążeń, pokonali o jedno „kółko” za mało. Co ważne, nie zdobyliśmy łatwego podium… Patrząc na tabelę grupy „RS” uzyskaliśmy 7. miejsce na 21. startujących, gdzie ściga się wiele znacznie mocniejszych aut, w tym konstrukcje TCR. W „generalce” rundy byliśmy gdzieś w połowie stawki, co też pokazuje nasz realny potencjał mimo słabszej maszyny”.

fot. kajtophoto.com

Problemy techniczne weterana

Jacek Pydys jest prawdziwym weteranem Nordschleife, pojawiając się na torze od przeszło dekady. Niestety, sobotni start nie należał do udanych, czemu winne były kłopoty z autem:

Ciężko będzie opisać ten wyścig w skrócie… Cóż, nie wstrzeliliśmy się w ustawienia, nasz setup był typowo deszczowy, a warunki na torze naprawdę zmienne. O 10:00 padał śnieg, później deszcz, podobnie było na starcie. Przeszliśmy zatem na deszczowe ogumienie, tak jak dobre 90% stawki. Niestety, po pięciu kilometrach okazało się, że jest już sucho. A że moje opony nie były nowe, to spaliłem je po dwóch okrążeniach. Niektóre partie toru były jeszcze wilgotne, zdecydowaliśmy się więc nie zjeżdżać do boksów, zaczekać z tym gdzieś do szóstego okrążenia, i wymienić je przy okazji tankowania. Oczywiście, to był błąd… Po zmianie na slicki kręciłem rezultaty o dwie, może trzy minuty lepsze. Wtedy wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze. Niestety, chwilę później w aucie padła mi elektronika.

Wyłączył się interkom, GPS, wszystkie przyrządy wspomagające jazdę i umożliwiające mi kontakt z rzeczywistością. Próbowałem jechać „na czuja”, ale nie udało mi się zebrać tego wszystkiego do kupy, nie zostałem sklasyfikowany… Mam kilku młodych mechaników, dla nich była to zupełnie nowa sytuacja, i nie wiedzieli jak się zachować. Więc ten wyścig tak naprawdę zakończył się sobotnią przejażdżką w formie kilkunastu okrążeń. Jednak przede wszystkim, była to kolejna lekcja pokory i respektu przed Nordschleife – tu trzeba być po prostu przygotowanym na wszystko, na każdą pogodę, która zmienia się tak szybko. Cóż, głowa do góry, nic się nie stało. Organizator wyrzuca z „generalki” jeden najsłabszy start, mamy zatem margines bezpieczeństwa. A samochód trafia na serwis do Manthey-Racing.

Teraz szykujemy się do kolejnego startu. 14 kwietnia wystartuję w NLS 3, za sterami 911 Carrera, w klasie V6. Będzie to dla nas trening przed startem w 24h Nurburgring 2023”.

RCN
fot. kajtophoto.com

RCN – brama do profesjonalizmu

Seria RCN (Rundstrecken-Challenge Nurburgring) stanowi tak naprawdę pierwszy krok na drodze do profesjonalnych, długodystansowych startów w „Zielonym Piekle”. Każdego roku organizowanych jest osiem rund tego czempionatu, w których na listach zgłoszeń widnieje nawet 100 zespołów, składających się z kilku zawodników. Niezwykle ciekawa jest formuła zawodów. Można ją niejako porównać do… rajdów samochodowych na torze wyścigowym. Uczestnicy pokonują bowiem 15 okrążeń (przeszło 312 kilometrów), startując w odstępie przynajmniej kilku sekund. Nie ma więc bezpośredniej walki o pozycje i konkretną lokatę.

Inauguracyjne okrążenie (wyjazdowe) oraz ostatnie (zjazdowe, chłodzące) nie są zaliczane do klasyfikacji. Podobnie jak dwa okrążenia pomiędzy pit stopem. Z pozostałych 11 „kółek”, 9 z nich pokonuje się możliwie jak najszybciej, a dwa muszą być pokonane w identycznym czasie. Jeśli różnice wyniosą więcej niż dwie sekundy, nakładana jest kara (każda sekunda różnicy mnożona jest przez współczynnik i dodawana do ostatecznego wyniku zespołu). W RCN liczy się zatem tempo, umiejętność chłodnego kalkulowania oraz… regularność jazdy.

Kalendarz serii RCN 2023:

  1. Bergischer Schmied, 25.03.2023
  2. Preis der Schloßstadt Brühl, 22.04.2023
  3. Feste Nürburg, 18.05.2023
  4. Nordeifelpokal, 24.06.2023
  5. Um die Westfalen Trophy, 29.07.2023
  6. Rhein-Ruhr, 02.09.2023
  7. Preis der Erftquelle, 08.10.2023
  8. Schwedenkreuz, 28.10.2023

Zapraszamy do zaobserwowania mediów społecznościowych Damiana i Jacka, na których znajdziecie więcej informacji, nie tylko o motorsportowej rywalizacji w „Zielonym Piekle”.