Renault 5 Turbo było ikoną tak samo motoryzacji jak i rajdów, wygrywając Rajd Monte Carlo w swoim debiucie. Ponad 30 lat po zakończeniu produkcji, francuski koncern postanowił go reaktywować, jako elektryka.
Podczas salonu samochodowego w Genewie miała miejsce oficjalna prezentacja Renault 5 E-Tech 100% electric, czyli podstawowej wersji modelu, która rozpoczęła legendę turbo. Na właściwego następcę słynnej rajdówki przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, lecz prototypy Alpine A290 są widywane coraz częściej i wszystko wskazuje również na premierę w tym roku.
Przylepienie plakietki z nazwą kultowego samochodu na elektryku zawsze budzi kontrowersje, jednak w przypadku Renault 5 ma większe uzasadnienie niż zazwyczaj. Już w 1974 roku powstała wersja z napędem elektrycznym i zasięgu 110 kilometrów. Był to bardzo proekologiczny jak na swoje czasy samochód, wykonany z klejonych włókien naturalnych i przy produkcji którego zaczęto wprowadzać założenia gospodarki o obiegu zamkniętym, które dopiero teraz wracają jako konkretne przepisy.
Renault jest dumne z nawiązania do tych właśnie wartości, jakie reprezentowała oryginalna „piątka”. Jak czytamy w oświadczeniu producenta: „Renault 5 E-Tech 100% electric nie jest samochodem takim jak wszystkie. Dla Grupy Renault jest symbolem. Symbolem strategii Renaulution, której celem jest odrodzenie, odnowa przemysłowa i przejście kultowej marki na napędy elektryczne”.
Koncern jest dumny także z tego, że opracowanie samochodu od początku do końca zajęło im tylko trzy lata zamiast zwyczajowych czterech. Przyspieszanie wypuszczania nowych modeli na rynek i niemal jednoczesna wymiana całej swojej oferty stały się obsesją koncernów. Jak pisaliśmy w przypadku Volkswagena, konsekwencją skrócenia czasu na rozwój jest zmniejszenie liczby budowanych prototypów nawet o połowę. Znacząco obniża to koszty produkcji, jednak czy firmy będą w stanie zachować dotychczasową jakość pod nowym rygorem? Nadchodząca generacja aut będzie dla nich testem.
O ile design oryginalnej «piątki» był niezwykle prosty i ponadczasowy, nowy model stanowił „poligon doświadczalny dla projektantów”, którzy kierowali się takimi hasłami jak «retrofuturyzm» czy «pop-art». Aż trudno uwierzyć, że za wskrzeszeniem „piątki” stoi ten sam człowiek, który odpowiadał za powrót na rynek FIAT-a 500. To jednak również jest celowy zabieg – auto ma swoim wyglądem wzbudzać emocje. Podobną strategię od lat realizuje BMW i choć internauci ich za to nienawidzą, sprzedaż pokazuje, że to działa. Na szczęście Renault nie skopiowało tego, co niemieccy koledzy zrobili z MINI i nie zrezygnowało z przełoczeń na panelach karoserii.
W środku oczywiście nie znajdziemy tradycyjnych zegarów, a szeroki wyświetlacz, pokrywający całą połowę deski rozdzielczej należący do kierowcy. To jednak nie koniec «unowocześnień». Ponownie wzorując się na Volkswagenie, firma postanowiła wyposażyć samochód w asystenta, którego nazywa Reno. Ma on być „idealnym, inteligentnym i świetnie rozumiejącym towarzyszem podróży” i sprawiać, że „samochód wydaje się empatyczny”. Wiele z jego funkcjonalności wydaje się jednak wyłącznie jednorazowych. Trudno sobie wyobrazić, abyśmy po każdym wejściu do środka słuchali odpowiedzi na pytanie „Hej Reno, jak mogę zoptymalizować zasięg auta?”
Potencjał ku temu, by te dodatki służyły tylko do rozpraszania kierowcy podczas jazdy, jest ogromny. Być może z tego powodu auto wyposażono w system jazdy autonomicznej poziomu 2 czy automatycznego hamowania. Funkcjonalność, za którą należy z kolei pochwalić producenta to Plug & Charge – samochód sam dokona autoryzacji i płatności przy ładowaniu, a my oszczędzimy czas i nie będziemy musieli instalować osobnych aplikacji od każdego operatora ładowarki.
„Niektóre rzeczy są po prostu magiczne. Nie trzeba spierać się tygodniami, wszyscy są zawsze zgodni co do tego, co trzeba zrobić. I to robią. Zero inercji. Kiedy cały zespół przywraca do życia samochód, z którym wiąże się tyle wspomnień, każdy wkłada w to serce. To dobry znak na przyszłość, bo klienci wyczuwają tę pasję w samochodzie” – powiedział dyrektor generalny Grupy Renault Luca de Meo. Miejmy nadzieję, że koncern postanowi też przywrócić do życia wspomnienia związane z motorsportową historią modelu, jakkolwiek miałoby to wyglądać.
Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata motorsportu obserwuj serwis RALLY and RACE w Wiadomościach Google.