Nowa nawierzchnia na torze Laguna Seca okazała się ogromnym wyzwaniem dla kierowców IndyCar. Podczas ostatniego wyścigu sezonu samochód bezpieczeństwa wyjeżdżał na tor aż osiem razy i sam musiał odbyć pit-stop w trakcie rywalizacji.
Kalifornijski obiekt po wielu latach zaniedbania w końcu doczekał się nowej nawierzchni. Zadbał o to nowy zarządca, który przejął kontrolę nad torem w 2020 roku, działając na zlecenie hrabstwa. Nowy asfalt pozwolił kierowcom IndyCar urwać pięć sekund z dotychczasowego rekordu toru, lecz okazał się bardzo śliski poza wąską linią wyścigową.
Ogromnie utrudniło to wyprzedzanie, skłaniając kierowców do podejmowania zwiększonego ryzyka. Każdy zjazd z optymalnego toru jazdy mógł się jednak zakończyć zablokowaniem wszystkich kół i niekontrolowanym slajdem w kierunku bandy lub rywala. Po 95 okrążeniach rywalizacji z trudem było więc znaleźć kogoś, kto w nic nie uderzył, a samochód bezpieczeństwa wyjeżdżał na tor aż ośmiokrotnie.
Honda Civic Type R przejechała 35 z 95 okrążeń wyścigu, czyli ponad 120 kilometrów. Po doliczeniu okrążeń rozgrzewkowych otrzymamy jeszcze większy dystans dynamicznej sportowej jazdy. Było to za wiele dla auta z 50-litrowym zbiornikiem paliwa, który prawdopodobnie nie był uzupełniany od początku weekendu. Na 28 okrążeń do mety samochód bezpieczeństwa musiał więc zjechać do alei serwisowej na tankowanie.
The pace car needed more fuel thanks to the high number of cautions we’ve had so far today. ????
???? : @NBC and @peacock | #INDYCAR pic.twitter.com/E7mkwkXT8X
— INDYCAR on NBC (@IndyCaronNBC) September 10, 2023