Stojąc na torach… – czyli, jak to się zaczęło u Dominiki

Stojąc właśnie na torach tuż przy moście z aparatem w dłoni, na jednym z odcinków drugiego Powiatowego Rajdu Młodych Kierowców w roku 2015 odbywającym się w okolicach Tarnowskich Gór i obserwując pierwszy start kuzyna jadącego swoim Fiatem CC, wszystko się zaczęło…

25 października 2015 roku razem w moją drugą połówką ruszyliśmy kibicować zawodnikom podczas ich zmagań. Wtedy wydawało mi się, że tak daleko jechaliśmy. Jak się w późniejszych latach okaże, tamten dystans to nic w porównaniu z tym, gdzie nas później rajdy przyciągały. Jako totalna amatorka fotografii i średnio zorientowana w temacie rajdów kobieta, wybrałam strój nadzwyczaj nieodpowiedni do tego typu imprez (na szczęście, człowiek uczy się na błędach), bo buty na obcasie i elegancki płaszczyk nie były zbyt komfortowe do biegania po trasach, a i do wchodzenia na nasyp kolejowy również.

Impreza składała się z trzech różnych odcinków. Dwa place i jeden odcinek szutrowy, który zgodnie zawodnicy określali mianem najlepszego, bo przebiegał wśród pięknych kolorowych, jesiennych lasów. Przy torach kolejowych była też próba pierwszej pomocy. Jako że był to KJS, klatka nie była wymagana, a jedynie kask dla całej załogi i sprawne auto odpowiednio udokumentowane ważnym OC i przeglądem. Kacper Włoch z ówczesnym pilotem Andrzejem Poradziszem pojechali Fiatem Cinquecento bez klatki. Pod maską krył się silnik 1.1 z górą od 1.2. Auto miało ponadto z tuningowe zawieszenie MTS, ale już opony zimowe nie były najwyższych lotów. Nie obyło się bez kar, jak to na początkujących zawodników przystało. Finalne miejsce nie zachwyciło, ale zgodzicie się chyba ze mną, że ten pierwszy raz zawsze jest pełen stresu i nerwów. Wynik zostaje zawsze mniej istotny, bo zbiera się doświadczenie, które z czasem procentuje i tak patrząc na te moje pięć minionych lat, widzę ten progres u wielu zawodników. Zresztą debiut zawsze będzie się wspominało z uśmiechem na ustach, jaki by nie był.

Z tamtego dnia zapamiętałam szczególnie to, jak zwłaszcza Ci młodzi zawodnicy byli wspierani przez swoich bliskich, w przypadku Kacpra cała najbliższa rodzina przyjechała, aby być z nim tego ważnego dnia. Dająca się wyczuć u wszystkich adrenalina i euforia sprawiła, że poczułam iż jestem w dobrym miejscu i w dobrym czasie i że chcę takie momenty czuć jak najczęściej i zatrzymywać je na fotografiach. Początkowy stres związany z tym jak robić zdjęcia rajdowe, został już dawno za mną. Pozostały piękne wspomnienia i zdjęcia, które zawsze budzą sentyment.

Tekst i zdjęcia: Dominika Wójcik