Slovakiaring szczęśliwy dla polskich zawodników – MPRC i FIA CEZ

Slovakiaring
fot. Automax Motorsport

W pierwszy weekend października przyszedł czas na drugą zagraniczną rundę Mistrzostw Polski Rallycross. Tym razem ścigaliśmy się na Slovakiaring. Mimo, że stawka była imponująca, to polscy zawodnicy wyjechali ze Słowacji bogatsi o parę pucharów.

U naszych południowych sąsiadów działo się w ten weekend sporo. Oprócz MPRC, Slovakiaring gościł też zawodników z Mistrzostw FIA CEZ, Mistrzostw Słowacji i Mistrzostw Czech. Stąd pękająca w szwach lista zgłoszeń i niezwykle różnorodna stawka samochodów. Na Slovakiaringu mogliśmy zobaczyć zarówno Fiaty Seicento jak i auta z potężnej kategorii Supercars (w której jednak biało-czerwonych zabrakło).

Uwagę kibiców przyciągała klasa STC-2000, w której mieliśmy dwóch reprezentantów. Robert Dąbrowski stanął na wysokości zadania. Zawodnik Automax Motorsport zakwalifikował się do finału na drugiej pozycji, zaraz za Romanem Castoralem. W ostatnim wyścigu weekendu przebił się na pozycję lidera, której nie oddał już do samej mety. To jego pierwszy wygrany finał w sezonie.

Zobacz też: Zalany tor Nyirad – wideo z FIA CEZ Rallycross

Na szóstej pozycji do finału wszedł drugi z Polaków – Piotr Całka. Niestety nie był on w stanie przebić się w górę tabeli podczas samego wyścigu. W konsekwencji zawodnik iLabs Twist Racing stracił drugą pozycję w klasyfikacji generalnej na rzecz Dąbrowskiego.

Węgier zepsuł polskie święto

Slovakiaring miło będzie wspominał Tibor Vamosi. Węgier dosyć niespodziewanie okazał się najlepszy w klasie STC+2000, w której do tej pory rządzili Polacy. Jednak tym razem ani Piotrowi Budzyńskiemu, ani Łukaszowi Zollowi nie udało się pokonać zawodnika MGAMS i musieli się oni zadowolić odpowiednio drugim i trzecim miejscem. Piąte miejsce w finale zajął Daniel Krzysiak.

Łukasz Zoll i tak miał spore powody do zadowolenia, bo trzecie miejsce na Słowacji wywalczył startując dopiero z piątej pozycji. Ponadto ten wynik zagwarantował mu tytuł wicemistrza cyklu FIA CEZ.

Czytaj też: Łukasz Zoll przed FIA CEZ na torze Nyirad

Niesamowicie pechowy Halk

Na kompletnie odmiennym biegunie znalazł się popularny „Halk”, czyli Tomasz Łyszkowicz. Zawodnik Controlled Fire Rallycross Team przeżył prawdziwy emocjonalny rollercoaster. Problemy mechaniczne w jego BMW zaczęły się już w sobotę i wszystko wskazywało na to, że Polaka w ogóle nie zobaczymy w finale.

Na szczęście problemy natury technicznej mieli też rywale, w tym zakwalifikowany do finału Gerald Woldrich. Dzięki awarii w samochodzie Austriaka, jego miejsce zajął właśnie Halk. Niestety Slovakiaring nie powiedział wtedy jeszcze ostatniego słowa. Na trzecim okrążeniu w samochodzie Łyszkowicza padła półoś, ostatecznie wykluczając go z rywalizacji.

Wymagający Slovakiaring także w innych klasach

W kategorii RWD Cup obyło się bez niespodzianki. Rywalizację zdominował Igor Sokulski, wygrywając kwalifikacje, półfinał i finał imprezy. Dla zawodnika AK Rzemieślnik było to już piąte zwycięstwo w tym sezonie MPRC. Drugi finiszował Kamil Pietraszko, a na najniższym stopniu podium stanął Mariusz Szczepański.

Najbardziej zażarta rywalizacja miała miejsce w Pucharze Seicento, bo tu do rywalizacji zgłosiło się aż piętnastu zawodników. Ściganie przebiegało jednak pod dyktando Juliana Śmiechowskiego.

Szybko okazało się, że przesiadka na asfalty Toru Poznań w ostatni weekend września, nie wytrąciła zawodnika AK Wielkopolskiego z rytmu. Wygrał on wszystkie biegi kwalifikacyjne, a później okazał się najszybszy zarówno w półfinale, jak i w finale zawodów.

Powstrzymać go próbował Przemysław Kapustka, ale po zażartej walce musiał się zadowolić drugim miejscem. Podium uzupełnił Wojciech Czekański, dla którego był to drugi występ w finale, podczas obecnego sezonu.

Zawodników MPRC czeka teraz powrót na rodzime trasy. Została nam już tylko ostatnia runda sezonu, która odbędzie się na Torze Poznań, w dniach 20-22 października.