Kiedy mówimy Subaru Impreza to widzimy klasyczne niebieskie auto z napisem 555 z lat 90 tych lub początku lat 2000. Do tego nasze ucho pieści bardzo charakterystyczny bulgot z wydechu. Niestety nowa generacja oznaczona jako 2024 jeszcze bardziej oddala się od tego klasycznego wizerunku.

Dopiero co zaprezentowana najnowsza generacja stylistyką upodobniła się do większych braci czyli Forestera i Outbacka. Zrezygnowano z wersji sedan więc drogowa wersja zostanie jedynie w wersji hatchback. Zapowiadana jest wersja RS z silnikiem 2,5 litra, ale nawet ona nie zbliża się nawet na minimetr do tego co zagorzali fani marki i motorsportu oczekują od Subaru.

Pierwsze generacje Imprezy były oparte na jednym nadwoziu. Zmiany w modelach WRX i STi z zewnątrz ograniczały się tylko zderzaków i do spoilera. A prawdziwa różnica ukryta była w napędach, skrzyni biegów i oczywiście silniku. Obecnie modele cywilne i WRX czy STi to w zasadzie zupełnie inne auta także optycznie. Wczorajsza premiera Imprezy 2024 to prezentacja innego auta o drobnych podobieństwach stylistycznych i wnętrza do wersji „z charakterem”. Jedyny punkt wspólny do przekładnia kierownicza z modelu WRX. Nowa Impreza została za to całkowicie pozbawiona opcji skrzyni manualnej.

Najnowsza wersja może się podobać, nadgania trochę stylizacyjne zaległości na zewnątrz i wewnątrz. Niestety zaczyna przypominać szereg innych kompaktów, które niczym z błędu matrixa zaczynają być swoimi kopiami, szczególnie Forda Focusa. Impreza nadal posiada stały napęd na 4 koła. Nadal jest to 4 cylindrowy boxer. Ale gdyby nie historyczne dokonania, których punktem wspólnym z nowym modelem jest tylko nazwa i logo, niestety można by obok takiego auta przejść obojętnie nie wiedząc, że to Subaru.

fot. Subaru USA